Michał Żebrowski: Moja żona woli Ryana Goslinga
"Sztuka jest bezwzględna. Nie ma w niej miejsca na kompromis" - zapewnia Michał Żebrowski. Aktor gra jedną z głównych ról w polsko-czesko-słowackiej produkcji "Wszystko albo nic".
"Wszystko albo nic" - na podstawie bestsellerowej serii książek Evy Urbaníkovej - to pikantnie romantyczna komedia o singlach i miłości, której lepiej nie mieszać z nimfomanią, dietą wege ani zbyt szybkim zakochaniem! Film inspirowany przebojową "Bridget Jones" opowiada o sercowych poszukiwaniach grupy znajomych, których codzienność wygląda jak najlepsze odcinki kultowych "Przyjaciół". O uczucia jednej z pięknych bohaterek (Tatiana Pauhofová) powalczy dwóch amantów polskiego kina - Michał Żebrowski i Paweł Deląg.
Kiedy przyznajesz, że liczysz swoje orgazmy, w nadziei na udany związek zawieszasz nad łóżkiem mandalę seksu, a twoi przyjaciele są singlami, którzy bez powodzenia szukają prawdziwej miłości to znaczy, że trzeba coś w życiu zmienić. Lindę od bardzo wczesnego wieku zaczęły interesować książki z półki "tylko dla dorosłych". Zrażona do relacji damsko-męskich i mająca na swoim koncie bezpowrotnie zakończony długoletni związek, jest współwłaścicielką księgarni z literaturą, której bliżej do "Kamasutry" niż "Krecika".
Jej partnerką w interesie i najlepszą przyjaciółką jest Vanda - pragnąca przygód nimfomanka, która brzydzi się spotykaniem tego samego mężczyzny dwie noce z rzędu, nie mówiąc już o poznawaniu jego imienia. W prowadzeniu sklepu pomaga im Edzio - ubóstwiający mięsne potrawy gej, który podobnie jak jego dwie koleżanki, w głębi serca pragnie spotkać "tego jedynego". Wszystko zmieni się, gdy do życia grupy przyjaciół wkroczy czterech mężczyzn: wysoki, zadbany i niezwykle wrażliwy Leo, lekko siwiejący i lubujący się w młodszych kobietach profesor uniwersytecki (Krzysztof Tyniec), rozsądny i zabójczo przystojny biznesmen (Michał Żebrowski) oraz romantyczny i czarujący lekarz (Paweł Deląg). Chociaż miłość to same kłopoty, to i tak trójka przyjaciół odda się jej bez reszty.
Jakub, którego grasz w filmie "Wszystko albo nic" jest pełen sprzeczności. Romantyczny, ale i porywczy, czuły i bezwzględny. Trudno jest zagrać kogoś takiego?
Michał Żebrowski: - Łatwiej gra się postaci niejednoznaczne. Są barwniejsze, ciekawsze dla widza. Staram się nie oceniać bohaterów, których gram. To się aktorowi nie przydaje w pracy.
Z oddaniem której z cech Jakuba miał pan największy problem?
- Trudne w tej roli były sceny miłosne. Kręciliśmy ich kilka, a dla aktora to zawsze stres.
Pomógł panu fakt, że znał pan Tatianę wcześniej? Graliście razem w "Janosiku. Prawdziwej historii".
- Ciężko mówić, że się kogoś zna, kiedy widzisz się z nim kilka dni.
Jak trafił pan na plan "Wszystko albo nic"?
- Moja żona zwróciła mi uwagę na ten scenariusz i powiedziała: "Przeczytaj". Potem pojechałem na zdjęcia próbne i zostałem zaakceptowany przez miłe panie, scenarzystkę i reżyserkę. Casting do tego filmu jest zdecydowanie jego atutem. Wszyscy aktorzy wpisali się według mnie znakomicie w powierzone im role.
Zauważył pan jakieś różnice w pracy na tym planie w porównaniu do polskich produkcji?
- Generalnie było wiele uśmiechu i radości przy tym filmie. Podobają mi się zdjęcia kręcone w Tatrach, które wyglądają obłędnie.
W jakim języku porozumiewaliście się na planie?
- Po angielsku, słowacku i po polsku.
Zabierze pan żonę na film? Który bohater spodoba jej się bardziej - Jakub czy jego cichy rywal grany przez Pawła Deląga?
- Moja małżonka zdecydowanie ode mnie woli Ryana Goslinga. Być może jednak Paweł go przyćmi.
Gdzie odbywały się zdjęcia? Co było najprzyjemniejsze w ciągu tych kilku dni czy tygodni na planie?
- Zjechaliśmy parę miejsc w Europie i jak to zwykle bywa, korzystaliśmy z dobrodziejstw kulinarnych każdego z tych miejsc.
Czescy i słowaccy krytycy porównują ten film do serii o Bridget Jones. Pan przypomina im Hugh Granta. Co myśli pan o tych porównaniach?
- Bardzo lubię tego aktora. To komplement.
Dobrze się pan czuje w tym gatunku - komedii romantycznej?
- Tak. Wchodzę w wiek, kiedy mężczyzna zyskuje na ekranie, posiadając do siebie dystans. Komedia to dobry materiał, aby to pokazać.
Jest pan fanem czeskiego poczucia humoru?
- Poczucie humoru, albo się posiada, albo nie. Lubię się śmiać i często to robiłem na planie. Więc chyba tak.
Jakub w pracy nie brał jeńców. Interesy stawiał ponad wszystko. Pan też jest biznesmenem - prowadząc teatr bywa pan równie bezwzględny?
- Nie chodzi o bezwzględność w biznesie tylko o bezwzględność w sztuce. To ona jest bezwzględna. Nie ma w niej miejsca na kompromis. Dobry dyrektor to rozumie i musi często postępować jak chirurg.