Reklama

Temperamentne kobiety rozpoznaję po... oczach!

Czarny charakter? Tak, ale tylko w filmie. W prawdziwym życiu to kochający ojciec i mężczyzna, który nigdy się nie poddaje!

Role morderców i mafiozów to dla niego chleb powszedni. To aktor stworzony do odgrywania mrocznych postaci - tak mówi się o Arturze Dziurmanie (49 l.). Jak to jest więc możliwe, że facet, który przez większość swojej kariery grał czarne charaktery, jest uwielbiany przez miliony? Rozwiązaliśmy tę zagadkę, spotykając się z nim twarzą w twarz. Prywatnie to ciepły, skromny i intrygujący mężczyzna. Teraz i wy poznajcie go z zupełnie innej strony.

Zaprosiłby pan Scarlett Johansson na kolację?

Artur Dziurman: - Czy ja wiem?

Reklama

Czyli to jednak prawda!

- A co mianowicie?

Twierdzenie, że mężczyźni boją się atrakcyjnych kobiet...

- Nie wiem jak inni, ale ja uwielbiam atrakcyjne kobiety. Ale - żeby nie zabrzmiało to powierzchownie - dodam, że ważne jest też wnętrze. Lubię kobiety, które są wrażliwe. A najbardziej pociągają mnie te, które działają na skrajnych emocjach.

Zatem podobają się panu te temperamentne, szalone, żywiołowe, pewne siebie, spontaniczne, a może nawet ostre kobiety?

- Nie wyobrażam sobie związku z kobietą, która nie ma temperamentu. Ja jestem niezwykle temperamentnym facetem, więc ciężko byłoby mi ciągnąć za sobą żółwia.

Patrzy pan na kobietę i od razu wie, że to właśnie ona dorówna pańskiemu temperamentowi?

- Oczywiście! Takie rzeczy się czuje. Temperamentne kobiety rozpoznaję po oczach. I doskonale pani wie, co mam na myśli...

I co dzieje się dalej? Upatrzy pan kobietę. Tworzycie związek dwóch silnych osobowości. Ciekawi mnie, nawet bardzo, kto w takim domu dominuje?

- To kwestia dogadania się. To nie jest tak, że jestem nieugięty i stawiam tylko na swoim. Są rzeczy, które potrafię odpuścić.

Czy wychodzi pan z założenia, że kobieta musi w domu sprzątać, gotować i prać?

- Jeżeli żyję z kobietą pod jednym dachem, to wydaje mi się, że to właśnie ona powinna zająć się praniem, prasowaniem, sprzątaniem i innymi tego typu rzeczami. Oczywiście również mogę w tym uczestniczyć. Ale wydaje mi się, że facet nie powinienem przejmować się takimi sprawami.

Tak? To z chęcią posłucham czym w takim razie powinien się przejmować?

- My mamy masę innych obowiązków. Powinniśmy zajmować się na przykład sprawami organizacyjnymi i finansowymi.

No dobrze, a czy Artur Dziurman umie na przykład uprasować sobie koszulę?

- Artur Dziurman, proszę pani, umie zrobić naprawdę wszystko. A to pewnie dlatego, że przez wiele lat mieszkałem sam. Musiałem zatem prać, gotować, sprzątać, karmić kota i psa, a nawet zajmować się dzieckiem. I zawsze dawałem sobie ze wszystkim radę.

A co się dzieje, jeżeli ktoś, na kim panu zależy, zrobi panu świństwo?

- Zależy jakie świństwo mi ktoś wyrządzi. Są krzywdy, których po prostu się nie wybacza. Ale proszę mi wierzyć, że jestem z tych, którzy wybaczają.

Czyli dalej idzie pan przez życie z osobą, która wyrządziła panu krzywdę?

- Z reguły tak. A to pewnie dlatego, że jestem osobą wierzącą. To przecież w Biblii zapisane jest, żeby wybaczać bliźniemu.

A często dostaje pan od życia w kość?

- Dzisiaj jestem już o wiele bardziej ostrożny, dlatego nie zdarza się to zbyt często. Moje problemy biorą się z tego, że jestem dość naiwnym człowiekiem. Wszystko dlatego, że ufam ludziom. Chcę pomóc każdemu człowiekowi, który tego potrzebuje. Niestety, czasami zwraca się to przeciwko mnie. I wtedy dostaję niezłego kopa od życia. Niejednokrotnie mi się to już przytrafiało.

Stał się pan przez to bardziej nieufny?

- Wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. Ciągle jestem taki sam. Absolutnie nie uprzedziłem się do ludzi. Tylko być może podchodzę do życia trochę ostrożniej.

A jak to jest u pana z miłością? Odkłada ją pan na później?

- Miłością mojego życia jest córka, którą kocham bezgranicznie. Mam z nią nieprawdopodobną więź i to nawet mimo tego, że jest w tzw. trudnym wieku. Gaba idzie do liceum. Ma 16 lat. Dlatego trudno jej teraz pewne rzeczy zrozumieć i wytłumaczyć. Ale na szczęście jest rozumną dziewczyną i nie popada w złe, marginalne trendy. I z tego powodu jestem chyba najbardziej zadowolony.

Chodziło mi o miłość do kobiet. Do tej jednej jedynej.

- Jednej jedynej? A może być mama?

Widzę, że miga się pan od odpowiedzi. Ale jestem z tych, co tak łatwo nie odpuszczają.

- To dla mnie zbyt intymne rzeczy. Dlatego nie porozmawiamy o miłości i seksie.

Ale przecież nie pytam o pikantne szczegóły z pańskiego życia erotycznego.

- Rozumiem. Ale zdaje sobie pani sprawę z tego, że przeszedłem małe zawirowania życiowe. Jestem po rozwodzie...

Stąd moja dociekliwość. Zastanawiam się czy ułożył pan sobie życie na nowo?

- Jestem w fantastycznym związku. Darzę tę kobietę uczuciem i mam nadzieję, że to działa w dwie strony. Doskonale się rozumiemy.

Panie Arturze, żyjemy w takich czasach, kiedy wszystko trzeba zrobić szybko, bo jak się nie uda teraz, to się nie uda nigdy. Czy dlatego zaczął pan pracować z osobami niewidomymi?

- Po prostu czuję, że muszę to robić. Co prawda jest to nad wyraz trudna praca, ale z drugiej strony - najbardziej fantastyczna rzecz, jaka mogła mi się w życiu przytrafić. Ci ludzie są po prostu genialni! Są totalnie oddani sztuce. Przychodzą punktualnie, są systematyczni, zawsze umieją tekst na pamięć, są otwarci i elastyczni na różnego rodzaju propozycje. Jeżeli mamy próby do pierwszej w nocy, to nikomu to nie przeszkadza, nikt nie marudzi. I za to im chwała i wielkie dzięki! Oni napędzają mnie i innych współpracujących z nami ludzi do jeszcze bardziej wytężonego działania.

To piękna i bardzo szlachetna inicjatywa!

- Tylko szkoda, że nie wszyscy to doceniają. Od ponad trzech lat staramy się usankcjonować pierwszy w Polsce teatr aktora niewidomego. Niestety, wszyscy, do których do tej pory trafiliśmy, zasłaniają się kryzysem. A wie pani co? Żyję na tym świecie już prawie 50 lat i ani razu nie słyszałem, że w naszym kraju jest dobrze. Od pół wieku słyszę, że w Polsce jest kryzys. Mam wrażenie, że po mojej śmierci też się nic nie zmieni. Więc tak naprawdę nie jest to dla nas żadne wytłumaczenie. Dlatego z uporem maniaka będziemy dążyć do tego, aby ten integracyjny teatr powstał. Szczególnie, że ci ludzie odczuwają świat inaczej niż my. Na szczęście Artur Dziurman jest nie do zdarcia!

Alicja Dopierała

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy