Reklama

Marta Manowska: Narodziłam się na nowo

Marta Manowska to dziś najjaśniejsza z gwiazd TVP. Na szczyt popularności wyniósł ją program "Rolnik szuka żony", w którym zadebiutowała jako prowadząca. W tej chwili dziennikarka prowadzi 6. edycję tej hitowej produkcji. W roli gospodyni zobaczymy ją również w nowym programie TVP "The Voice Senior", w którym swój talent wokalny zaprezentują osoby dojrzałe. To jednak nie wszystko. Szykuje się też drugi sezon "Sanatorium miłości", oczywiście z Manowską w roli prowadzącej.

Marta Manowska to dziś najjaśniejsza z gwiazd TVP. Na szczyt popularności wyniósł ją program "Rolnik szuka żony", w którym zadebiutowała jako prowadząca. W tej chwili dziennikarka prowadzi 6. edycję tej hitowej produkcji. W roli gospodyni zobaczymy ją również w nowym programie TVP "The Voice Senior", w którym swój talent wokalny zaprezentują osoby dojrzałe. To jednak nie wszystko. Szykuje się też drugi sezon "Sanatorium miłości", oczywiście z Manowską w roli prowadzącej.
Marta Manowska /Justyna Rojek /East News

Nowy sezon programu "Rolnik szuka żony", nowa ty!

Marta Manowska: - Zmieniłam skórę i narodziłam się na nowo. Rzeczywiście, to bardzo dobry moment w moim życiu. Jestem silniejsza. Czuję wielką energię i radość. Zawsze ją czułam, ale w życiu różnie bywa, zdarzają się wzloty i upadki. Doświadczenia, które zebrałam przez ostatnie lata, bardzo pomagają. Wciąż towarzyszą mi emocje, jak przy pierwszym odcinku, ale jest zdecydowanie mniej nerwowo. Wzruszyłam się, gdy po pierwszych spotkaniach indywidualnych w oczach jednego z rolników dostrzegłam zmianę. Tak pięknie się uśmiechał i spuszczał oczy, kiedy rozmawialiśmy o pewnej kandydatce. Widać, że coś się zadziało. Mnie samej oczy zaszkliły się ze wzruszenia. Dla takich chwil warto pracować.

Jak z twojej perspektyw, "Rolnik" zmieniał się przez te wszystkie lata?

Reklama

- Pierwsza edycja była najbardziej odkrywcza. Wszyscy się uczyliśmy. Akurat z tej edycji nie powstał żaden związek, za to piękna zmiana w Zbyszku Klawikowskim, który uwierzył, że ułoży sobie życie. Druga edycja była fenomenem. Narodził się związek Ani i Grzegorza oraz Agnieszki i Roberta. W kolejnej edycji pojawiły się kobiety rolniczki. Do każdej edycji mam wielki sentyment. Mogłabym po kolei wymienić wszystkich bohaterów, a nawet wziąć udział w quizie na temat "Rolnika". Trudno żeby było inaczej, bo to duża część mojego życia. Znalazłam tu przyjaciół, z którymi spędziłam na planie i w busie 6 lat!

Masz kontakt ze wszystkimi uczestnikami programów?

- Nie ze wszystkimi, ale z wieloma. Kilka tygodni temu mieliśmy spotkanie z okazji ślubu Kasi i Piotrka, było tam wielu uczestników różnych edycji "Rolnika". Pół wesela przegadałam o tym, co u kogo słuchać. Z bohaterami "Sanatorium miłości" spotykam się regularnie. Ostatnio mieliśmy grilla u Marka z Warszawy, na którym wszyscy się spotkaliśmy. Wiem, co się u nich dzieje i jak wygląda ich życie po programie.

Równolegle z "Rolnikiem" realizowałaś drugi program "The Voice Senior", w którym swój talent wokalny zaprezentują osoby dojrzałe. Dwa programy na głowie to niezły maraton!

- To prawda, było intensywnie. "The Voice" kręciliśmy na zmianę z "Rolnikiem". Codziennie zdjęcia w innej części kraju. Ale udało się pogodzić te dwa plany, dałam radę. W przygotowaniach jest też drugi sezon "Sanatorium miłości." Na cały październik wyruszę do Ustronia. Przyszło ponad 1000 zgłoszeń! Przed nami castingi. Być może w jesiennej ramówce będą trzy programy, które prowadzę. Mam szczęście. Jestem z tego dumna. Pięć lat czekałam na drugi program. Odmawiałam wielu rzeczy, które były nie po mojej myśli. Swoje od losu dostałam, ale wyszłam z tego silniejsza, bardziej świadoma i pewna siebie.

Potrafisz śpiewać?

- A wiesz, że potrafię! Ale jak słucham bohaterów "The Voice" od razu zmieniam zdanie. Nie śpiewam jednak na tyle dobrze, żeby być piosenkarką. Tańczę też nieźle, ale do zawodowej tancerki mi daleko. Dostałam takie kropelki talentów w różnych dziedzinach. Kiedyś chciałam je zebrać, żeby być aktorką. To było moje największe marzenie. Udało mi się co prawda zagrać w kilku teatrach, ale ostatecznie los pokierował mną tak, że prowadzę programy o ludziach i kocham to co robię.

Jaki będzie "The Voice Senior"?

- Ten program dał mi tyle energii, radości, entuzjazmu, aż trudno to opisać. Uczestnicy programu to ludzie, którzy mają wielką radość i pasję życia. Tu nikt nie walczy o sławę czy popularność. "The Voice of Poland" daje ludziom przepustkę do kariery, u nas nikogo kariera nie interesuje. Nasz program to dobra zabawa dla seniorów, często spełnienie ich marzeń. Ścieżki życiowe naszych bohaterów wyglądały podobnie: mieli talent, grali, śpiewali lub mieli zespoły muzyczne. Ale potem założyli rodziny, pojawiły się dzieci, trzeba było zarabiać, mieć "normalną" pracę, odłożyli więc gitary czy organki na półkę i po karierze. Teraz, po latach, przyszedł ich czas. Jestem zachwycona tym programem i jego uczestnikami. Fruwam w tym studiu i dostaję nadprzyrodzonej energii.

Jaka jest twoja rola w tym programie?

- Prowadzącej, ale ja ją widzę jako współodczuwanie. Czasami tak trzymam kciuki, że aż bolą mnie ręce.

Co ci w duszy gra?

- Radość! Mam w sobie same radosne melodie. Kiedyś z upodobaniem słuchałam Lemona, Korteza, Comę, Kasię Nosowską, Black Sabbath, Led Zeppelin i muzykę metalową. Teraz mam też w duszy jasne nuty. Wszystko trzeba przejść w życiu. Los nas doświadcza, z biegiem lat ma się twardszą skórę. Ważne, żeby się nie zamknąć na drugiego człowieka. Czasem wystarczy podnieść głowę i się uśmiechnąć, a cała reszta zadzieje się sama. Najtrudniej zrobić pierwszy krok. Wiem, bo sama coś takiego przeżyłam.

Dalej szukasz miłości?

- Nigdy jej nie szukałam, miłość mnie sama znajdowała. Czasami skakałam na główkę, ale niczego w życiu nie żałuję, jak w tej piosence Edyty Geppert.

Kiedyś byłaś trampem-podróżnikiem. Wędrowałaś po świecie z plecakiem, często sama, miesiącami mieszkałaś w Azji, żyłaś chwilą. Teraz twoje życie bardzo się zmieniło. Nie za bardzo?

- Jest po prostu inne. Właśnie niedługo pakuję plecak i wyjeżdżam w świat. Co prawda zmieniło mi się życie - przez ostatnie miesiące bardzo dużo podróżowałam po Polsce, nagrywałam "Rolnika", więc na pewno nie mam teraz ochoty jechać kamperem na południe Europy czy do Skandynawii. Przede mną miesiąc nagrań w górach "Sanatorium miłości", muszę więc naładować baterie, aby mieć taką samą werwę jak przy pierwszym sezonie.

Jak ładujesz baterie? 

- Najlepiej spakować plecak i jechać w nieznane. Ale nawet trzy dni na łódce potrafią zdziałać cuda. Dla mnie ładowanie energii to jest przede wszystkim kontakt z naturą i robienie czegoś nowego, po raz pierwszy w życiu. Natura - to nie musi być dżungla, ale las, park, łąka czy morze.

Edyta Karczewska-Madej


AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Marta Manowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy