Reklama

Kabaret Ani Mru-Mru: Nie próbujemy dopasowywać się do publiczności

"Nie próbujemy dopasowywać się do publiczności. Staramy się od zawsze promować pewien rodzaj dowcipu" - mówią członkowie Kabaretu Ani Mru-Mru w rozmowie z Interią. Co robią teraz? "Nadrabiamy zaległości, czyli gramy występy przełożone przez pandemię, a już niedługo premiera nowego programu. Jest co robić" - dodają. W najbliższy piątek, 25 czerwca, zobaczymy ich na scenie amfiteatru w Sopocie podczas Polsat SuperHit Festiwal 2021.

"Nie próbujemy dopasowywać się do publiczności. Staramy się od zawsze promować pewien rodzaj dowcipu" - mówią członkowie Kabaretu Ani Mru-Mru w rozmowie z Interią. Co robią teraz? "Nadrabiamy zaległości, czyli gramy występy przełożone przez pandemię, a już niedługo premiera nowego programu. Jest co robić" - dodają. W najbliższy piątek, 25 czerwca, zobaczymy ich na scenie amfiteatru w Sopocie podczas Polsat SuperHit Festiwal 2021.
Michał Wójcik, Waldemar Wilkołek i Marcin Wójcik, czyli Kabaret Ani Mru Mru na Sopot Hit Festiwal 2019 /Podlewski /AKPA

25 czerwca w ramach Polsat SuperHit Festiwal 2021 odbędzie się Sopocki Hit Kabaretowy. Jesteście jedną z kabaretowych gwiazd, które wezmą udział w tym koncercie. Czego możemy się spodziewać?

- Jeśli nic się w naszej branży nie zmieniło, to możemy spodziewać się wszystkiego. Jest kilka gorących tematów do żartów, więc na pewno będzie aktualnie, premierowo i "po bandzie".

Występujecie po Beacie Kozidrak i zespole Bajm. Czym rozgrzejecie sopocką publiczność?

- Będziemy pilnie przyglądać się koncertowi Bajmu, a potem zaśpiewamy te piosenki, które Bajm pominie. Liczymy szczególnie na "Gorącą krew" i "Tą samą chwilę".

Reklama

Jak pandemia zmieniła sytuację kabareciarzy? Co robiliście, kiedy nie mogliście występować? Pracowaliście nad nowym programem czy raczej trudno było wykrzesać z siebie entuzjazm?

- Kompletnie odcięliśmy się od pracy, było sporo odpoczynku, nadrabianie zaległych rzeczy, bardzo dużo sportu i leniuchowania. Tworzenie zabawnych rzeczy w niezabawnych czasach to zdecydowanie nie nasza bajka, ale powoli wracamy na dobre twórcze tory.

Jak wygląda teraz sytuacja - nie możecie się opędzić od zaproszeń na występy czy raczej wszyscy podchodzą do tego ostrożnie?

- Na razie jest jeszcze ostrożnie, bo nie ma pewności, kiedy i jak zmienią się zasady organizacji występów. Propozycji jest sporo, ale trzeba wszystko z głową zaplanować.

W 2001 wygraliście festiwal PaKA w Krakowie (byliście tam nagradzani trzy lata z rzędu - jeszcze w 2002 i 2003). Czy to zmieniło wasze życie o 180 stopni czy zaczęliście po prostu grać więcej koncertów? Jak to jest z tymi nagrodami?

- To było 20 lat temu i ledwo to już pamiętamy, ale z pewnością był to jeden z przełomowych momentów w naszym zawodowym życiu. Co do nagród, to nie przywiązujemy do nich wielkiej wagi. Największą nagrodą dla nas, są nasi widzowie, którzy chętnie przychodzą na nasze występy.

Czy przez ponad dwadzieścia lat kariery scenicznej zauważyliście jak zmieniła się publiczność? Teraz jest łatwiej czy trudniej?

- Wszystko się zmienia, więc i publiczność na pewno też. Trudno powiedzieć czy jest łatwiej, czy trudniej, bo nie próbujemy się dopasowywać do publiczności. Staramy się od zawsze promować pewien rodzaj dowcipu i kreować gust publiczności.

Czym teraz można rozśmieszyć Polaków? Polityką, pandemią, kwestiami damsko-męskimi etc? Są tematy tabu ?

- Doskonale wiemy, czym rozśmieszyć Polaków, ale nie lubimy o tym rozmawiać, bo to dla nas temat tabu.

Czy jakaś partia polityczna lub polityk proponowali wam kiedyś występy na meetingach wyborczych, chcieli waszego poparcia. Co robicie w takich sytuacjach?

- Nie, nie mieliśmy takich propozycji. Być może wynika to z faktu, że w umowie, którą zawsze podpisujemy jest jasno napisane, że nie robimy takich rzeczy.

Co jest dla was większym wyzwaniem - setna prezentacja tego samego programu czy improwizowane sytuacje na scenie?

- Każdy występ traktujemy tak samo, z pełnym zaangażowaniem, ale uwielbiamy też improwizować. A zatem każdy występ jest dla nas swego rodzaju wyzwaniem.

Telewizja zwiększyła waszą rozpoznawalność - możecie wyjść "na miasto" bez przybicia 50 "piątek" i 20 selfików?

- Bez problemu. Choć nie ma co ukrywać, że nakaz noszenie maseczek. Bardzo ułatwiał nam życie...

Serwisy plotkarskie was tropią czy raczej oszczędzają?

- Nie wiemy, bo nie śledzimy. My nie śledzimy ich, a oni nas... i niech tak zostanie.

 Czujecie na plecach oddech dwudziestoletnich "młodych wilczków"? Czym nowe kabarety różnią się od was?

- Nigdy nie traktowaliśmy kabaretu jak wyścigu i zawodów z kimkolwiek. Młodszym grupom kabaretowym zawsze życzymy jak najlepiej.

Rozważaliście założenie własnego kanału na Youtube? Z całkowicie innymi pomysłami niż klasyczne programy kabaretowe?

- Naszym miejscem są teatry i domy kultury, tam się spełniamy. Śmieszą nas próby zarabiania pieniędzy z pomocą YouTube przez wszystkich tych, którzy myślą, że się do tego nadają.

Co robiliście przed Ani Mru-Mru?

- Nic i to było relaksujące, do dziś nie wiemy, w którym momencie popełniliśmy błąd.

 Jakie macie plany na najbliższe miesiące? Gdzie was będzie można zobaczyć? Może jakiś program w telewizji?

- Przede wszystkim nadrabiamy zaległości, czyli gramy występy przełożone przez pandemię, a już niedługo premiera nowego programu. Jest co robić. Planujemy nasze życie na dwa tygodnie do przodu, sami nie wiemy, gdzie nas będzie można zobaczyć... w sklepie, na scenie czy na stacji paliw... Musicie być uważni.

Więcej informacji na temat Polsat SuperHit Festiwal 2021 znajdziesz w raporcie specjalnym serwisu MUZYKA - kliknij tutaj!

Czytaj więcej:
Paweł Domagała: Cieszymy się, że gramy
Sławomir: Gdyby nie Kajra wielu rzeczy bym nie dokończył
Historia "Opery Leśnej" w Sopocie
Sanah: Zawsze marzyłam, żeby napisać piosenkę na pierwszy taniec

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polsat SuperHit Festiwal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy