Małgorzata Sadowska: Dojrzała optymistka
Małgorzatę Sadowską dobrze znają zarówno fani serialu "Klan", sagi "Nad rozlewiskiem", jak również sympatycy sielskich obrazów "U Pana Boga w ogródku" i "U Pana Boga za miedzą". Aktorka ostatnio zagrała też w "Znakach", "Archiwiście" i "Osaczonym", a od niedawna można ją oglądać w serialu "Uzdrowisko". To dojrzała optymista, która uważa, że w każdym wieku można zagrać fajne role i przeżyć coś ciekawego.
Idąc za sukcesem programu "Sanatorium miłości", TVP zdecydowała się na realizację codziennego serialu "Uzdrowisko", który rozgrywa się właśnie w sanatorium. Czy twoim zdaniem to propozycja wyłącznie dla seniorów?
Małgorzata Sadowska: - No właśnie? To dobre pytanie. Wydaje mi się, że to propozycja dla szerokiej widowni. Dla młodego pokolenia, trochę starszego i dojrzałego. Każdy znajdzie tu tematy, z którymi, na co dzień boryka się w swoim środowisku.
Wszyscy znamy historie zakulisowe z sanatoriów: fajfy, randki, przyspieszone serca bicie. One również znajdują odzwierciedlenie w scenariuszu?
- Nasz serial zdecydowanie jest odzwierciedleniem tych sytuacji, w dodatku podkręconych do sześcianu! Jest śmiesznie, dramatycznie, tragicznie i romantycznie.
Siostrę Grażynę widzowie poznali od pierwszego odcinka. Postrzegasz ją, jako dobrego ducha uzdrowiska?
- Grażyna jest szefową pielęgniarek, która pracuje w uzdrowisku najdłużej z całego personelu. Poza tym, że zarządza zespołem ludzi, prowadzi również księgowość i zajmuje się administracją. Zna to miejsce od podszewki i los uzdrowiska bardzo leży jej na sercu. Jak do tej pory niewiele wiem o jej życiu prywatnym, poza tym, że odchowała trzech dorosłych już synów, a teraz poświęca się swojej pracy. Grażyna to oddany przyjaciel, zawsze wyciąga pomocną dłoń, ale potrafi być też surową szefową i ustawić personel do pionu. Porządek musi być, cisza nocna również. Jak w każdym uzdrowisku są również dancingi, a wiadomo, jaką muzycy mają reputację, więc i u nas romansują z personelem (uśmiech - przyp. red.) Jedne relacje rozkwitają, inne się kończą.
Zazdrościsz troszkę seniorom tej kuracji "odmładzającej"?
- Mam brata, który mieszka w Ciechocinku. Kiedy spacerujemy, wszędzie kuszą zaproszenia na "fajfy", a o piętnastej startują dancingi. Całe miasto zanurza się wtedy w muzyce i tańczących parach. Panowie elegancko ubrani, panie pachnące, umalowane, uczesane. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się rzeczywistość i przenosi wszystkich w dawne czasy.
Lubisz randki?
- Zdarza mi się randkować raz na jakiś czas, ale wyłącznie z moim mężczyzną. Oboje mamy za sobą doświadczenie innych związków i wiemy, że tę bliskość należy pielęgnować.
Kiedy spotyka się kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością to miłość smakuje inaczej?
- Po warunkiem, że każdy ze swojego bagażu życiowego wyciągnie wnioski. W dojrzałym związku więcej rzeczy się docenia. Własna przestrzeń jest większa, ale ona wynika z zaufania do drugiego człowieka i z wzajemnego szacunku. Oczywiście dobrze, jeśli w związku jest też nutka zazdrości, bo to świadczy o tym, że wciąż nam na sobie zależy, ale nikt się nie obraża, ani nie złości, jeśli jedna osoba ma ochotę wyjść do teatru, a druga w tym czasie ogląda mecz z kolegami i świetnie się przy tym bawi.
Pracujesz w tym zawodzie 30 lat. Pojawiasz się w lubianych przez widzów filmach, serialach, sztukach teatralnych. Jest coś, małe tęsknoty, na które wciąż brak ci czasu?
- Tak. Od zawsze moim marzeniem jest to, by mieć czas na podróżowanie po świecie. Chciałabym niespiesznie oglądać piękne miejsca, zatrzymywać się na dłużej tam, gdzie będę miała ochotę, jeść dobre rzeczy, smakować dobre wino, zachwycać się przyrodą, sztuką, ludźmi. Spacerować trzymając się za ręce i cieszyć z małych rzeczy. Widzę jak z wiekiem burza emocji zmienia się we mnie w spokój, uważność. Bardzo to sobie cenię.
Jesteś w dobrym momencie życia?
- Tak. I wierzę, że może być jeszcze lepiej. Czaruję rzeczywistość i posyłam pozytywne wibracje w świat, żeby tak było. Z wiekiem już nie myślę o tym, co jest złe, tylko szukam dobrych stron we wszystkim, co mnie spotyka. Dostrzegam więcej piękna wokół. Zauważyłam, że takie podejście do życia, do świata sprawia, że czuję się szczęśliwsza. Dobrze mi po tej jasnej stronie.
Jeśli "Klan", w którym grasz od dziewięciu lat, zejdzie z anteny, odwiesisz kostium Haliny Kazuń i powiesz sobie: "Zrobiłam dobrą robotę, czas iść dalej"?
- W każdym wieku można grać fajne role, w każdym wieku można coś ciekawego przeżyć. Meryl Streep powiedziała: "Jak mówią ci, że twój pociąg odjechał, nie przejmuj się. Są jeszcze samoloty" (uśmiech - przyp. red.) I tego się trzymam.
Beata Banasiewicz/AKPA