Reklama

Ukulele na Hawajach

Debiutująca na płytach Blu-ray 3D, Blu-ray i DVD "Podróż na Tajemniczą Wyspę" była dla gwiazdy kina akcji - Dwayne'a "The Rocka" Johnsona - nie tylko próbą zmierzenia się z innym gatunkiem filmowym, lecz także powrotem w rodzinne strony. Aktor wychował się bowiem na Hawajach, gdzie realizowano zdjęcia do filmu Brada Peytona.

Opowiedz nam, jak wyglądała praca na planie z Joshem (Hutchersonem) i Vanessą (Hudgens)? Co wnieśli do filmu i czym ci zaimponowali w pracy?

Dwayne Johnson: - Oczywiście, to świetni młodzi aktorzy. Oboje odnieśli już duży sukces i bardzo mi zaimponowali podczas pracy na planie. Josh był dla mnie świetnym partnerem podczas gry w tym filmie. On wypływa teraz na szerokie filmowe wody. Staje się mężczyzną i ma absolutny wrodzony talent jako aktor. To mi bardzo zaimponowało. Młodzi aktorzy zawsze mi imponują. Robienie filmów daje dużo zabawy, ale to jest także ciężka praca i nie wszystko da się tu przewidzieć. Bardzo polubiłem Vanessę i Josha, uwielbiam robić z nimi filmy.

Reklama

Miałeś chyba niezłą zabawę żartując na planie z Michaelem Cainem, który zagrał Alexandra. Czy wasze improwizacje znalazły się w filmie?

- Zachowaliśmy idealną równowagę w żartowaniu, jestem pewny, że publiczność zauważy, że się świetnie bawiliśmy. Nigdy nie przedobrzyłem, nawet wtedy, kiedy mi dogryzał, co było fajne. Żartowałem z Sir Michaelem, niewiarygodne. On jest ikoną przemysłu filmowego. Uwielbiam z nim pracować.

Czy masz jakieś fobie, jak jaszczurki czy pająki lub cokolwiek dziwnego, z czym zetknąłeś się na Hawajach?

- Tak, oczywiście. Pająki są stworzeniami, których nigdy nie lubiłem, ale kto je lubi? Dorastałem na Hawajach, więc byłem przyzwyczajony do wszystkiego, co tu można spotkać.

Czy w scenariuszu zaplanowane było kręcenie scen na wyspie Oahu na Hawajach, czy musiałeś o to walczyć?

- Tak było. Zdecydowanie walczyłem o to, ponieważ tylko tu jest przestrzeń, gdzie można znaleźć lasy deszczowe, gdzie kręciliśmy. Tu także znajdują się góry, które mogliście zobaczyć w "Parku Jurajskim". Tego nie można odtworzyć w studiu filmowym. Na wyspie Oahu jest duże pole manewru, ogromna, piękna przestrzeń. Dla mnie osobiście to było wspaniałe doświadczenie znaleźć się tu ponownie. Mieszkałem tu jako dziecko. Jako 14-latek wpadałem w kłopoty, nieraz trafiłem do aresztu. A teraz wreszcie mam okazję wrócić do domu i zrobić tu film, co jest dla mnie bardzo ważne.

Powrót w rodzinne strony musiał wywołać trochę zamieszania...

- Tak, było trochę zamieszania, ale to wszystko z miłości do rodzinnego miasta. Tu wszędzie panuje niezwykły klimat, - duch, o którym wszyscy mówią, czyli duch Aloha, z czego jestem bardzo dumny.

Jak się czułeś odwiedzając swoje liceum?

- To było coś niesamowitego. Nie byłem tam, odkąd miałem 14-15 lat. Odwiedziłem moje liceum bez zapowiedzi. Chciałem pójść tam, gdzie było boisko i siłownia, gdzie spędzałem dużo czasu i gdzie zrozumiałem wartość, jaką mają dyscyplina i ciężka praca. Kiedy się tam pojawiłem, informacja szybko się rozeszła. Wszyscy uczniowie zebrali się wokół mnie i rozmawialiśmy.

Co im powiedziałeś?

- Najpierw rozmawiałem z dyrektorem szkoły, chciałem się dowiedzieć co słychać w szkole i u uczniów. On był bardzo szczęśliwy i dumny opowiadając, jak dobrze sobie radzą jego uczniowie. Powiedziałem dzieciakom, jak cudownie tu wrócić po latach. Prosiłem ich, aby kontynuowali swoją pracę i starali się być wielkimi ludźmi.

W młodości sprawiałeś sporo problemów. Czy podczas pobytu na Hawajach odwiedziłeś miejsca, które przypomniały ci tamte czasy?

- Tak, oczywiście. Kiedy przejeżdżałem przez miasto i mijałem miejsca, w których popadałem w kłopoty, przypomniałem sobie tamte sytuacje z przeszłości. Byłem szczęściarzem, że miałem świetnych rodziców, którzy byli bardzo cierpliwi. Miałem także parę trenerów w tym czasie, którzy wierzyli w moje możliwości, nawet wtedy kiedy ja nie wierzyłem. Myślę, że to jest rzecz godna podziwu, kiedy trener lub inny dorosły wierzy w ciebie, kiedy popadasz w kłopoty. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Ten temat widoczny jest także w filmie. Postać jaką grasz (Hank) związana jest z postacią Seana, którego gra Josh Hutcherson. Sean popada w kłopoty, a twoja postać próbuje wprowadzić go na właściwą drogę.

- Rzeczywiście usiłuje nim właściwie pokierować, widzi w nim duży potencjał i dostrzega, jak ważna jest ich wzajemna relacja w sytuacji, kiedy Sean nie ma ojca. To jest jeden z elementów, przy którym lubiłem pracować od samego początku z producentami, scenarzystami I reżyserem. Podobało mi budowanie postaci, która będzie wspaniałym ojcem i odegra ważną rolę w życiu tego młodego człowieka, a jednocześnie będzie zabawny i da widzom dobra rozrywkę w filmie. Kluczem jest jednak pokazanie, jak ważna jest rodzina.


Miałeś ciężki czas w swoim życiu. Pomyślałeś kiedyś - "Nie mogę w to uwierzyć, jak teraz wygląda moje życie"?

- Codziennie jestem wdzięczny za to, jak teraz wygląda moje życie. Jestem szczęściarzem, mam dużo szczęścia. Wierzę w ciężką pracę oraz w jej sens. Powtarzam jak mantrę, że ciężka praca przynosi efekty. To bardzo ważne, ale trzeba mieć też trochę szczęścia.

Czy to był twój pomysł, aby w filmie zagrać piosenkę na ukulele i jaki jest twój stosunek do tego typu muzyki?

- Kocham muzykę. Dorastałem w umuzykalnionej rodzinie I tak to wyglądało. W kulturze polinezyjskiej ludzie kochają grać na ukulele, śpiewać i tańczyć. To była ważna część mojego dzieciństwa. Miałem możliwość stworzenia w tym filmie postaci na podstawie fragmentów z własnego życia. Co może być jeszcze ciekawe dla publiczności? Dużo napięcia widać we fragmencie filmu, w którym tonie wyspa. To był mój pomysł, aby zaśpiewać, potem zaczęliśmy grać na ukulele, które daliśmy także postaci, którą zagrał Luis Guzmán.

- Najciekawszą częścią był dobór piosenek do filmu. Był taki znany hawajski piosenkarz Israel Kamakawiwo'ole, który niedawno zmarł. Miał długie nazwisko, wszyscy mówili na niego Nig IZ. Miał piękny głos. Włączyliśmy do filmu piosenkę "Somewhere Over the Rainbow", którą rewelacyjnie zaśpiewał. Wykonywał także "What a Wonderful World", które wzięliśmy do filmu i zagraliśmy w innym tempie na ukulele.


To było zaskakujące, kiedy dowiedzieliśmy się, że miałeś tak dużo notatek dotyczących muzyki do tego filmu.

- Dziękuję. Kocham muzykę, wyrosłem w miłości do niej. I co ważne - kocham hawajską muzykę, blues i tradycyjne country.

W jaki sposób nakręciliście scenę, w której jedziesz na gigantycznej pszczole? Czy to była maszyna, na której leciałeś?

- Dokładnie. To była duża maszyna poruszająca się w górę i w dół, wokół której ustawione były kamery. Na planie byliśmy tylko my na tle green screenu, to było naprawdę duże ujęcie. Kiedy czytałem scenariusz, pomyślałem - "OK, gigantyczne pszczoły, hmmm. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, jak to ma wyglądać?". Brad Peyton, który widział wcześniej projekty efektów specjalnych, pokazał mi, jak będzie wyglądać scena otwarcia i wtedy pomyślałem - "Wow, rzeczywiście możemy to zrobić". To jest wizualnie olśniewający film.

---------------------------------------------------------------

"Podróż na Tajemniczą Wyspę" dostępna jest na płytach Blu-ray 3D, Blu-ray i DVD od 15 czerwca. Dystrybutorem wydawnictwa jest Galapagos Films.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy