Reklama

Karol Strasburger: W pełni sił

Karol Strasburger wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością i nie może narzekać na brak propozycji zawodowych. Dużo obowiązków ma także w domu, gdzie czeka na niego żona i córka, która jest jego oczkiem w głowie. Aktor sprawiedliwie dzieli swój czas między rodzinę a zobowiązania zawodowe. Ostatnio dołączył do obsady "M jak miłosć", gdzie wciela się w ordynatora szpitala.

Karol Strasburger wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością i nie może narzekać na brak propozycji zawodowych. Dużo obowiązków ma także w domu, gdzie czeka na niego żona i córka, która jest jego oczkiem w głowie. Aktor sprawiedliwie dzieli swój czas między rodzinę a zobowiązania zawodowe. Ostatnio dołączył do obsady "M jak miłosć", gdzie wciela się w ordynatora szpitala.
Karol Strasburger /AKPA /AKPA

Telewidzowie mogą oglądać pana nie tylko w "Familiadzie" i "Pierwszej miłości", ale od niedawna też w serialu "M jak miłość". Jak czuje się pan w lekarskim kitlu?

Karol Strasburger: - Pasuje mi ta rola, ponieważ w swojej długiej karierze zawodowej, po raz pierwszy gram lekarza. W klinice, w której pracuje Jerzy, dużo się dzieje. Będąc ordynatorem decyduje o wszystkim, wydaje polecenia, wzywa na dywanik, czyli jest ważny i to mi się podoba. Argasiński jest bohaterem, którym targa wiele emocji. W jego życiu nie ma monotonii, zamiast tego są konflikty, wątki kryminalne i miłosne. Dla aktora taki materiał do grania to czysta przyjemność.

Jerzy dowiedział się, że jego żona zdradziła go i będzie miała dziecko z innym mężczyzną. Czy Argasiński będzie umiał pogodzić się ze zdradą?

Reklama

- W tej chwili w fabule serialu dominuje wątek prywatnego życia ordynatora, co podoba się telewidzom, szukającym wartkiej akcji, zdrad i zemsty. Okazuje się, że Jerzy ma kilka twarzy. W pracy jest szlachetny, walczący o dobro pacjenta i dbający o wszystkie zasady, jakimi lekarz powinien się kierować, a w życiu prywatnym przybiera zupełnie odmienną postawę. Jest to dość ciekawy wątek, pokazujący, że ludzie w życiu prywatnym i zawodowym bywają zupełnie różni. Argasiński zostaje zdradzony przez małżonkę, która uważa, że Jerzy na to zasłużył, ponieważ o nią nie dbał. Nie znam jednak dalszych losów Jerzego i Patrycji, nad tym pracują scenarzyści, którzy kreują serialowe wątki i lubią zaskakiwać i trzymać w napięciu.

Oprócz licznych zobowiązań zawodowych na pewno sporo zajęć czeka na pana też w domu. Nie czuje pan zmęczenia?

- Mam sporo pracy, przez co każdy dzień jest jak szybka migawka, a miesiące uciekają w zastraszającym tempie! Cieszę się, że mimo upływu lat nadal mam w co ręce włożyć. Gram w dwóch serialach, cały czas prowadzę "Familiadę", jestem również aktywny w działaniach komercyjnych, biorę udział w powracających po pandemii eventach i wydarzeniach, w tym charytatywnych. Od czasu do czasu dochodzą do tego także różne uroczystości prywatne, towarzyskie spotkania i oczywiście obowiązki rodzinne.

Skąd u pana bierze się ta energia do ciągłej pracy?

- Całe życie pracowałem na to, żeby moje zdrowie i kondycja były jak najlepsze, siły mnie nie opuszczają. Obecnie większość mojego wolnego czasu poświęcam rodzinie i wychowaniu dziecka, co daje mi wielką radość. Mało mamy tych wspólnych chwil, dlatego tak mocno je doceniam.

Pana córka skończyła już roczek, jakie cechy stara się w niej pan rozwijać?

- Laura rośnie bardzo szybko i każdego dnia zaskakuje kolejnymi umiejętnościami, uczy się nowych słów, naśladuje nasze gesty. Dziecko jest jak gąbka, która nasiąka wszystkim dookoła. Uważnie słucha, obserwuje i powiela te zachowania. Obserwowanie ludzi, którzy nie umieją się zachować w restauracji, przy stole na przyjęciu, w miejscach publicznych, instytucjach kultury daje mi dużo do myślenia. Jako rodzice zwracamy uwagę na to, żeby robić wszystko tak, by Laura miała dobry wzór. Będziemy starali się pokazywać jej wachlarz rozmaitych możliwości rozwoju, które mam nadzieję przerodzą się w pasje. Byłoby fajnie, jakby pokochała tenis czy narty, jak my. Wierzymy, że świat internetu nie będzie stanowił podstawy jej rozwoju społecznego. Mamy świadomość, że czeka nas sporo pracy zatem odpowiedzialnie, dzielnie i z nadzieją na sukces wychowawczy wchodzimy każdego dnia w rolę rodziców.

Barbara Skrodzka

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Karol Strasburger
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy