Reklama

Paul Bettany nie tylko o filmie "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów"

Brytyjski aktor Paul Bettany jest w Marvel Cinematic Universe od samego początku, choć po raz pierwszy zobaczyliśmy go na ekranie dopiero w zeszłym roku. Jak to możliwe? Poprzednio użyczał jedynie swojego głosu (np. w "Iron Manie"). Dopiero w "Avengers: Czasie Ultrona" otrzymał rolę superbohaterską - poszukującego w sobie ludzkiego pierwiastka Visiona. Teraz możemy go oglądać w superprodukcji "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".

Brytyjski aktor Paul Bettany jest w Marvel Cinematic Universe od samego początku, choć po raz pierwszy zobaczyliśmy go na ekranie dopiero w zeszłym roku. Jak to możliwe? Poprzednio użyczał jedynie swojego głosu (np. w "Iron Manie"). Dopiero w "Avengers: Czasie Ultrona" otrzymał rolę superbohaterską - poszukującego w sobie ludzkiego pierwiastka Visiona. Teraz możemy go oglądać w superprodukcji "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".
Paul Bettany wśród fanów na brytyjskiej premierze filmu "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" /Getty Images

Pamiętamy go z ról w takich filmach, jak "Piękny umysł", "Chciwość", "Turysta", "Pan i władca - Na kraju świata", "Ksiądz", "Bezwstydny Mortdecai" czy "Transcendencja". Tym razem jest jednym z superbohaterów. Paul Bettany opowiada Interii o ciasnym kostiumie, aktorskim bezrobociu i córce uwielbiającej Iron Mana.

Bartosz Czartoryski: Jak ci idzie poszukiwanie człowieczeństwa?

Paul Bettany: - Chciałbym odpowiedzieć ci jakoś mądrze na to pytanie, lecz nie jestem pewien, czy potrafię. Zważ na to, że rzuciłem szkołę jako szesnastolatek i prześlizgnąłem się przez życie, kokietując angielskim akcentem, dzięki któremu brzmię jak absolwent szkoły wyższej. Ale powiem ci, że kostium pomaga mi wczuć się w rolę istoty nieludzkiej.

Reklama

To znaczy?

- Przyprawia mnie o klaustrofobię. Praktycznie całą głowę mam oblepioną jakąś substancją. Prawie nic nie słyszę, bo cierpię na kłopoty ze słuchem. Pierwszy dzień na planie jest okej. Drugi też. Trzeciego zaczynam czuć się niekomfortowo. Czwartego budzę się zlany zimnym potem na samą myśl, że znowu muszę to cholerstwo założyć. Trzeba się wyciszyć, aby to wytrzymać. I choć na ekranie widzisz spokojnego mnie, tak naprawdę jestem wkurzony i mam wszystkiego dość.

Co robisz, żeby się wyciszyć?

- Dużo czytam. Wtedy jestem spokojniejszy. Plusem kostiumu jest to, że mogę wiarygodnie udawać, że kogoś nie słyszę i ignorować, co się do mnie mówi. Ale nie zrozum mnie źle, płacą mi za to całkiem dobrze, taka praca. Można mieć kiepsko płatną robotę i czuć się jeszcze gorzej niż ja. Pod koniec dnia bluzgam na lewo i prawo, zrywając z siebie ten make-up. Koszmarnie było, zanim dali mi takie wkładki chłodzące, bo się gotowałem. Makijaż ze mnie spływał. Dosłownie.

Nareszcie jednak Visionowi pozwolono założyć ludzkie ciuchy.

- Tak i jest to kolejny krok ku człowieczeństwu. Osobiście chciałem, żeby chodził w piżamach, ale, niestety, mój pomysł nie przeszedł. Lecz spodobało mi się, że ubiera się w stylu Cary'ego Granta, mężczyzny z lat pięćdziesiątych, taki hollywoodzki glamour.

Ile trwa zakładanie kostiumu?

- Dwie i pół godziny.

A zdejmowanie?

- Uwierz mi, że zajebiście, ale to zajebiście szybko.

Może wobec tego tęsknisz za głosową rolą J.A.R.V.I.S.A.?

- Najlepsze zlecenie, jakie kiedykolwiek miałem. Przychodziłem do studia, mówiłem do mikrofonu coś w stylu "Uwaga, przełażą przez ścianę!" i wychodziłem z torbą gotówki. Piękna sprawa. Nie pomyśl sobie jednak że jestem niewdzięcznikiem. Teraz narzekam, ale jutro będę wspominał pracę nad filmem z rozrzewnieniem. Bo nie pozwalam sobie na myślenie, że znalazłem się w miejscu, w którym nie chcę być. Przeciwnie.

Spodziewałeś się, że otrzymasz rolę Visiona?

- O nie, byłem zaskoczony. Dowiedziałem się o tym oczywiście ze dwa lata przed tym, zanim to się stało, ale nie spodziewałem się, że dadzą mi zagrać jeszcze inną rolę w MCU.

W "Wojnie bohaterów" po raz pierwszy Vision się myli, popełnia błędy. Czyli oznacza to, że jednak powoli staje się człowiekiem?

- Dokładnie, ale chyba nie tego sobie życzył. Lecz, jak mniemam, poszukiwanie człowieczeństwa nie jest łatwą ścieżką. Szczególnie w przypadku istoty niepotrafiącej posługiwać się naszymi standardami moralnymi.

Filmy Marvela z roku na rok się rozkręcają. Skąd ich popularność?

- Bynajmniej nie chodzi o efekty specjalne, ale o pomysły, to ich skala jest ogromna.

To może zdradzisz, co planujecie?

- Pewnie, na końcu czwartej części "Avengers"... Heh, jakbym dokończył to zdanie, mógłbym strzelić sobie w głowę.

Nie czujesz obciążenia, będąc związany kontraktem z Marvelem na długie lata?

- Jako aktor jestem przyzwyczajony do bezrobocia. Czasem bywa tak, że przychodzą scenariusze i masz same kiepskie propozycje, ale musisz spłacić hipotekę i bierzesz rolę w jakiejś szmirze. A dzięki Marvelowi mam, po raz pierwszy w życiu, pewność ciągłości zatrudnienia. Jest to niebywały komfort. Teraz mogę sobie wybrzydzać. Ty też jesteś freelancerem?

Tak.

- Czyli pracujesz pod podobną presją i sam znasz to uczucie.

Ale nie narzekam. Siedzę w końcu przy stole z Paulem Bettanym.

- Uwierz mi, że ja też nie!

Ostatnie pytanie - który Avenger jest ulubioną postacią twojej córki?

- Goń się! Sugerujesz, że mógłby to być ktoś inny niż Vision? Ech, niestety masz rację. Moja córka jeszcze niedawno była ogromną fanką Visiona i kiedy zdejmowałem make-up, a ona akurat była na planie, darła się, że chce purpurowego tatusia! Przemieniała się w istnego potwora. A teraz ma obsesję na punkcie Iron Mana. Robert Downey zaczął jej nawet przysyłać filmiki...

Rozmawiał: Bartosz Czartoryski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy