Melancholia Johna Keatsa
Jane Campion była gościem krakowskiego festiwalu Off Plus Camera, podczas którego zaprezentowała publiczności swój najnowszy film "Jaśniejsza od gwiazd", opowiadający o miłości brytyjskiego poety Johna Keatsa (Ben Whishaw) i Fanny Brawne (Abbie Cornish). Campion przybyła do Krakowa samochodem z Rzymu, gdzie zatrzymała ją utrudniająca lotniczą komunikację warstwa wulkanicznego pyłu. To w tym mieście zmarł na gruźlicę bohater jej filmu.
Chciałem zacząć naszą rozmowę od odnotowania pewnego zbiegu okoliczności. Zanim dotarła pani na festiwal Off Plus Camera, w związku ze wstrzymaniem ruchu lotniczego w Europie utknęła pani na kilka dni w Rzymie. To miejsce śmierci bohatera pani filmu "Jaśniejsza od gwiazd".
- Teraz o tym nie myślałam. Ale kiedy kręciliśmy w Rzymie, to był ostatni dzień zdjęciowy "Jaśniejszej od gwiazd", spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Robiłam film o słynnym poecie, mając jakieś mgliste informacje o nim samym z przeczytanej biografii oraz lektury jego listów, aż nagle uświadomiłam sobie tą bezpośrednią dosłowność - przecież to tu, w tym miejscu, przy słynnych Schodach Hiszpańskich, zmarł John Keats. To było głębokie przeżycie.
- Po zakończeniu zdjęć udałam się na cmentarz i odnalazłam jego grób. Nie zrobiłam tego, kiedy pisałam scenariusz, podświadomie czekałam chyba na zakończenie prac nad filmem. To było dla mnie bardzo wzruszające.
Jak zaczęła się pani przygoda z Johnem Keatsem?
- Na początku były listy Keatsa do przyjaciół, aż tu nagle - bach! - listy miłosne. Do tego momentu to były takie uwagi w stylu: "miłość nie jest niczego warta, to bzdura", wydawało mu się, że człowiek od tego wariuje, traci rozum, aż nagle sam stracił głowę dla miłości. To było bardzo ujmujące odkrycie, jak intensywna i głęboka zarazem była ich miłość, Keatsa i Fanny Brawne. Sposób, w jaki odkrywali zdolność kochania, do zatracenia... Byli przecież tak młodymi ludźmi! Byłam oszołomiona ze wzruszenia czytając te listy.
Najpierw była więc biografia, dopiero później przyszła poezja?
- Hmm, to nie jest film biograficzny, to tylko dwa lata z życiorysu Keatsa, w dodatku opowiedziane z punktu widzenia Fanny Brawne. Jeśli zaś idzie o poezję Keatsa, to według mnie był on geniuszem, który traktował język poetycki w bardzo nowoczesny sposób. Wystarczy wczytac się uważnie w jego "Odę do słowika", by zauważyć, że to właściwie coś na kształt strumienia świadomości. To tak, jakby opisywał co aktualnie dzieje się w jego umyśle.
Chciałem zapytać się o przygotowania do produkcji filmu. Miała pani materiały źródłowe w postaci biografii poety, jego listy, poezje?
- To prawda, ale mnie nie interesowało całe życie Keatsa, tylko ten specjalny moment w jego życiu, w którym spotkał Fanny Brawne, ponieważ jest to świetny sposób na zapoznanie publiczności z jego postacią. Ona jedyna poznała go w pełni prawdziwie i najpełniej ze wszystkich bliskich mu osób. Nie kochała go z tego powodu, że był poetą, choć kochała też jego wiersze. Po prostu pokochała chłopaka. Kiedy przyjaciele stukali się czoło: "Po co ci ta zwyczajna, niewykształcona dziewczyna?", Keats odpowiadał: "Kocha mnie takiego, jakim jestem". Rodzina Keatsa miała stajnie, on przecież nie skończył uniwersytetu, był sierotą. Oboje pochodzili z podobnych środowisk, w związku z czym Brawne musiała mu być bardzo bliska.
Tak naprawdę to ona jest główną bohaterką pani filmu.
- Taaak. Osoby, które chciały zobaczyć film o Johnie Keatsie będą lekko rozczarowane. Nie, żebym uważała całą historię za rozczarowującą. Ta jest wspaniała. To coś więcej niż opowieść o końcu pewnego romansu.
Podoba mi się w pani filmie subtelna opozycja między profesjami Keatsa i Brawne. Keats jest poetą, Brawne zajmuje się szyciem. Nie ma jednak żadnej sprzeczności między ich zajęciami. "Jaśniejszą od gwiazd" rozpoczyna pani zbliżeniem na igłę, a nie pióro.
- Sporo o tym myślałam. Tak naprawdę ich związek był wyczekiwaniem. Wymagał od nich wielkiej cierpliwości. To tak samo jak z szyciem. Ścieg za ściegiem. Zna pan Louise Bourgeois? Jej rodzice zajmowali się tkactwem, jako mała dziewczynka godzinami obserwowała więc wyszywającą poduszki i zasłony rodzinę. Tylko szycie i czekanie.
Szycie jako forma sztuki.
- Dokładnie.
[w tym momencie Jane Campion zauważyła, że w hotelowym pokoju robi się coraz ciemniej, wstała więc z fotela i zaczęła poszukiwania hotelowej karty, przy pomocy której można regulować temperaturę w pokoju, nie znalazła jej, więc zarzuciła na ramiona sweter]
- Zdaje pan sobie sprawę, że on zmarł mając zaledwie 25 lat?
Był w wieku, w którym teraz umierają gwiazdy rocka.
- W każdym razie, kiedy Ben Whishaw uświadomił sobie ten fakt, był przerażony. Mój Boże, tylu wspaniałych ludzi wtedy odeszło w tak młodym wieku z powodu gruźlicy!
Zwłaszcza romantycznych poetów?
- A propos romantycznych poetów, ważne wydaje mi się małe sprostowanie. Wiadomo z czym potocznie kojarzy się określenie "poeta romantyczny". Ale tak naprawdę nazywano ich romantykami nie z powodu ich poglądów na miłość, tylko przez to, co sądzili o kondycji duchowej człowieka i o jego prawie do nieskrępowanej wolności. Oni nie pisali samych miłosnych wierszy!
A propos poezji. Interesuje mnie problem przekładu języka literatury, w tym wypadku poezji, na język kina. Jak miała pani pomysł na kinematograficzne przedstawienie poezji Keatsa?
- Nie wymyśliłam chyba nic oryginalnego. Miałam poezję, ale przede wszystkim miałam listy. W tej epistolografii odnalazłam wiele twarzy Keatsa, także jako poety. Większość z tych listów adresowanych jest do brata. To takie nieformalne rzeczy, ploteczki, jakieś spostrzeżenia dotyczące innych ludzi, trochę dowcipów, parę zabawnych teorii... To nie były oficjalne listy. To były listy do najbliższego przyjaciela. Sposób, w jaki Keats pisał do Fanny był podobny.
- Keats był w ogóle szczodrym człowiekiem jeśli chodzi o przyjaciół. Wielu z nich ma na swoich grobach adnotację: "Przyjaciel Johna Keatsa". Brown, który jest jednym z bohaterów "Jaśniejszej od gwiazd", a który wyemigrował do Nowej Zelandii, gdzie umarł, także ma taki napis na swoim grobie.
Chciałem zapytać się o Bena Whishawa, ponieważ jako John Keats przypomina mi swoje wcześniejsze filmowe wcielenie, kiedy w "I'm Not There" Todda Haynesa gra jedną z wariacji na temat Boba Dylana - poetę Arthura Rimbauda.
- Tak, tak, tak. Byłam wtedy w jury festiwalu w Wenecji, kiedy ten film był tam pokazywany.
Wybrała więc pani Whishawa do roli Keatsa po seansie "I'm Not There"?
- Nie, Bena miałam już wcześniej. Mimo młodego wieku, sporo już osiągnął, zwłaszcza w teatrze. Był jednym z najmłodszych Hamletów w historii teatru [w spektaklu w reżyserii Trevora Nunna w teatrze Old Vic Whishaw miał ledwie 23 lata - przyp.red]. Ma niezwykłe ucho do poezji. Fragment wiesza Keatsa, który słyszymy w napisach końcowych, Ben nagrał za pierwszym podejściem. Bez żadnych poprawek.
Czytałem, że nie wiedział zbyt wiele o Keatsie, kiedy przyszedł na casting.
- To prawda. Nie spodziewam się jednak, że zbyt wiele osób wiedziałoby cokolwiek o Keatsie. Ja też nie wiedziałam zbyt wiele... Nie obchodziło mnie to nic a nic. Najważniejsze było dla osiągnięcie pewnej świeżości spojrzenia i wyeliminowanie przesądów dotyczących postaci Johna Keatsa.
Abbie Cornish? To wasz pierwszy wspólny film...
- Widziałam ją wcześniej w dwóch filmach, w których była fantastyczna :"Somersault" i "Candy". Nie myślałam o niej pisząc "Jaśniejszą od gwiazd", ponieważ nie jest Brytyjką, ma ten swój akcent. Przeczytała jednak scenariusz i strasznie jej się spodobał. Bardzo chciała zagrać tę rolę, więc przyszła na przesłuchanie. Popracowałyśmy trochę nad akcentem, ale tak naprawdę najważniejszą rzeczą, którą zrobiła, było wniesienie tej radości, żywotności i czułości do postaci Fanny. Abbie jest buntowniczką...
Tak jak jej bohaterka.
- Dokładnie, tak samo trzeba patrzeć na Fanny Brawne. Ciężko sobie dzisiaj wyobrazić ile odwagi musiała mieć wówczas młoda dziewczyna, żeby wystąpić przeciwko swojej rodzinie. Interesująca rzecz dotycząca romansów jest taka, że dzisiaj idziemy za głosem serca, zakochujemy się i już. Dawniej były konwenanse, Fanny musiała więc przez długi czas ukrywać swoją miłość do Keatsa, zanim wreszcie zgodziła się go poślubić. Było w tym coś niesłychanie melancholijnego i bardzo symptomatycznego dla tamtych czasów. Wie pan jaka była ulubiona książka Johna Keatsa, którą zaczytywał się bez ustanku? "Anatomia Melancholii" Roberta Burtona.
Byłem zdumiony ile w pani filmie jest poezji. Czytanej przez bohaterów, nie tej słyszalnej z offu.
- Tak, to niebezpieczne. Proszę sobie wyobrazić tych wszystkich producentów filmowych, jak krzywią się na pomysł umieszczenia tak obszernej porcji poezji w filmie! To było jednak ważne dla filmu - nie musisz rozumieć tych wierszy, wystarczy, że uświadomisz sobie, że moi bohaterowie przy ich pomocy odkrywają przed sobą swój najbardziej intymny świat.
Możemy porozmawiać przez chwilę o panu Brownie?
- Panu Brownie? Oczywiście.
Pani film jest o wielkiej miłości między Johnem Keatsem a Fanny Brawne, ale dla mnie to jest trójkąt miłosny.
- Trójkąt miłosny? Tak, w pewnym sensie tak.
On jest tym trzecim...
- Taaak. To nie takie proste, ale... Browne był niezwykle silnie związany z Keatsem. Keats wiele dla niego znaczył. Keats miał w sobie to poetyckie natchnienie, którego jemu brakowało. Kiedy zorientował się, że nigdy nie będzie tak dobrym poetą jak Keats, postanowił, że przynajmniej będzie najlepszym przyjacielem Keatsa. Pozostanie zapamiętany jako ten, który odkrył Keatsa. Nie chciał więc, by Keats rozpraszał się twórczo i marnował swój talent przez jakąś błahą miłostkę z durną dziewczyną.
Podoba mi się to semantyczne podobieństwo w nazwiskach "Brown" i "Brawne".
- Tak, bardzo zabawne. Ale to prawda, że Brown przysłał Fanny walentynkę. To prawda, to była najdziwaczniejsza rzecz, którą mógł zrobić. W pewien sposób rywalizował z Keatsem. Kiedy ten się rozchorował zawłaszczył sobie prawo do opieki nad nim. To było w stylu: "ja jestem jego przyjacielem, ja będę się nim zajmował".
- Kiedy jednak stan Keatsa zaczął się pogarszać, kiedy wysłano go do Włoch, Browna przerosła ta sytuacja. Oczekiwał dziecka, które miał mieć z pokojówką i stwierdził, że nie daje rady. Odpuścił. Więc to Fanny i jej rodzina faktycznie opiekowała się Keatsem podczas końcowego stadium jego choroby.
Wracając do miłosnej korespondencji Keatsa i Fanny Brawne... Przeczytałem, że zniszczył wszystkie jej listy . Czy to prawda i dlaczego to zrobił?
- Nie znaleźliśmy ani jednego listu pisanego przez Fanny do Keatsa i nie sądzę, że ktokolwiek je znalazł. Ale są listy, które Fanny pisała do siostry Keatsa.
Czy to znaczy, że je zniszczył?
- Można tylko zgadywać, że albo on, albo ona to zrobili. Ciekawe, że Fanny nigdy nie rozmawiała o tym po jego śmierci, nikt nie wiedział, że przez 40 lat ona przechowuje listy od niego. Było tak dopóki nie umarła, wtedy jej dzieci trafiły na nie i je udostępniły.
Ostatnie pytanie: kiedy słyszy pani hasło "poezja kina", jakie nazwiska przychodzą pani do głowy?
- Antonioni, Bertolucci...
Wspominała też pani kiedyś Roberta Bressona.
- Wie pan więcej ode mnie.
Dziękuję za rozmowę.