Reklama

Liberace mnie ocalił

Po kilku trudnych latach, walce z rakiem krtani i borykaniu się z wyrokami syna, Michael Douglas powraca z wielkim hukiem w filmie "Wielki Liberace". W wywiadzie dla magazynu "Le Nouvel Observateur" opowiada o swojej postaci, emocjach i osobistych problemach.

W "Wielkim Liberace" gra pan na fortepianie jak prawdziwy maestro, gratulacje.

Michael Douglas: - Nie umiem grać na fortepianie. Po prostu spędziłem wiele tygodni oglądając filmy o Liberace i ćwicząc odtwarzanie ruchów jego rąk na klawiszach.

Trudno jest wcielić się w tak płomienną postać?

- Tak i nie. Łatwo, gdyż Liberace był postacią ekstrawagancką. Trudno, ponieważ pod tymi pozorami krył się człowiek wrażliwy, skryty, jednocześnie szlachetny i skomplikowany. Oprócz tego był prawdziwym artystą. Pokpiwało się z jego muzyki, zakwalifikowanej w kategorii kiczu, ale w rzeczywistości był on wirtuozem, który traktował swoją sztukę rozrywkową bardzo poważnie. By stać się Liberace, zacząłem od wsłuchiwania się w jego dykcję. Gdy udało mi się odnaleźć jego głos, odnalazłem również postać.

Reklama

Często powtarza się, że aktor, który wciela się w postać geja, ryzykuje swoją karierę...

- Tak było kiedyś. Teraz, dzięki Bogu, już tak nie jest. Mam 68 lat, grałem zarówno postacie sympatyczne, jak i te nieszczególnie darzone szacunkiem, jak Gordon Gekko z "Wall Street" czy inspektor Curran z "Nagiego instynktu". Gdy przeczytałem scenariusz "Wielkiego Liberace", jedyne, co mi przyszło do głowy, to: "To będzie kupa roboty z makijażem!".

I była?

- O tak! Dwie lub trzy godziny każdego dnia! Nie wspominając już o kostiumach. Chodzenie z kilkumetrowym trenem - to jest dopiero droga przez mękę. Z czasem jednak, gdy oglądałem Liberace na nagraniach, zrozumiałem, że ten facet wyśmienicie się bawił. Uwielbiał nosić peleryny usiane drogimi kamieniami, czy buty wysadzane świecidełkami Z czasem i mnie to zaczęło bawić.

Steven Soderbergh zaproponował panu tę rolę już ładnych parę lat temu.

- Byliśmy akurat w trakcie zdjęć do filmu "Traffic". To był 2000 rok. Steven właśnie skończył lekturę książki "Za kandelabrem" ("Behind The Candelabra") autorstwa Scotta Thorsona, w której opowiada on z niesłychaną szczerością o swoim życiu z Liberace. Steven obrócił się w moja stronę i zapytał: "Mógłbyś zagrać Liberace?" Myślałem, że to był żart. No, ale okazało się, że nie.


Spotkał pan Liberace przed jego śmiercią w 1987 roku?

- Pamiętam jego rolls-royce'a, z wymalowanymi na drzwiach klawiszami fortepianu, zaparkowanego przed domem mojego ojca w Palm Springs. Gawędzili przez kilka minut. Byłem jeszcze smarkaczem, ale uderzyła mnie niesamowita ilość biżuterii u Liberace. Miał pierścień na każdym palcu! Z kamieniami wielkości piłeczek pingpongowych! Byłem oczarowany.

Miał nietypowy gust.

- Kafelki w jego basenie ułożone były w kształt klawiszy fortepianu, kolekcjonował miniatury fortepianów, miał ręczniki kąpielowe z wyhaftowanymi motywami fortepianu, i uwielbiał kostiumy wyszywane cekinami. O tak, kochał wszystko, co błyszczało! Ale myślę, że to był jego sposób, aby się ukryć.

Tchnął pan w tę rolę pewne emocje, a przecież byłoby łatwiej pójść w stronę karykatury.

- Postawiłem jednak na to pierwsze. Mam właśnie za sobą kilka trudnych lat, odczuwałem więc potrzebę zagrania postaci, która pozwoliłaby mi ukierunkować moje emocje. Dwa lata wcześniej kanadyjski lekarz zdiagnozował u mnie raka krtani w 4. stadium. Poddałem się więc natychmiastowemu leczeniu, spędziłem całe tygodnie leżąc na kanapie przed telewizorem, osłabiony i w kiepskim stanie zdrowia. Nie miałem kariery, nie miałem jako takiej przyszłości. Żeby tego było mało, mój syn, Cameron, który odbywał pięcioletni wyrok za handel narkotykami, został uznany winnym posiadania narkotyków w swojej celi. Został więc skazany na dodatkowe cztery i pół roku. To straszny ból dla ojca. Granie Liberace pozwoliło mi to z siebie wyrzucić, wyrazić te wszystkie emocje.

(Le Nouvel Observateur)

-----------------------------------------------------------------

Michael Douglas jest amerykańskim aktorem i producentem filmowym, synem słynnego aktora i producenta Kirka Douglasa. Zdobywca wielu nagród, w tym dwóch Oscarów (za "Lot nad kukułczym gniazdem" jako producent, oraz za rolę pierwszoplanową w filmie "Wall Street"). Po zdiagnozowaniu u niego raka krtani, aktor przeszedł ciężkie, lecz skuteczne leczenie. Jest ojcem trójki dzieci, z czego dwoje z drugiego małżeństwa z Catherine Zetą-Jones.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Wielki Liberace | Michael Douglas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy