Maria Pakulnis: Mój duch się nie starzeje
"Proszę życzyć mi zdrowia i jeszcze wielu niespodzianek w moim zawodzie" - mówi Maria Pakulnis, która w sobotę, 2 lipca, kończy 60 lat.
Świetnie pani wygląda. Proszę zdradzić, w czym tkwi sekret pani urody? Jak pani o siebie dba?
Maria Pakulnis: - Po prostu nie zwracam na siebie uwagi. Skupiam się za to na mojej pracy, na tym, żeby mieć siłę, żeby czasami złapać trochę więcej snu. Po prostu żyję. Potrafię w sekundę się zdyscyplinować, ogarnąć. Nawet jak jestem zmęczona, trzeba się do siebie uśmiechnąć, trochę się pomalować i już. Nie mam czasu, żeby siedzieć przed lustrem i rozmyślać nad tym, że się starzeję. Mój duch się nie starzeje i ja w mojej głowie też nie. Ciągle wydaje mi się, że mam tyle energii - energii nie wiem skąd, z kosmosu. Dostaję jej tyle, że nie zwalniam, nie pozwalam sobie na kapcie.
Praca pracą, a odpoczynek? Co panią relaksuje?
- Najbardziej relaksuję się wtedy, kiedy wokół mnie nie ma za dużo ludzi. Uwielbiam słuchać szumu wody - czy to jeziora czy morza. Uwielbiam ciszę, pustkę, książkę - kiedy czytam, nie patrzę na zegarek, wchodzę w inny świat. Odpoczywam w samotni, w ciszy i w spokoju, wówczas jednoczę się z przyrodą, jestem z nią - zresztą urodziłam się wśród przyrody na Mazurach. Po prostu to kocham. Wtedy najbardziej odpoczywam. Wystarczy, że na pomoście ukrytym wśród trzcin poleżę przez trzy dni, pokąpię się, poopalam, pomyślę, pooglądam gwiazdy na niebie... W ten sposób niewyobrażalnie ładuję sobie akumulatory.
Czego pani życzyć z okazji jubileuszu?
- Proszę życzyć mi zdrowia i jeszcze wielu niespodzianek w moim zawodzie.
Może marzy się pani jakaś rola?
- Nie siedzę i nie marzę. Czasem tak sobie myślę, że wszystko, co mi się w życiu przytrafia, to chyba nie jest przypadek. To cudowne móc tak poddać się temu, żeby to niosło. Lubię niespodzianki, lubię, kiedy los mnie zaskakuje. Cieszę się każdą najmniejszą rolą. Każde zadanie staram się wykonywać najlepiej, jak potrafię. W każdą rzecz, którą robiłam, zawsze staram się tak samo zaangażować. Myślę, że tak trzeba. Staram się być uczciwa wobec siebie, żeby nie zdradzić swoich ideałów, swoich marzeń. A jakie są te moje marzenia? Sama nie wiem, nie umiem ich do końca jeszcze odkryć. Natomiast cieszę się wszystkim, co przynosi mi los.
Ostatnio mogliśmy oglądać panią w serialu "Powiedz tak!". Co zdecydowało o tym, że zgodziła się pani przyjąć tę rolę?
- Widzi pani, mam już swoje lata, swoje zagrałam, swoje przeżyłam, dostałam nagrody, pracowałam z naprawdę najwybitniejszymi ludźmi w tym kraju. Jako że po prostu kocham pracować, to w momencie, kiedy dostaję propozycję zagrania cioci Zosi, po przeczytaniu scenariusza tylko mogłam marzyć, żeby ją zagrać. Znakomicie napisana rola. Świetnie skonstruowana postać, świetna obsada - wybitna młodzież, nie młodzież lukrowana, nie młodzież, która zajmuje się tylko i wyłącznie jakimś celebryctwem, tylko młodzież nieprawdopodobnie uzdolniona, już z dorobkiem, młodzież doświadczona, rozwijająca się, mądra, wrażliwa. Tylko pomarzyć, żeby pracować z takimi ludźmi i coś wzajemnie sobie dać, czegoś się od siebie nauczyć. To była fantastyczna przygoda.
Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).