Magdalena Boczarska: Praca to nie miejsce na fochy
Zdolna, nagradzana aktorka przygotowuje się do roli lekarki - Michaliny Wisłockiej. Jednocześnie Magdalena Boczarska marzy o kontynuacji serialu "Druga szansa”.
Wielka gwiazda kina, rozkapryszona, humorzasta. Do tego, jakby było mało, nielojalna w przyjaźni - tak jawi nam się Sara Daymer, pani bohaterka w serialu "Druga szansa". Powiedzmy sobie szczerze - nie budzi ona raczej ciepłych uczuć widzów...
Magdalena Boczarska: - Naprawdę? Do mnie docierają raczej wyrazy sympatii i zaciekawienia tą postacią. Sara jest niezwykle barwna, przebojowa, a przy tym, pogubiona. To trochę dziecko zamknięte w ciele dorosłej kobiety. Postać, o której tak naprawdę niewiele jeszcze wiemy. To, że odbiła Monice (Małgorzata Kożuchowska) faceta, nie świadczy jeszcze o tym, że jest zła. Z czasem wyjaśni się, na czym polega tajemnica tego całego trójkąta. Pojawią się też nowe okoliczności, w świetle których Sara nabierze bardziej ludzkiego wymiaru.
Do tej pory była ona jedną z głównych podejrzanych o podłożenie swojej "przyjaciółce" narkotyków, a tym samym skuteczne wyłączenie Moniki z gry. W takim razie, jak nie ona, to kto?
- Poszlaki wskazują na nią w tym samym stopniu, jak na parę innych osób z tego środowiska. Każda z nich mogła mieć swój powód, każda miała możliwości uknucia tej intrygi. Sara, jak najbardziej, też. 'Ludzki wymiar' nie oznacza wcale, że ktoś musi być święty.
Czy budując tę postać, wzorowała się pani na jakiejś konkretnej osobie ze świata artystycznego?
- Nie, nie było kogoś takiego, moją bohaterkę wymyślili scenarzyści, a jej ostateczny kształt to wypadkowa wyobraźni kostiumologów, charakteryzatorów, producenta, reżysera, no i moich możliwości i uwarunkowań. Poza tym nie spotkałam nigdy nikogo, kto by się zachowywał tak jak Sara - film i teatr to nie miejsce na strzelanie fochów. Ta praca uczy pokory i cierpliwości. Tak to wygląda naprawdę.
A przecież serial miał pokazywać kulisy show-biznesu!
- I pokazuje, tyle że ukolorowane, podkręcone. Dla kamery najciekawsze jest to, co dzieje się pomiędzy zdjęciami, z ludźmi, którzy kręcą film - ich relacje, zależności, uczucia, czyli te wszystkie sprawy, które muszą zejść na bok wobec konieczności codziennej, żmudnej, wielogodzinnej pracy na planie. Niekończące się próby, powtarzanie ujęć, czasem długie czekanie; kto by to chciał oglądać? (uśmiech).
Plan "Drugiej szansy" jest wyjątkowy z wielu różnych powodów. Również dlatego, że skupia same gwiazdy. Dlatego dobrze się go ogląda.
- W ogóle to wyjątkowy serial pod względem dbałości o każdy szczegół, komfortu pracy, zamkniętej, 13-odcinkowej formy, która pozwala na przemyślane poprowadzenie postaci. Obsada jest niewątpliwie dużym atutem, znane nazwiska, nie celebryci, to po prostu bardzo zdolni aktorzy - mówię tu o swoich koleżankach i kolegach, granie z nimi to czysta przyjemność.
Pani pozycja na rynku jest również ugruntowana, m.in. dzięki licznym i ważnym rolom filmowym. Jedną z nich była tytułowa kreacja w "Różyczce", w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego z 2010 roku. Chodzą słuchy, że powstanie druga część tego obrazu, której scenariusz napisano specjalnie z myślą o pani. Takie rzeczy zdarzają się tylko najlepszym!
- To wielki zaszczyt i wyróżnienie. Faktycznie scenariusz autorstwa Macieja Karpińskiego już jest gotowy. Liczę na to, że kiedyś ten film powstanie.
W przygotowaniach jest też nowy ciekawy projekt wokalistki i reżyserki Marii Sadowskiej, która chce przedstawić życie Michaliny Wisłockiej, kobiety nietuzinkowej, którą zagra właśnie pani.
- Zdjęcia się jeszcze nie zaczęły, ale szczerze mówiąc, bardzo się emocjonuję na myśl o tej pracy. To będzie wyjątkowy film, którego siłę stanowią mocne kobiety zaangażowane w ten projekt. Powoli wycofuję się z innych zobowiązań zawodowych, tylko po to, by skupić się mocno na postaci Wisłockiej. Potem zapewne wrócę do pracy w teatrze i do grania w Niemczech, gdzie mam też swoje zobowiązania. Na pewno chciałabym nadal pracować przy ewentualnej kontynuacji serialu "Druga szansa" - a sądząc po zainteresowaniu widowni, jest na to spora szansa.
Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj