Marta Bryła o serialu "Korona królów": Moje życie zmieniło się o 180 stopni
Znamy ją z "Na dobre i na złe". Jednak dopiero rola niepokornej żony Kazimierza Wielkiego całkowicie zmieniła jej życie. Marta Bryła czasu wolnego ma teraz niewiele, ale stara się wykorzystać go jak najlepiej.
W "Koronie królów" gra pani jedną z głównych ról. Czuje pani większą presję niż zazwyczaj?
- Bardzo mi zależy na dobrym odbiorze przez widzów zarówno serialu, jak i mojej postaci.
- Podczas pracy, dzięki dobrej atmosferze, która panuje na planie, nie czułam presji. Pojawiła się dopiero na kilka dni przed premierą, kiedy to chodziłam zestresowana i liczyłam godziny do rozpoczęcia emisji. Działo się tak również dlatego, że nie mieliśmy wcześniej żadnego pokazu pierwszych odcinków i zobaczyłam je dopiero na ekranie w Nowy Rok. Razem z czteromilionową widownią!
Żona Kazimierza III Wielkiego to ciekawa postać do zagrania?
- Jasne! Aldonę Giedyminównę poznajemy w momencie, kiedy jest zbuntowaną dziewczyną, która nie potrafi i nie chce przyjąć zasad panujących na polskim dworze. Swoim zachowaniem podkreśla, że płynie w niej litewska krew.
- Odwaga w sprzeciwianiu się Królowej Jadwidze oraz zaznaczanie własnej tożsamości narodowej świadczy o jej sile. Z czasem Aldona zmienia się i dojrzewa.
Zdjęcia na planie przebiegają bez zakłóceń?
- Pierwsze sceny kręcone były w kwietniu 2017 roku na zamku w Bobolicach w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Były to zdjęcia plenerowe, w dodatku z jazdą konno i językiem litewskim, więc wymagały wcześniejszych prób. Do tego dochodził stres przed nową ekipą, aktorami, których wcześniej nie znałam, a z którymi trzeba było od razu nawiązać dobre relacje i stworzyć wrażenie, że znamy się od lat. Na dodatek w kwietniu miałam jeszcze zajęcia na drugim roku w szkole teatralnej we Wrocławiu. Udało się wszystko pogodzić dzięki wsparciu profesorów.
Kiedy patrzy pani na swoją grę na ekranie, coś by pani zmieniła?
- Zawsze można coś poprawić. Dlatego chętnie oglądam końcowy efekt, żeby mieć możliwość przemyślenia, co następnym razem mogę zrobić lepiej. Cały czas się uczę i rozwijam. Zarówno przed kamerą, jak i na scenie.
Na co dzień jest pani zabieganą osobą?
- Odkąd zaczęłam grać w serialu "Korona królów", moje życie zmieniło się o 180 stopni. Większość mojego czasu to praca przy tym projekcie, do tego dochodzą jeszcze dni zdjęciowe w serialu "Na dobre i na złe". Zdarzały się miesiące, gdzie miałam tylko dwa wolne weekendy.
- Dużo ludzi pyta mnie, jak to godzę ze szkołą aktorską. W takim trybie musiałabym chyba mieć siostrę bliźniaczkę, dlatego poprosiłam o przerwę w studiach, tj. urlop dziekański. Dopiero w październiku wrócę na trzeci rok studiów na Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu.
- Wolne chwile staram się spędzać z narzeczonym, rodziną i znajomymi. Ważne, by nie zapominać o odpoczynku i znaleźć moment na wyciszenie. Mnie pomaga w tym dobry film, serial, książka, albo po prostu pizza z podwójnym serem!
Ma pani marzenia na 2018 rok?
- Chciałabym dalej grać i ciągle rozwijać się przed kamerą. Marzę również o pracy w teatrze. I liczę na to, że niebawem uda mi się wyjechać i trochę poszusować na nartach, które od dziecka uwielbiam.
Rozmawiał Artur Krasicki