Reklama

Ma 20 lat, oblał maturę z matematyki i zadebiutował w filmie! "Jestem utalentowany"

Ma 20 lat, na koncie oblaną maturę z matematyki, zamierza studiować w warszawskiej Akademii Teatralnej i zaliczył debiut na kinowym ekranie w filmie "Piepr*zyć Mickiewicza". Kim jest Igor Pawłowski? "Ostatnio przeczytałem nawet, że jestem utalentowany. (...) Pracowałem wcześniej jako kelner i barman. To doświadczenie pomogło mi wejść w aktorską codzienność na planie" - mówi o sobie.

Ma 20 lat, na koncie oblaną maturę z matematyki, zamierza studiować w warszawskiej Akademii Teatralnej i zaliczył debiut na kinowym ekranie w filmie "Piepr*zyć Mickiewicza". Kim jest Igor Pawłowski? "Ostatnio przeczytałem nawet, że jestem utalentowany. (...) Pracowałem wcześniej jako kelner i barman. To doświadczenie pomogło mi wejść w aktorską codzienność na planie" - mówi o sobie.
Igor Pawłowski zagrał w filmie "Piep*zyć Mickiewicza" /AKPA

Ma 20 lat i właśnie zadebiutował na dużym ekranie w filmie "Piepr*zyć Mickiewicza", w dodatku u boku samego Dawida Ogrodnika. Podbija tam serca polskich nastolatek. Niebawem zobaczymy go również w serialu "M jak miłość". Oblał maturę, ale przygotowuje się do egzaminów do Szkoły Teatralnej - Igor Pawłowski przebojem wszedł do aktorskiego świata i zapewne usłyszymy o nim jeszcze nieraz.

Reklama

Piszą o tobie "młody aktor". Ile jest w tym prawdy?

Igor Pawłowski: - Ostatnio przeczytałem nawet, że jestem utalentowany [uśmiech - przyp.] Młody, to się zgadza. Aktor? Póki co mam za sobą rolę w filmie "Piep*zyć Mickiewicza" i nie jest już tajemnicą, że dołączyłem do obsady serialu "M jak miłość". Chciałbym utrzymać w mocy ten kierunek. Przygotowuję się do egzaminów do warszawskiej Akademii Teatralnej i jednocześnie do poprawki z matematyki, bo na maturze zabrakło mi punkcika do szczęścia [uśmiech - przyp. red.].

Zadałam to pytanie nie bez powodu. Podobno zostałeś wypatrzony na planie show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", gdzie odbywałeś bezpłatny staż. Ktoś usłyszał o twoich marzeniach i dał ci szansę. Szczęściarz!

- Faktycznie był to ogromny zbieg okoliczności. Pojechałem na plan programu, żeby uczyć się przeprowadzać wywiady z gwiazdami. Na miejscu podeszła do mnie agentka gwiazd i zapytała, czy sam bym nie chciał grać w filmach, bo według niej jestem charakterystyczny i mam to coś. Powiedziała, że będzie casting do młodzieżowego filmu i żebym wysłał zgłoszenie. Tak się zaczęło. To marzenie chyba każdego dzieciaka, żeby kiedyś zostać aktorem i wcielać się w super bohaterów. W kompilacji moich dziecięcych marzeń ta opcja też się pojawiała. Cieszę się, że mogłem się przekonać czy dobrze kombinuję. Dopiero podczas pracy na planie "Piep*zyć Mickiewicza" poczułem, że aktorstwo jest mega fajne, że mogę się w tym rozwijać, bawić formą, treścią i że to jest coś absolutnie dla mnie.

Przygoda, ciekawe doświadczenie, ale z drugiej strony ciężka praca, punktualność, dyscyplina, cierpliwość.

- Pracowałem wcześniej jako kelner i barman. To doświadczenie pomogło mi wejść w aktorską codzienność na planie. To był wręcz oddech od pracy w gastro.

Opowiedz trochę o kulisach castingu. Na ekranie tworzycie niezwykle barwną klasę. Odczułeś ten focus na różnorodność już na tym etapie?

- W castingu wzięło udział bardzo dużo osób w młodym wieku. Na trzecim etapie stacjonarnym wciąż była nas setka. Ta różnorodność osobowości, o którą pytasz, była uderzająca. Zresztą w obsadzie znalazł się i metalowiec, i student AT, i model, itd. Niesamowita mieszanka przeciwieństw, które idealnie ze sobą zagrały jako klasa 2B.

Jak narodził się twój bohater, Cegła?

- W wykreowaniu postaci Cegły bardzo pomogli mi Dawid Ogrodnik i Hugo Tarres, który ma doświadczenie aktorskie. Po obejrzeniu filmu na dużym ekranie muszę przyznać, że Cegła dodał tej historii spice'u. Mam wrażenie, że moja postać jest dodatkową motywacją, by zostać na filmie dłużej. (uśmiech - przyp. red.) Kiedy Cegła pojawia się na ekranie czuje się rozluźnienie.


"Młodzi gniewni" z Michelle Pfeiffer, "Zakonnica w przebraniu" z Whoopy Goldberg. Każdy zakątek świata ma swoją klasę 2B i swojego Jana Sienkiewicza.

- 2B to najgorsza klasa w szkole, w całej Polsce, a mimo to da się z jej uczniów wygrzebać potencjał. Oczywiście na początku nie przyjmują Jana Sienkiewicza z entuzjazmem, podobnie zresztą jak poprzednich nauczycieli. Jednak z czasem okazuje się, że potrafi trafić człowieka w odpowiednio czułe miejsce. Wiadomo, że ryba psuje się od głowy więc Sienkiewicz na pierwszy ogień bierze Dantego, który jest mentorem naszej grupy. Motywując go, motywuje pozostałych do działania i jednocześnie pokazuje wszystkim dookoła, że się mylili co do 2B. Mówi takie zdanie: "Ci co mają po górę często wspinają się na sam szczyt". To dobre podsumowanie podejścia Sienkiewicza do uczniów.

Jak wspominasz pracę na planie?

- Trzymaliśmy się w najtrudniejszych momentach razem, wspieraliśmy się jako uczniowie 2B, ale też prywatnie mogliśmy liczyć na siebie nawzajem. To była naprawdę super praca i wielka inspiracja. Film niesie fajne przesłanie.


Cegła przyniósł ci koleje wyzwanie zawodowe. Dołączyłeś do obsady "M jak miłość" serialu, który jest starszy od ciebie!

- Przyjąłem tę propozycję z dużym uśmiechem. Ucieszyłem się, że mogę dalej kontynuować pracę przed kamerą i zdobywać nowe doświadczenie. Michał jest całkowitym przeciwieństwem Cegły. To chłopak z ambicjami. Jest młodą gwiazdą piłki nożnej, który mierzy znacznie wyżej niż Robert Lewandowski (uśmiech - przyp. red.). Pojawia się w życiu Basi Rogowskiej, a tym samym w kręgu rodu Mostowiaków.

Pamiętasz pierwszą scenę z serialową Basią?

- Długo ze sobą korespondowaliśmy. W końcu spotkaliśmy się na boisku. Próbowałem, dość nieudolnie, poderwać Basię chwaląc się przed nią swoimi umiejętnościami. Ostatecznie, zabrałem ją na pierwszą randkę do schroniska dla zwierząt. Myślę, że nasz wątek będzie się fajnie rozwijał.

Praca, nauka, a co robisz w czasie wolnym?

- Od kilku lat trenuję boks. To chyba moja największa pasja. Poza tym aktorstwo, które przesłoniło wiele innych rzeczy w moim życiu i jednocześnie otworzyło mi oczy na wiele spraw. Zdecydowanie się w to wkręciłem.

Jak wspominasz swoją szkołę średnią, pomimo tego małego potknięcia z matematyką?

- Bardzo przyjemnie. To były najlepsze lata, które przyniosły mi wspaniałych przyjaciół. Będę tęsknił! Miałem w szkole swojego Sienkiewicza. Polonistkę, która też starała się wyciągnąć ze mnie największy potencjał. Zaprosiłem nawet moją wychowawczynię na premierę, ale dostałem za mało biletów. Gorąco z tego miejsca przepraszam i obiecuję, że wybierzemy się razem do kina w innym terminie.

Beata Banasiewicz / AKPA

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama