Reklama

Piotr Kraśko: Każdy ma swoją historię

Od dwóch lat z Kingą Rusin prowadzi weekendowe wydania "Dzień Dobry TVN" i pracuje w TVN24 BiS. Przez wiele lat jeździł po świecie jako korespondent TVP. Teraz Piotr Kraśko cieszy się z bardziej stacjonarnego trybu życia, bo ma więcej czasu dla żony i trójki dzieci.

Od dwóch lat z Kingą Rusin prowadzi weekendowe wydania "Dzień Dobry TVN" i pracuje w TVN24 BiS. Przez wiele lat jeździł po świecie jako korespondent TVP. Teraz Piotr Kraśko cieszy się z bardziej stacjonarnego trybu życia, bo ma więcej czasu dla żony i trójki dzieci.
"Każdy człowiek ma do opowiedzenia swoją historię" - mówi Piotr Kraśko /AKPA

Wielkanoc spędza na Mazurach w dużym gronie rodziny i przyjaciół. Będzie czas i na biesiadę, i na jazdę konną. To też dobry moment na podsumowania, bo w kwietniu mijają dwa lata, od kiedy po raz pierwszy pojawił się w weekendowym "Dzień Dobry TVN"!

Co dobrego przygotuje pan na świąteczny stół?

- Moi synowie, pewnie jak większość dzieci, najbardziej lubią desery. Co ciekawe, czasem nawet angażują się w ich przygotowanie, więc jako sekcja męska zajmiemy się pewnie właśnie słodyczami. Bezcenne będzie wsparcie Andrzeja Polana i Jaśka Kuronia, którzy często odwiedzają nas w "Dzień Dobry TVN", a Jasiek wspólnie z moją żoną Karoliną przeżył jeszcze wspaniałą przygodę w "Agencie". Właściwie w ogóle gotuję czasem w domu właśnie za sprawą "Dzień Dobry TVN". Kiedyś byłem przekonany, że jest jakaś mistyfikacja w tych magazynach - w pierwszym ujęciu pokazuje się produkty, a w następnym zza kulis wyciąga przygotowane wcześniej danie. Dopiero tu przekonałem się, że wszystko naprawdę powstaje w czasie programu i zwykły śmiertelnik jest w stanie tego dokonać. Teraz i ja w domu potrafię zrobić wszystko. No, prawie...

Reklama

Jakie są pana wspomnienia z dzieciństwa dotyczące Wielkanocy?

- Jestem z pierwszego pokolenia, które urodziło się w Warszawie, a moja rodzina pochodzi z Wilna i wszystkie świąteczne opowieści były właśnie wileńskie. Mój dziadek Konstanty nie siadał do stołu, jak nie pojawił się na nim forszmak ze śledzia. Kiedyś był specjalnością babci, teraz przygotowuje go dla nas moja mama. Babcia pokazała mi też, na czym polega kaczanie jajek.

Kaczanie?

- To zabawa kresowa. Stacza się jajka w dół po deseczkach i sprawdza, które dalej się potoczy. Dziś moje dzieci mogą się w to bawić, ale najbardziej cieszy je szukanie jajek, które chowamy gdzieś na łące. Bo Wielkanoc najczęściej spędzamy u nas w stadninie na Mazurach. I nie zamykamy się w domach - każdy w swoim, ale siadamy do stołu razem z sąsiadami i przyjaciółmi.

Jak jeszcze celebrujecie święta na Mazurach?

- Kiedy pogoda dopisuje, stawiamy wielki stół w ogrodzie, przy którym siedzimy od rana do wieczora. Jest też czas na wyprawę konno do lasu razem z dziećmi, które jeżdżą już samodzielnie.

Wiosną zaczynacie dzielić czas między mieszkanie i obowiązki warszawskie a życie na Mazurach...

- Tak, przełom marca i kwietnia to dla nas początek sezonu na Mazurach. Jesteśmy tam we wszystkie wolne dni, weekendy.

Przed laty wciąż nosiło pana po świecie, był pan korespondentem w wielu różnych krajach, teraz pracuje pan bardziej stacjonarnie. Polubił pan taki tryb życia?

- Nadal wyjeżdżam, by zrobić relacje z ważnych wydarzeń dla TVN24 i TVN24 BiS. Francuski wieczór wyborczy nadawaliśmy na żywo z Paryża. Niedawno wróciłem z tygodniowych regat wokół San Martin, gdzie powstawał też materiał dla "Dzień Dobry TVN", a w grudniu mam nadzieję, że wystartujemy w najsłynniejszych i najtrudniejszych na świecie regatach Syndey-Hobart. Podróżuję mniej niż kiedyś, ale na tym etapie życia, z trójką dzieci, tak ułożona praca, jak mam, sprawdza się idealnie.

W kwietniu mijają dwa lata od chwili, kiedy po raz pierwszy wszedł pan do studia "Dzień Dobry TVN" jako prowadzący. Z jakimi emocjami to się wiązało?

- Od pierwszej chwili wspaniale poczułem się w tej redakcji. Ponieważ moje pojawienie się było utrzymywane w tajemnicy, to pierwsze zebranie odbyło się w okrojonym składzie. Cały zespół poznałem dopiero w studiu, na niecałą godzinę przed programem, ale było to wspaniałe. To naprawdę wyjątkowi ludzie, z wielką pasją, niebywale utalentowani. Tak też, jak moja druga redakcja w TVN, czyli w "Fakty z Zagranicy" w TVN24 BiS.

Jacy goście, rozmówcy zapadli panu w pamięć?

- W jednym programie zdarzyło mi się rozmawiać z Dalajlamą i Red Lipstick Monster, z Danielem Olbrychskim, Andrzejem Sewerynem i Rezim, jednym z najpopularniejszych youtuberów, z amerykańskim oficerem, który doprowadził do schwytania Saddama Husajna i z tancerzami zespołu Mazowsze. W jakim innym programie w ciągu trzech godzin można prowadzić tak różne rozmowy? To idealny przykład tego, co jest podstawą dziennikarstwa. Każdy człowiek ma do opowiedzenia swoją historię i każdy może być  fascynującym rozmówcą.

Rozmawiała Anna Janiak

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Kraśko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy