Tomasz Kot o "Disco polo": Zagrałem Polaka do sześcianu
"Daniel Polak to jest Polak do sześcianu: nazwisko, sposób ubierania się, sposób bycia w ogóle. Było bardzo wiele możliwości, żeby się tak wyżyć aktorsko" - mówi o swej postaci grający w filmie "Disco polo" Tomasz Kot, który 2 marca odebrał Polską Nagrodę Filmową Orła 2015 za najlepszą pierwszoplanową rolę męską w filmie "Bogowie".
Akcja "Disco polo" rozgrywa się w latach 90. XX wieku. Główni bohaterowie - pochodzący z prowincji Tomek (Dawid Ogrodnik) i "Rudy" (Piotr Głowacki) - mimo licznych przeszkód starają się zrobić karierę muzyczną. Napędzani pasją i marzeniami, żegnają szarą rzeczywistość i ruszają na podbój discopolowych list przebojów. Zaczynają od występów w remizach i wiejskich dyskotekach. Wreszcie, jako zespół Laser, brawurowo wdzierają się na discopolowe szczyty, podpisując kontrakt z wytwórnią Alfa.
Wytwórnią kieruje wpływowy producent, gustujący w czerwonych garniturach Daniel Polak (Tomasz Kot). Dziewczyną Polaka jest popularna wokalistka disco polo, Anka (Joanna Kulig), o scenicznym pseudonimie "Gensonina". W Ance zakochuje się Tomek. Romans rozwija się równolegle z coraz bardziej dynamiczną muzyczną karierą Tomka. Chłopak staje się sławny, zdobywa rzesze fanów, pojawia się w telewizji, zaczyna zarabiać wielkie pieniądze.
Film jest reżyserskim kinowym debiutem Macieja Bochniaka. Na ekranach polskich kin "Disco polo" możemy oglądać od 27 lutego.
Cały wywiad z Tomaszem Kotem można przeczytać na stronach RMF24.pl - kliknij tutaj
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM: Grasz Daniela Polaka - takiego Polaka do kwadratu.
Tomasz Kot: - Tak jest. Daniel Polak - tutaj bym pozwolił sobie na taką delikatną poprawkę - to jest Polak do sześcianu: nazwisko, sposób ubierania się, sposób bycia w ogóle. On jest przesączony wszystkimi symbolami, jest zawsze ubrany na biało-czerwono. Miałem taki system ubierania się w filmie; jeśli garnitur był czerwony, koszula była biała, czerwony krawat itd. Wszystkie możliwe szable powstańcze, które wiszą na ścianach no i przede wszystkim to, co Daniel Polak ma w głowie to gotowe recepty na naprawę kraju. Jest to u niego bardzo autentyczne, bardzo szczere. On w to wierzy, być może nie ma jakiegoś politycznego przełożenia, nie ma szans na zrealizowanie tego, ale z niego jest taka postać. Bardzo to było ciekawe. Na bazie scenariusza, koncepcji, propozycji i na samym planie też było bardzo wiele możliwości, żeby się tak wyżyć aktorsko.
On ma też dres biało czerwony. On ma wszystko biało-czerwone.
- Tak, tak jest.
Daniel Polak ma też swój sposób na to, że wie, że to będzie hit. Co się z nim dzieje?
- Tak to jest taka legenda. Historia - ponoć prawdziwa, ale nie wiem tego, nie sprawdziłem, nie byłem świadkiem. Sytuacja jest taka: do wytwórni, jest to pokazane w filmie, przyjeżdża codziennie mnóstwo wykonawców, którzy chcą zaistnieć w gatunku disco polo. Daniel Polak ma jedno kryterium. Jeśli włosy staną mu dęba na ręce to znaczy, że jest hit. No i właśnie wokół tego zdarzenia też rozgrywa się film. Oczywiście to się komplikuje, nie może być tak po prostu i gładko. Ale to już zapraszam państwa do kin.
To jest Polak, który kocha Polskę, tak jak wspomnieliśmy. To jest facet, który tak naprawdę decyduje, co się będzie w Polsce w latach 90. wydawać, w sensie muzycznym. Taki król disco polo.
- Król disco polo, król kaset przede wszystkim, bo kasety są takim jakby charakterystycznym elementem tych lat 90. Pamiętam całą podstawówkę, to po prostu to była kaseta, wymiana kaset, nagrywanie kaset i tak dalej. Więc wydawanie było wtedy prostsze: po prostu nagrywało się kasety.
Zastanawiam się, jak aktorzy takiej klasy jak ty, Dawid Ogrodnik, Piotr Głowacki uwierzyliście debiutantowi w fabule. W sumie Mateusz Kościukiewicz też debiutuje jako scenarzysta, więc to jest dwóch facetów, którzy dopiero zaczynają pewien etap swojej przygody z filmem fabularnym akurat w tych konkretnych kierunkach. Weszliście w to i mieliście zabawę.
- Dla mnie oczywiście nie wszystkie filmy są udane, w których wziąłem udział wcześniej. Zawsze jakiś taki rodzaj strachu przed przyjęciem propozycji jest. Jak zadzwoniłem do Piotrka Głowackiego z którym się bardzo mocno zakolegowałem przy "Bogach", Piotrek mówi: "Stary, no wierzę w ten projekt, to jest dobra koncepcja, trzeba tego spróbować". Pomyślałem sobie, kurde fajnie jest się spotkać, bo z Asią wcześniej też tylko chwilkę pracowałem, Dawida nie znałem wcześniej. Poznanie tych ludzi, spotkanie się na planie było dużą przyjemnością.
- A z Piotrkiem miałem osobne historie - dla nas to był taki rodzaj kwintesencji aktorstwa i takiej magii tego zawodu. Jeszcze przed chwilą mieliśmy bardzo silne przeżycia z "Bogów" i razem chodziliśmy po tych korytarzach, spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu, a tu nagle kolorowe garnitury, ten cały kicz lat 90., jakieś jachty, kula disco i zupełnie inna konwencja. Zupełnie inny rodzaj pracy, bo tam się jednak przygotowywaliśmy. Było tak, że ja pojechałem na te wszystkie swoje spotkania, jeździłem do szpitala, żeby się przygotować. Tak samo Piotrek też pojechał do Zabrza do prof. Zębali, a tu nagle po prostu zupełnie inaczej pracujemy.
Czy pamiętasz tamten czas, te lata 90., kiedy zaczęto słuchać takiej muzyki? Ona się na początku nie nazywała przecież disco polo tylko chodnikowa, bo się sprzedawało na chodnikach.
- Pamiętam muzykę chodnikową, to było jeszcze w podstawówce. Byłem w jakimś sanatorium, to była zielona szkoła i tam wszyscy tego słuchali. To był szał. Ale potem jakoś nie miałem bliższych kontaktów. Natomiast niezwykle ciekawe jest, że byłem na weselu przed tym filmem. Wesele spoko, była taka koncepcja, żeby taki delikatny jazzik leciał. Jak już się impreza rozkręciła i była północ, to DJ zaczął grać takie utwory bardziej popowe, popularne. Wszystko było z klasą, z kulturką. W pewnym momencie w odpowiedniej fazie nocy ktoś zapuścił "Jesteś szalona", potem "Ona tu jest" i tak sobie pomyślałem: Komu to szkodzi, co jakiś czas skoczna nuta. Choć ja osobiście nie słucham.
Dobrze o tobie piszą, dobrze o tobie mówią, ludzie cię uwielbiają i jeszcze tylko na koniec chciałam ci przeczytać co znalazłam, nie czytam komentarzy internetowych, ale to mnie ubawiło: "Bardzo mądry człowiek, chociaż aktor".
(śmiech)
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!