Reklama

Podoba mi się melodia słowa "szultes"

Z Bakurem Bakuradze rozmawiałem w Krakowie podczas festiwalu Off Plus Camera, gdzie jego film "Shultes" rywalizował o Krakowską Nagrodę Filmową. Wspomniałem "Memento" Christophera Nolana - film, który także podejmuje tematykę utraty pamięci. Gruziński reżyser skinął głową, że wie o czym mówię, po czym powiedział: "Nie chciałem go oglądać. Nie chciałem się niczym sugerować". Z Bakurem Bakuradze (przy pomocy translatorskiej pomocy Renaty Jankunaite) rozmawia Tomasz Bielenia.

Wiesz co zrobiłem po seansie "Shultes"? Obejrzałem ten film jeszcze raz. Ale nie mogę powiedzieć, żebym poczuł jakąś ulgę.

Bakur Bakuradze: Bardzo ciężko przewidzieć mi, kiedy robię film, jaka będzie reakcja publiczności. Po prostu robi się tak, jak umie się robić. Opowiada się tak, jak się umie. Nie widzę niczego niezwykłego w tym, że obejrzałeś mój film po raz drugi. Ja też oglądam filmy po wielokroć. I za każdym razem dostrzegam coś nowego.

"Shultes" jest twoim fabularnym debiutem. Wcześniej zajmowałeś się kinem dokumentalnym. Co skłoniło Cię do spróbowania swych sił w fabule?

Reklama

Bakur Bakuradze: Po prostu nie miałem wcześniej możliwości realizacji pełnometrażowego filmu fabularnego. Ale skończyłem wydział reżyserski i zawsze chciałem spróbować pracy z aktorami.

Jeden z twoich krótkometrażowych filmów nosił tytuł "Moskwa"?

Bakur Bakuradze: Opowiadał o kirgiskich gastarbeiterach pracujących w Moskwie, pokazywał w jak ciężkich warunkach przychodzi im nie tylko pracować, ale też żyć. Film kończyła scena zabójstwa jednego z nich przez rosyjskiego skinheada.

Pytam się o tą Moskwę, bo w pewien sposób wydaje mi się ona bohaterem "Shultes". Jest idealną scenografią tej beznamiętnej historii o głównym bohaterze twojego filmu - Aleksieju Szultesie.

Bakur Bakuradze: To miasto jest bardzo ambiwalentne. Z jednej strony jest "swojskie" - daje ci wiele możliwości rozwoju. Ale nie sposób nie pozbyć się wrażenia obcości, kiedy się tu mieszka. Poza tym Moskwa w żaden sposób nie przywiązuje swoich mieszkańców. W całej Rosji nie spotkałem miasta, które tak lekko byłoby porzucane przez swoich obywateli. Niespotykany brak poczucia zakorzenienia.

Tytuł Twojego wydaje się tajemniczy, dopóki nie wyjaśnisz widzowi, że to nazwisko głównego bohatera. Czy "szultes" ma jakieś semantyczne konotacje w języku rosyjskim?

Bakur Bakuradze: Żadnych. To jest zresztą niemieckie, czy nawet austriackie nazwisko. Użyłem go, bo podobała mi się jego melodia, specyficzne brzmienie. Poza tym w języku rosyjskim jest słowo "szuler". Szultes - szuler.

Chciałbym porozmawiać o głównym bohaterze Twojego filmu. Przedstawiasz go widzowi, kiedy siedzi w pustym pokoju i po długim milczeniu mówi: "Nie pamiętam". Poczucie utraty, braku jest głównym tematem "Shultesa"?

Bakur Bakuradze: Tak, to jeden z najważniejszych aspektów tego filmu. Pamiętasz to, co chcesz zapamiętać. Czego nie chcesz pamiętać - tego nie pamiętasz. Na tym w pewien sposób polega życie w Moskwie. Przypomina to trochę rodzaj samoizolacji. Kto ma pieniądze, kto ma w Rosji wpływ na życie polityczne - tego życie ogranicza się wyłącznie do pracy, rodziny i oglądania telewizji. Oni nie mają żadnego pojęcia co się tak naprawdę dzieje na ulicy. Wiedzę o tym czerpią z ekranu telewizora. W pewien sposób telewizor jest dla mnie takim złodziejem pamięci.

Pozbawiony pamięci, Twój bohater traci pewien kontakt ze światem. Patrzyłem na niego jak na zupełnie obcego, zagubionego, trochę jak na przybysza z innej planety.

Bakur Bakuradze: To właśnie było główne założenie filmu - pokazać zamianę życia duchowego na życie materialne.

Widz nie wie jednak do końca czy Szultes rzeczywiście stracił pamięć, czy tylko kłamie. Najbardziej widoczne jest to w scenach, w których opowiada o zmarłej matce.

Bakur Bakuradze: To mnie w tym interesowało najbardziej. Tajemnica tej postaci zwiera się dla mnie w zagadce, której nie wyjaśniam do końca. Czy Szultes naprawdę stracił pamięć, czy tylko chciał ją stracić? Widzę w tym szerszy problem, bardziej ogólną, społeczną diagnozę. Czy współczesne społeczeństwo naprawdę pozbawione jest pamięci, czy zwyczajnie nie chce być nią obarczone? Wydaje się jednak, że niemożliwością jest wyzbycie się wspomnień, pogrążenie się w pewnego rodzaju obojętności. Przeszłość zawsze nas w jakiś sposób dopadnie.

To ciekawe, co mówisz, bo "Shultes" ogląda się trochę jakby "do tyłu". Niezbyt interesowało mnie to, "co nastąpi za chwilę". Bardziej zajęty byłem powracaniem do początkowej sceny filmu, próbą rekonstrukcji tożsamości Twojego bohatera. Układaniem puzzli konstrukcji psychicznej Szultesa.

Bakur Bakuradze: Cieszy mnie to.

Odtwórca roli "Shultesa" nie jest zawodowym aktorem. Jest "znajomym znajomych". Nie chciałeś pracować z profesjonalistami?

Bakur Bakuradze: Zastanawiałem się nad tym zagadnieniem przez sporą część mojego życia. Kino gatunkowe charakteryzuje się tym, że dana rola pasuje do wielu aktorów. Może to zagrać zarówno Mickey Rourke, jak i Russel Crowe. W kinie, które robię, najważniejszy jest dla mnie jednak sam człowiek. Nie można go zastąpić kim innym - tu chodzi o cały kompleks cech. O wiele trudniej byłoby mi zrobić z aktora zwyczajnego człowieka. A ja potrzebowałem właśnie zwyczajnego człowieka.

Mówisz jak Robert Bresson.

Bakur Bakuradze: Nie wiem jak Robert Bresson pracował z aktorami.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Shultes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama