Reklama

Marta Bryła o serialu "Korona królów": Moje życie zmieniło się o 180 stopni

Znamy ją z "Na dobre i na złe". Jednak dopiero rola niepokornej żony Kazimierza Wielkiego całkowicie zmieniła jej życie. Marta Bryła czasu wolnego ma teraz niewiele, ale stara się wykorzystać go jak najlepiej.

Znamy ją z "Na dobre i na złe". Jednak dopiero rola niepokornej żony Kazimierza Wielkiego całkowicie zmieniła jej życie. Marta Bryła czasu wolnego ma teraz niewiele, ale stara się wykorzystać go jak najlepiej.
Marta Bryła na konferencji serialu "Korona królów" (grudzień 2017) /AKPA

W "Koronie królów" gra pani jedną z głównych ról. Czuje pani większą presję niż zazwyczaj?

- Bardzo mi zależy na dobrym odbiorze przez widzów zarówno serialu, jak i mojej postaci.

- Podczas pracy, dzięki dobrej atmosferze, która panuje na planie, nie czułam presji. Pojawiła się dopiero na kilka dni przed premierą, kiedy to chodziłam zestresowana i liczyłam godziny do rozpoczęcia emisji. Działo się tak również dlatego, że nie mieliśmy wcześniej żadnego pokazu pierwszych odcinków i zobaczyłam je dopiero na ekranie w Nowy Rok. Razem z czteromilionową widownią!

Reklama

Żona Kazimierza III Wielkiego to ciekawa postać do zagrania?

- Jasne! Aldonę Giedyminównę poznajemy w momencie, kiedy jest zbuntowaną dziewczyną, która nie potrafi i nie chce przyjąć zasad panujących na polskim dworze. Swoim zachowaniem podkreśla, że płynie w niej litewska krew.

- Odwaga w sprzeciwianiu się Królowej Jadwidze oraz zaznaczanie własnej tożsamości narodowej świadczy o jej sile. Z czasem Aldona zmienia się i dojrzewa.

Zdjęcia na planie przebiegają bez zakłóceń?

- Pierwsze sceny kręcone były w kwietniu 2017 roku na zamku w Bobolicach w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Były to zdjęcia plenerowe, w dodatku z jazdą konno i językiem litewskim, więc wymagały wcześniejszych prób. Do tego dochodził stres przed nową ekipą, aktorami, których wcześniej nie znałam, a z którymi trzeba było od razu nawiązać dobre relacje i stworzyć wrażenie, że znamy się od lat. Na dodatek w kwietniu miałam jeszcze zajęcia na drugim roku w szkole teatralnej we Wrocławiu. Udało się wszystko pogodzić dzięki wsparciu profesorów.

Kiedy patrzy pani na swoją grę na ekranie, coś by pani zmieniła?

- Zawsze można coś poprawić. Dlatego chętnie oglądam końcowy efekt, żeby mieć możliwość przemyślenia, co następnym razem mogę zrobić lepiej. Cały czas się uczę i rozwijam. Zarówno przed kamerą, jak i na scenie.

Na co dzień jest pani zabieganą osobą?

- Odkąd zaczęłam grać w serialu "Korona królów", moje życie zmieniło się o 180 stopni. Większość mojego czasu to praca przy tym projekcie, do tego dochodzą jeszcze dni zdjęciowe w serialu "Na dobre i na złe". Zdarzały się miesiące, gdzie miałam tylko dwa wolne weekendy.

- Dużo ludzi pyta mnie, jak to godzę ze szkołą aktorską. W takim trybie musiałabym chyba mieć siostrę bliźniaczkę, dlatego poprosiłam o przerwę w studiach, tj. urlop dziekański. Dopiero w październiku wrócę na trzeci rok studiów na Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu.

- Wolne chwile staram się spędzać z narzeczonym, rodziną i znajomymi. Ważne, by nie zapominać o odpoczynku i znaleźć moment na wyciszenie. Mnie pomaga w tym dobry film, serial, książka, albo po prostu pizza z podwójnym serem!

Ma pani marzenia na 2018 rok?

- Chciałabym dalej grać i ciągle rozwijać się przed kamerą. Marzę również o pracy w teatrze. I liczę na to, że niebawem uda mi się wyjechać i trochę poszusować na nartach, które od dziecka uwielbiam.

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Korona królów (serial) | Marta Bryła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy