"Po ujęciach płakałam". Hollywoodzka gwiazda o doświadczeniu pracy nad filmem

Anna Kendrick w 2023 roku Beverly Hills /Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic /Getty Images

- Chociaż prawdziwa historia dotyczy najskrajniejszych aktów przemocy wobec kobiet, to celem naszego filmu było tak naprawdę przypomnienie o tych wszystkich małych sposobach, w jakie na co dzień krzywdzimy kobiety i jakiekolwiek grupy marginalizowane - mówi Anna Kendrick w rozmowie z Interią. Film "Randka w ciemno", który jest debiutem reżyserskim hollywoodzkiej aktorki, trafi na ekrany polskich kin 11 października.

Annę Kendrick świat poznał jako aktorkę i piosenkarkę. Jej przełomową rolą była Natalie Keener w filmie "W chmurach" (2009) u boku George’a Clooneya, za którą otrzymała nominację do Oscara. Znana jest również z serii "Pitch Perfect""Zmierzch". Teraz Anna Kendrick spróbowała swoich sił jako reżyserka filmu "Randka w ciemno". To oparta na faktach opowieść o Cheryl, która bierze udział w tytułowym teleturnieju. Okazuje się jednak, że jej kandydat szuka ofiary, a nie żony.

Reklama

Film trafi na ekrany polskich kin 11 października 2024 roku.

Artur Zaborski: Podobno na początku miałaś tylko zagrać główną rolę. Kiedy pojawił się pomysł, żebyś też reżyserowała film?

Anna Kendrick: - Najpierw był oczywiście scenariusz. Przeczytałam go, bardzo mi się spodobał. Chciałam dołączyć do projektu jako aktorka. Ale wiesz, jak to jest - zanim film znajdzie się w fazie zdjęć, musi minąć trochę czasu. Każdy aktor czeka na informacje, czy są pieniądze na kręcenie, czy już mamy zielone światło, żeby wejść na plan. To zazwyczaj dzieje się nagle, wtedy trzeba działać w pośpiechu, żeby wszystko się właściwie spięło. W przypadku "Randki w ciemno" było tak, że dostaliśmy datę rozpoczęcia zdjęć i cały plan działania, ale nie mieliśmy obsadzonego stanowiska reżysera. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, kto mógłby wskoczyć na ten jadący pociąg, przejąć jego stery i doprowadzić go do stacji docelowej.

Co spowodowało, że to ty zgłosiłaś się do tego trudnego zadania?

- Bardzo przywiązałam się do tego scenariusza. Czułam się naprawdę zrozpaczona na myśl, że ktokolwiek inny miałby reżyserować ten film. I w końcu, jakieś 48 godzin później, zgłosiłam się na stanowisko reżysera. Poszłam na spotkanie z producentami, na którym w ogóle nie umiałam się sprzedać, bo cały czas powtarzałam tylko, że jeśli nie jestem dobrym wyborem, to żeby mnie nie zatrudniali, bo mnie zależy na tym, co najlepsze dla tego projektu. To raczej na pewno nie jest normalny sposób na zjednanie sobie producentów, ale ostatecznie ich to przekonało.

Jak radziłaś sobie na planie?

- Skończyło się na tym, że rozmawiałam z reżyserem castingu, producentem wykonawczym, operatorem i pytałam ich, czy dobrze wykonuję swoją pracę. Naprawdę nie miałam pojęcia, jak sprostać niektórym wyzwaniom. Jestem naprawdę szczęśliwa, że udało mi się znaleźć tyle życzliwych ludzi, którzy pomagali mi przy tym filmie. Bez nich byłabym absolutnie w kropce.

Lubię w twoim filmie to, że przedstawiłaś główną bohaterkę nie tylko jako ofiarę, której trzeba żałować i współczuć, tylko patrzymy na nią również jako na silną, niezależną kobietę. Trudno ci było znaleźć ten balans?

- To było i trudne, i zabawne - zabawne szczególnie wtedy, kiedy kręciliśmy sceny teleturnieju "Randka w ciemno", w którym Cheryl bierze udział. Podejmuje decyzję, aby zbuntować się i przejąć kontrolę nad programem, zawłaszczyć przestrzeń i przemówić własnym głosem. Obawiałam się, że to może wyjść snobistycznie albo dydaktycznie, ale potem uświadomiłam sobie, że sens tych scen nie polega na tym, co ona mówi, tylko na tym, jak się czuje. Chodzi o to, że ona czuła się na tyle bezpiecznie, że wiedziała, że może się tym bawić, przejąć kontrolę. Kontrolę, którą zaczyna tracić, gdy okazuje się, że zwycięzca programu jest niebezpiecznym gościem, może jej zagrozić.

Czy aktorka, która wciela się w postać doświadczającą zagrożenia ze strony mężczyzny, musi ponieść jakiś koszt emocjonalny takich roli? Grając, musiałaś oddać wiarygodnie emocje, z jakimi mierzy się Cheryl.

- Kręcenie tego filmu to było naprawdę emocjonalne doświadczenie. Zapomniałam o tym. Jak było, przypomniała mi dopiero jedna z aktorek, którą ktoś zapytał: "Jaką reżyserką jest Anna Kendrick?". A ona odpowiedziała, że zaangażowaną, bo po ujęciach płakałam. A ja o tym kompletnie zapomniałam! Tak, byłam naprawdę emocjonalna na planie, ponieważ to jest prawdziwie emocjonalna historia. Nie czułam się tym jednak zmęczona. Przeciwnie - raczej miałam poczucie, że osiągam katharsis. Przyjemnie było wejść w bardziej emocjonalną przestrzeń filmu, znacznie głębiej niż jako aktorka. Najwspanialsze było to, że każdy członek obsady i ekipy był emocjonalnie związany z materiałem i podchodził do swojej pracy z wielkim szacunkiem.

W ostatnim czasie dyskusje wokół przemocy wobec kobiet są bardzo głośne po obu stronach oceanu - debatujemy o nich w Polsce, rozmawiacie o nich w Stanach Zjednoczonych. Czy chciałaś, żeby "Randka w ciemno" była głosem w tej sprawie?

- Chociaż prawdziwa historia dotyczy najskrajniejszych aktów przemocy wobec kobiet, to celem naszego filmu było tak naprawdę przypomnienie o tych wszystkich małych sposobach, w jakie na co dzień krzywdzimy kobiety i jakiekolwiek grupy marginalizowane. Stojącą za filmem ideą jest znalezienie najlepszego sposobu na ujęcie i przedstawienie tego problemu. Pamiętam, że podczas testowego pokazu, który zrobiliśmy na długo przed premierą, jedna z widzek w grupie fokusowej powiedziała, że uważa, że wszystkie kobiety powinny zobaczyć ten film. Te słowa naprawdę rozgrzały moje serce. Jeden z mężczyzn powiedział zaś, że właściwie uważa, że wszyscy mężczyźni powinni obejrzeć "Randkę w ciemno". Wiem, że ten film bardziej przemawia do kobiet, ale temu widzowi spodobało się, że seans pomógł mu zrozumieć codzienną walkę. Po prostu chodzi o to, że w małych, codziennych sprawach musimy się naginać, dostosowywać się do tego, że czasami traktuje się nas gorzej.

Jeśli za dziesięć lat usłyszysz tytuł "Randka w ciemno", co będzie pierwszą rzeczą, jaka skojarzy ci się z tym tytułem?

- Myślę, że już na zawsze będę pamiętała, jak szczęśliwa czułam się, że mogę wyreżyserować ten scenariusz i pracować z tak znakomitą obsadą i ekipą. Naprawdę nie wiem, co zrobiłam w poprzednim życiu, aby zasłużyć na tak niezwykłych ludzi w swoim otoczeniu. Bo wiem, że w tym życiu na pewno nie zrobiłam nic, czym mogłabym sobie na to zapracować! (śmiech)



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anna Kendrick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy