Katarzyna Skrzynecka: Wciąż spełniam marzenia
Katarzyna Skrzynecka zdradza, kogo chciałaby zobaczyć w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Opowiada także o córeczce Alikii i mężu na medal.
Po gali z okazji 25-lecia Polsatu powiedziała pani, że dawno nie czuła takiej tremy i emocji. Emocje rozumiem, ale trema?
Katarzyna Skrzynecka: - Piosenkę Tiny Turner "Private Dancer" wykonywałam publicznie już kilka razy. Ale sam fakt, że występuje się na ogromnej scenie Opery Narodowej Teatru Wielkiego, dla każdego artysty jest ogromnym przeżyciem. Nie codziennie też śpiewam przed tysięczną widownią, w dodatku na żywo. Ale przyznam pani, że najbardziej denerwowałam się wysokimi schodami, które musiałam pokonać na niebotycznych szpilkach. Pomyślałam, że mój występ to loteria: albo wygram, albo sturlam się z góry i zostanę bohaterką YouTube’a. Na szczęście wypadło wspaniale (śmiech).
Przed nami 9. edycja show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Nie znudziło się pani sędziowanie?
- Skąd! To jedyny program, który w pełni pokazuje, jak wielu mamy wokalistów i aktorów, którzy potrafią doskonale śpiewać. Do dziś pamiętam Jurka Grzechnika jako Andreę Bocellego, Stefano Terrazzino w roli Cesarii Evory, Dariusza Kordka jako Garou, Roberta Rozmusa, który śpiewał piosenkę R. Kelly "I Believe I Can Fly". W ostatniej edycji pojawił się Kacper Kuszewski, który w każdej piosence robił z głosem to, co chciał, łącznie z sopranem Marii Callas. Wszystkie wspomniane występy wbijały mnie w fotel. Doskonale bawię się na planie i podziwiam kunszt artystów oraz charakteryzatorek, muzyków, aranżerów, tancerzy, reżysera i jednocześnie twórcy wizualizacji, który czuwa nad całością. Dzięki nim program wygląda arcymistrzowsko.
Kogo chciałaby pani zobaczyć w 9. edycji?
- O, lista jest długa! Wiele osób odmawia ze względu na brak czasu. Ale mam nadzieję, że wreszcie dadzą się namówić. Myślę o Julce Kamińskiej, która znakomicie śpiewa. Nie każdy wie, że kochany przez żeńską część widowni aktor Lesław Żurek ma świetny głos i doskonale gra na fortepianie. Od dawna go zapraszam. Jest też Tatiana Okupnik, której piosenkę "Do nieba, do piekła" miałam zaszczyt zaśpiewać, co miło wspominam. Dostałam od niej wiadomość z gratulacjami. Tatiana ma nie tylko znakomity głos o ogromnej skali, ale też doskonale tańczy, parodiuje, ma świetne poczucie humoru i dystans do siebie, co bardzo się przydaje w naszym show. Jestem przekonana, że także Maciek Zakościelny, który potrafi śpiewać i grać na skrzypcach, rzuciłby widownię na kolana. Wciąż słyszę, że wielu widzów chciałoby zobaczyć Igora Kwiatkowskiego z grupy Paranienormalni. Brawurowo wciela się w inne postacie. Pytanie tylko, czy potrafi to robić również na serio?
Czy ogląda pani "Twoją Twarz..."?
- Sobotnie wieczory najczęściej spędzam w teatrze lub na koncertach, więc premierowe emisje mnie omijają. Ale, gdy tylko mam możliwość, zerkam na niedzielne powtórki. Zdradzę pani, że moja sześcioletnia córeczka uwielbia oglądać ten program. Doskonale rozumie zasady, świadomie, na bieżąco wszystko komentuje i czasem bardzo się przy tym emocjonuje. Wygląda to zabawnie.
Szykujecie specjalną edycję show?
- Starcie tytanów to byłoby coś! Być może przy okazji jubileuszu produkcja podejmie takie wyzwanie. Myślę, że wszyscy uczestnicy z przyjemnością wróciliby na scenę.
Zbliżają się ferie. Co u państwa wygrywa: ukochana Grecja czy szusowanie po stokach?
- Ciepłe kraje zimą są u nas bez szans (śmiech). Od wielu lat jesteśmy z mężem zapalonymi miłośnikami białego szaleństwa. Zaczęłam jako czterolatka i od początku nieźle mi szło. Zrobiłam nawet kurs instruktorski. Uczyłam kilku znajomych i muszę przyznać, że mam dydaktyczną rękę.
Córeczka Alikia podziela państwa miłość do nart?
- Pierwszy raz zapisaliśmy ją do szkółki narciarskiej rok temu. Po dwóch tygodniach okazało się, że fantastycznie sobie radzi. Ale zamiłowanie do sportu i umiejętności w tej dziedzinie z pewnością odziedziczyła po tacie (śmiech). Garnie się do zajęć gimnastycznych. Aczkolwiek z występów na scenie też potrafi czerpać dużo radości.
Pani mąż, Marcin Łopucki, niedawno został podwójnym Mistrzem Świata w Kulturystyce. Musi być pani z niego bardzo dumna.
- Pękam z dumy! Tylko rodzina wie, ile wyrzeczeń i wysiłku kosztuje prawdziwego sportowca osiągnięcie światowego sukcesu. Podziwiam go za niesamowity upór i wytrwałość. Marcin nie pozwala sobie na gorszy dzień. Poza morderczym treningiem, pilnuje także regularnych, zbilansowanych posiłków. Trzeba mieć niesamowity hart ducha, żeby to wszystko wytrzymać. Cieszę się, że efekt jego pracy został doceniony. I że Marcin zdobył najwyższe trofeum: mistrzostwo świata w kulturystyce i złoto we wszech kategorii - open. Mam męża na medal!
Rozmawiała Małgorzata Pyrko.