Reklama

Kaja Paschalska: Nie boję się porażek!

Na oczach widzów Kaja Paschalska z małej dziewczynki wyrosła na piękną kobietę, która ma sporo pasji: aktorstwo, muzykę, malarstwo.

Na oczach widzów Kaja Paschalska z małej dziewczynki wyrosła na piękną kobietę, która ma sporo pasji: aktorstwo, muzykę, malarstwo.
Kaja Paschalska jako Beyoncé w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Jej żywioł to scena! /Polsat

Mija 20 lat od początku emisji "Klanu". Czym dla pani jest ten serial?

- Rzeczywiście moje życie potoczyło się w specyficzny sposób. Nie każdy przecież dostaje od losu szansę, że w tak młodym wieku może poukładać sobie przyszłość. Miałam zapewniony określony poziom życia, pracę, stabilizację. Jednocześnie miałam dużo czasu, by realizować się na innych polach,które kocham i którymi chcę się zajmować w życiu, jak na przykład muzyka. Czyli pod tym kątem to na pewno coś więcej niż praca. Dwadzieścia lat w jednym miejscu to wielkie osiągnięcie. Ale podkreślam, że to aż praca, ale jednak tylko praca. Daleka jestem od stwierdzenia, że jesteśmy jak jedna wielka rodzina, bo tak nie jest. Ciężko mi wyobrazić sobie swoją rzeczywistość bez "Klanu", ale to nie jest moje życie.

Reklama

Gdyby pani spróbowała wyobrazić sobie siebie za kolejne 20 lat, to co pani robi?

- Na pewno będę się realizować muzycznie, bo to jest moja największa pasja i bardzo się cieszę, że jestem w takim punkcie życia, że udało mi się pewne rzeczy przewartościować i poukładać. Jestem zadowolona z mojego życia, naprawdę. Panuje w nim idealna równowaga. Więc niech tak trwa, do śmierci (śmiech)!

Miała pani wtedy 11 lat. Co taka praca może dziecku dać, a co zabiera?

- Wielu rzeczy może pozbawić. Przebywanie wśród dorosłych na planie to nie jest sposób, w jaki dziecko powinno się wychowywać. Ma to różnego rodzaju konsekwencje. Nie mówię o byciu na świeczniku, zainteresowaniu mediów, ewentualnej sodówie... Ale o przeskakiwaniu naturalnych etapów w rozwoju. Przebywanie w towarzystwie dorosłych wyrwało mnie z trybu, który powinnam przejść i zostawiło ślad. Żeby było jasne - nie czuję się skrzywdzona, ale w życiu nie zafundowałabym czegoś takiego swojemu dziecku. Byłam pokorna, grzeczna i ciężko nad sobą pracowałam, ale przecież to nie jest trudne, by popularne dziecko stwierdziło, że jest genialne i odleciało. Jeżeli będę mieć dzieci - a chciałabym - to na pewno zrobię wszystko, by dorastały w spokojniejszy sposób.

Pani już wtedy miała zacięcie artystyczne?

- Całe dzieciństwo spędziłam wśród piosenek. Wymyśliłam sobie tę pasję, bo u mnie w rodzinie nikt się nie interesował muzyką ani aktorstwem. Brałam kasetę - tata kupował mi je na stadionie - słuchałam, a potem nagrywałam w kółko jeden numer, dopóki nie brzmiało wszystko tak, jak chciałam. Potem brałam kolejną kasetę i nagrywałam do tego chórki! Rodzice musieli mieć ze mną bardzo głośno (śmiech). Śpiewałam cały czas. A jeśli chodzi o aktorstwo, to mama zapisała mnie do kółka aktorskiego i, nie ukrywam, to też było fajne. Zresztą pociągają mnie różne dziedziny artystyczne - trochę też maluję.

Czuła się pani wyjątkowa wśród rówieśników?

- Zupełnie nie. Raczej się wyalienowałam. Nie uczestniczyłam w życiu szkolnym. W pewnych momentach tworzą się grupki towarzyskie, a ja byłam od tego totalnie odcięta. Nie mogłam się integrować, bo nie miałam na to czasu. Ciężko mi się było odnaleźć. Nigdy nie miałam poczucia, że jestem znana, rozpoznawalna, a specjalne traktowanie mnie peszyło, więc może dlatego tak bardzo się skupiłam na drugiej części mojego świata.

Na początku serialu Ola miała epizod, że gra w filmie i zarabia pieniądze. Cieszyło panią, że zarabia i może kupować, co tylko zechce?

- Skąd! Ja nie miałam dostępu do tych pieniędzy. Byłam przecież niepełnoletnia. Dzięki Bogu, moi rodzice podeszli do tego zdroworozsądkowo. Miałam kieszonkowe, może ciut większe niż inni, to wszystko.

Czy dziś ta rola nie stała się dla pani rutyną?

- Trochę tak, ale to jest pozytywne. To najlepsza praca z możliwych. Mam wyćwiczoną pamięć, znam Olę doskonale, więc łatwo mogę w nią "wejść". Czasem zdarzają się wyzwania. Jakiś czas temu był wątek raka piersi i miałam do zagrania trudniejsze sceny. Raz na jakiś czas zdarzy się taka perełka, która wymaga czegoś ponad rutynę i sprawia mi satysfakcję.

Pani pasją jest muzyka. Szykuje pani nową płytę. Skąd czerpie pani inspiracje?

- Słucham muzyki cały czas, bardzo różnej. To zostaje w głowie. A inspiracje? Nazbierało się przez lata w głowie i w sercu. Komponuję i mam w tym dość dużą łatwość - aczkolwiek nie W show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" pokazała wiele metamorfoz. Szczególnie Beyoncé zapadła w pamięć. chcę, by to zabrzmiało nieskromnie. Ale tak jest. Myślę dźwiękiem. To po prostu ze mnie wychodzi. Kocham bawić się harmonią. Nie gram na żadnym instrumencie, ale zastępuje mi to mój głos. Lubię aranżować przestrzeń w muzyce. Jestem bardzo zżyta z każdym ze swoich utworów.

Nie boi się pani, że płyta nie odniesie sukcesu?

- Bardzo bym chciała, żeby trafiła do jak największej grupy odbiorców. Jeżeli tak się nie stanie, to nie będzie to dla mnie porażka. Realizuję się tak czy inaczej. Wiem, że zrobiłam to, co kocham, najlepiej jak potrafię. Spełniam się. To jest sukces. Przecież potem wydam kolejną płytę, i kolejną...

Jest pani z kimś z obsady "Klanu" szczególnie zżyta?

- Nie, zżyta to może za duże słowo. Z nikim się nie spotykam prywatnie. Natomiast osobą, którą darzę ogromną sympatią i która jest dla mnie wzorem, jest Paulina Holtz. Podziwiam ją. To jest kobieta cyborg. Ma dwójkę dzieci, partnera, gra w teatrze, w "Klanie", pisze książki, zawodowo uprawia jogę. Zrobiła certyfikat trenera i prowadzi zajęcia dla ludzi z ulicy! Nagrywa audiobooki. Sama przygotowuje posiłki. Jest fit, biega maratony i ma social media w małym palcu. Nie wiem, kiedy ona to wszystko robi! Prywatnie bardzo ją lubię.

Rozmawiała Katarzyna Sobkowicz

Kaja Paschalska ma 31 lat. W maju ukazał się singiel "Karma", który zapowiada jej nową, trzecią już płytę (premiera całości jesienią). Prywatnie w niczym nie przypomina Oli Lubicz, w którą wciela się od 1997 roku. Nie obawia się, że kiedyś jej przygoda z "Klanem" się skończy, bo lubi zmiany i jest przekonana, że doskonale sobie poradzi.

Super TV
Dowiedz się więcej na temat: Kaja Paschalska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy