Natalia Szroeder: Dziewczyna gangstera
3 stycznia na ekrany polskich kin wszedł nowy film Macieja Kawulskiego ("Underdog") zatytułowany "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa". W przedstawiającej świat rodzimych mafiosów produkcji w jednej z głównych ról pojawiła się debiutująca na ekranie Natalia Szroeder.
"Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" to film o przyjaźni i miłości w czasach, w których pozwolenie sobie na emocje może okazać się tragiczne w skutkach. W życiu Bohatera liczą się tylko dwie osoby - najbliższy przyjaciel i ukochana kobieta, a światem jego interesów rządzi przemoc. Akcja filmu zaczyna się w latach 70. - już wtedy młody Bohater wie, że adrenalina smakuje bardziej niż mleko w proszku. Z czasem odkrywa też pragnienie pieniędzy, władzy i bycia ponad prawem.
Rozpoczyna się transformacja, a jego gangsterski talent rozkwita. Wspólnie z przyjacielem buduje własną armię. Oparta na faktach historia Bohatera po raz pierwszy pokazuje prawdziwe oblicze polskich mafiosów - zaczynali w kreszowych dresach i stworzyli organizację przestępczą, która przez chwilę panowała nad całym krajem. Finał tej historii nie został jednak napisany pociskami i krwią - czasem słowo rani mocniej niż kula, a miłość i przyjaźń mogą być lekarstwem, nawet w najbardziej okrutnych rękach.
W głównej roli można oglądać Marcina Kowalczyka. W roli Magdy, ukochanej Bohatera, wystąpiła Natalia Szroeder. Dla świetnie znanej ze sceny fonograficznej wokalistki jest to debiut na dużym ekranie. W filmie nie brakuje rozbieranych scen z jej udziałem.
Kim jest twoja postać w filmie?
Natalia Szroeder: - W filmie gram Magdę, czyli dziewczynę, a potem żonę głównego gangstera. Magda jest łagodną, ciepłą, zwykłą, normalną dziewczyną, w której zakochał się gangster. Jest mądra, ale nie do końca chce przyznać, że zdaje sobie sprawę z tego, czym zajmuje się jej facet. Na tym polega dramat tej postaci - ze strachu przed rozstaniem milczy, udaje, że nic się nie dzieje, że tworzą normalną, zdrową rodzinę, kiedy tam tak naprawdę nic nie jest normalne.
Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w tym filmie?
- Kiedy dostałam propozycję, by wziąć udział w filmie, strasznie się ucieszyłam - to zawsze było moje marzenie, by spróbować sił na dużym ekranie. Nie sądziłam jednak, że mój debiut to będzie od razu duża, istotna rola. Po pierwszym spotkaniu z Maćkiem Kawulskim i producentem Tomkiem Wardynem wiedziałam jednak, że chcę wziąć udział w tym filmie. Przekonała mnie ta historia.
Jak się współpracuje z Maciejem Kawulskim?
- Maciek jest duszą tego projektu. Jest wspaniały, tworzy na planie atmosferę spokoju, komfortu, mimo że czasem sceny są trudne. Czuję się przy nim bezpiecznie i to jest pełen profesjonalizm. Myślę, że nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego reżysera na debiut.
Jak przygotowywałaś się do roli?
- Dużo rozmawiałam z Maćkiem i doszliśmy wspólnie do wniosku, że im bardziej to wszystko jest naturalne, tym lepiej. Magda po prostu jest normalną, zwykłą dziewczyną, więc im więcej w tym wszystkim naturalności, tym lepiej dla tej postaci.
Jak wyglądała twoja współpraca z Marcinem Kowalczykiem?
- Marcin jest bardzo radosną osobą, otwartą na ludzi. Przyszłam na zdjęcia próbne bardzo zestresowana, bałam się po prostu wszystkiego i wtedy Marcin powiedział: "Daj spokój, co ty się tak stresujesz?". Odpowiadam: "Nie wiem, czy nie pomylę tekstu", na co on: "Tekstu? Jaki tam jest tekst? Co ja tam mówię? W ogóle, co ty się przejmujesz? To jest pełen luz. Im bardziej będziesz wyluzowana, tym lepiej".
- Kiedy zaczęliśmy ćwiczyć nasze kwestie, poczułam, że on naprawdę chce mi pomóc. Wiedział, że jestem niedoświadczona i poczułam, że mam w nim duże oparcie. To był moment, kiedy wiedziałam, że nie mam się czego bać. Marcin jest wspierający, zawsze uśmiechnięty, serdeczny, pomocny i naprawdę czułam się przy nim jak profesjonalna aktorka.
Jak czujesz się w scenografii lat 80. i 90.?
- Nasze filmowe kostiumy, samochody, wystrój wnętrz, to jest bardzo klimatyczne. Na planie zmienia się wszystko, zmieniamy się my jako ludzie, zmienia się moda, zmienia się bardzo mocno sceneria. Ja się w tych latach 80. bardzo dobrze odnajduję.
Co wiedziałaś o polskiej mafii przed wejściem na plan? Czy ten film zmienił sposób, w jaki o niej myślisz?
- Na słowo "mafia" zawsze ogarniał mnie strach i przerażenie. Teraz widzę, że za tym słowem są też ludzie, którzy wybrali taką drogę życia. Są gangsterami, ale jak wszyscy - kochają, cierpią. W filmie jest miłość, są uczucia, emocje, jest wielka przyjaźń.
Czy myślisz, że ten tytuł trafi do kobiet?
- Jako kobieta uwielbiam wszelkiego rodzaju filmy kryminalne, dlatego sama na pewno poszłabym do kina. To jest historia gangstera, który się zakochuje, ma przyjaciela, którego uwielbia. Tytuł jest faktycznie bardzo mocny, męski i intensywny, ale historia jest absolutnie uniwersalna.