Tomasz Stockinger: Wiem, czego pragną kobiety
Kobiety. To dla niego jeden z najtrudniejszych, ale także najciekawszych tematów. Pewnie dlatego z chęcią opowiedział nam właśnie o płci pięknej, uczuciach, również o nadziei.
Spełnił już wiele swoich marzeń. Ale to nie koniec - apetyt Tomasza Stockingera (59 l.) rośnie w miarę jedzenia!
Właśnie osiągnął pan pełnoletność doktorze Lubicz! Jak się pan z tym czuje?
Tomasz Stockinger: - To prawda, serial "Klan" ma już osiemnaście lat. Tak szybko to minęło... Aż łza się w oku kręci. Czuję te lata nie tylko w sercu, ale również w kościach.
Na pewno tęskni pan za swoją filmową żoną. Ma pan kontakt z Agnieszką Kotulanką?
- Nie jest to żadną tajemnicą, że Agnieszka dbała o swoją prywatność. Swoim zachowaniem sprawiała, że nasze kontakty ograniczały się do minimum.
Tylko do tego co działo się na planie?
- Dokładnie tak było. I właśnie dlatego przez te siedemnaście lat nie udało nam się nawiązać przyjacielskich stosunków.
Przyjaźń przyjaźnią, ale chyba wypada mieć kontakt z osobą, z którą przepracował pan prawie osiemnaście lat!
- Nic na siłę! Ostatnio pytałem nawet kolegów i koleżanki, czy może przypadkiem wiedzą co u niej słychać. Ale, niestety, nikt nie miał na ten temat żadnych informacji. Ona nas do tego przyzwyczaiła. Żyła z dala, na uboczu, tak jakby w swoim świecie.
Zmieńmy temat. Podobno miał pan przejść operację oczu. Czy jest już pan po zabiegu?
- Jestem już po zabiegu i widzę panią dokładnie, z czego bardzo się cieszę.
To pierwszy plus operacji, a pozostałe?
- Zrezygnowałem z okularów. Widzę tak dobrze, że po prostu nie muszę ich nosić. Mój wzrok jest prawie idealny. Taki, jaki był mniej więcej dwadzieścia pięć lat temu. Marzę o tym, aby już tak zostało. Ale, jak łatwo można się domyślić, moja ostrość widzenia może z czasem znowu się pogorszyć.
Nie ma co martwić się na zapas. Póki co trzeba cieszyć się z tego, co otrzymał pan od losu.
- Jestem z tego powodu niewyobrażalnie szczęśliwy. Powiem pani, że poprawa ostrości widzenia znacznie mnie odmłodziła. Świat widziany wyraźniej jest dla mnie jeszcze bardziej podniecający i ciekawy.
To co się panu teraz podoba w nim najbardziej?
- Blondynka, która trzyma w ręku dyktafon.
A na poważnie?
- A na poważnie, to chyba... uśmiech. To jednocześnie dar i nagroda. Uśmiech to wdzięczność za to, że jesteśmy i za to wszystko co nas otacza. Uśmiechem możemy podzielić się z innymi ludźmi. To taka nasza 24-godzinna wizytówka!
Porozmawiajmy teraz o kobietach. Co pan na to?
- Trudny, ale jakże ciekawy temat.
Jestem ciekawa czy kobiety są ważnym rozdziałem w pana życiu?
- Ważnym, ale jestem już w takim wieku, że do pewnych spraw nabrałem większego dystansu.
Co ma pan na myśli?
- Nie mam potrzeby budowania klasycznego modelu związku. Dom, dzieci, drzewo, pies i kot - ten etap mam już za sobą.
Ale chyba nie szuka pan przygody na jedną noc?
- Jedyne czego potrzebuję, to czasu dla siebie, niezależności i swobody.
Kobiety przestały już pana fascynować?
- W żadnym wypadku! Kobiety nadal bardzo mi się podobają. Podziwiam je - za ich spryt, inteligencję i urodę.
W takim razie jakie kobiety pan lubi?
- Pociągają mnie kobiety-kameleony i takie, które mają w sobie coś ze szpiega.
Dobrze, ale nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego nie tęskni pan za uczuciem totalnym?
- Chyba każdy człowiek ma w sobie taką tęsknotę. To normalne, że chcielibyśmy z pełną świadomością powiedzieć drugiej osobie, że ją kochamy i czuć, że działa to w dwie strony. Po prostu kochać i być kochanym bezkompromisowo. To najpiękniejsze, co może się przytrafić człowiekowi. Chociaż pewnie w większości przypadków i tak się oszukujemy.
A czy Tomasz Stockinger wie, czego pragną kobiety?
- Wydaje mi się, że tak. Zawsze starałem się być opiekuńczy i czuły. Poza tym nieustannie adoruję moje wybranki. A to przyniosę kwiaty bez okazji, ugotuję obiad albo coś zreperuję. Wiem, że to lubicie. Ale przyznam szczerze, że z wiekiem stałem się trochę bardziej sceptyczny. Uświadomiłem sobie, że kobietę można zepsuć znacznie łatwiej niż mężczyznę.
Nie zgadzam się z panem! Z moich obserwacji wynika natomiast, że życie z aktorem nie jest łatwe.
- To wszystko zależy od tego, z jakim aktorem się pani zwiąże. Zawód jak każdy inny. I tak wszystko zależy od człowieka. Faktycznie, aktorzy potrzebują trochę więcej uwagi. To może być uważane za przejaw egoizmu albo też braku umiejętności pełnego oddania się drugiej osobie. W większości przypadków tak jednak nie jest.
Proszę spróbować mnie chociaż przekonać do swojej tezy!
- Powiem tak: aktorzy to bardzo fajni ludzie, a ja to już w szczególności!
A jak u pana z marzeniami?
- Marzę i lubię to robić. Wiele swoich życzeń już spełniłem, ale - jak wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia. To dobrze, dopóki ma się marzenia, to ma się też bodźce do działania i cały czas chce się coś zdobywać. Ostatnio coraz częściej zaglądam do swego wnętrza. Interesuje mnie to, co jest na górze, jak i we mnie w środku.
Słowem - postawił pan teraz na rozwój duchowy?
- Kiedyś byłem bardziej zajęty karierą, rodziną, domem. Wie pani jak to jest... Żona, dziecko, pies, kot, działka, a dopiero na szarym końcu... ja. A teraz? Teraz nareszcie mam czas tylko dla siebie i swoich potrzeb. Nie zamykam się jednak na kobiety. Każdy z etapów naszego życia ma swoje plusy i minusy. I głęboko wierzę w to, że znajdę jeszcze kogoś, z kim z przyjemnością będę mógł podzielić się moim czasem.
Alicja Dopierała
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!