Julia Wróblewska: "Czasami czułam się nią trochę przytłoczona"
Niemal całe dzieciństwo spędziła na planie filmowym, ale Julia Wróblewska nie straciła beztroskich lat młodości. Miała czas na naukę i zabawę. Na oczach widzów stała się nastolatką, która właśnie wkracza w dorosłość.
Julia Wróblewska urodziła się w 1998 roku w Warszawie. W wieku 6 lat spośród 300 kandydatek została wybrana do roli Michaliny w komedii "Tylko mnie kochaj". Kamera od początku ją pokochała. Nic dziwnego, że 10-letnia Julka ze swobodą i łobuzerskim uśmieszkiem pozowała do zdjęć.
Wzięła udział w telewizyjnych produkcjach "Celebrity Splash" oraz "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami". Zagrała też m.in. w "Listach do M." i "Och, Karol 2". Od 2007 roku wciela się w postać Zosi w serialu "M jak miłość".
Widzowie czasem zastanawiają się, czy miałaś szczęśliwe dzieciństwo.
- Bardzo szczęśliwe! Urodziłam się pod koniec lat 90., więc doświadczyłam życia bez telefonów komórkowych czy mediów społecznościowych. Wtedy rodzice nie musieli wyganiać dzieci z domu, żeby pobawiły się na podwórku. Aby spotkać się z koleżanką, przechodziłam przez pół osiedla, dzwoniłam domofonem i pytałam mamę przyjaciółki, czy ona może wyjść. Zimą rzucałam śnieżkami, jesienią robiłam figurki z kasztanów. Obchodziłam urodziny w klubie dla dzieci i grałam na konsoli pegasus. (śmiech)
Czyli przygoda z aktorstwem niczego ci nie odebrała?
- Gdy zaczęłam grać, miałam sześć lat, więc niemal całe dzieciństwo spędziłam na planie. Jednak nie traktowałam tego jak pracę, która coś mi zabiera. Przeciwnie, każdy dzień zdjęciowy był dla mnie nową przygodą. Chciałam odkrywać świat, wszystko mnie ciekawiło. Jedyne, co mi przeszkadzało, to atencja wielu ludzi. Czasami czułam się nią trochę przytłoczona i męczyło mnie odpowiadanie na te same pytania, na przykład, jak się zaczęła moja przygoda z aktorstwem. Teraz rozumiem, że to ludzi ciekawi.
Nie miałaś problemu z łączeniem wizyt na planie filmowym z nauką?
- Dawałam radę! Im więcej ma się do zrobienia, tym łatwiej nad tym zapanować. Tak to działa. Wiedziałam, że jest czas na naukę, zdjęcia na planie i na zabawę. Na początku szkoły podstawowej byłam do przodu z materiałem. Gdy miałam trzy i pół roku, umiałam czytać, niedługo potem liczyć. Nauczyciele chcieli mnie nawet przenieść z pierwszej do drugiej klasy, ale się nie zgodziłam.
Jaką rolę w twojej przygodzie z aktorstwem odegrała mama?
- Mama nigdy do niczego mnie nie zmuszała, nie wysyłała na castingi. Na plan trafiłam przypadkiem. Poszłam raz na zdjęcia próbne i od razu dostałam rolę w "Tylko mnie kochaj". Mama zawsze, niezależnie od tego, ile miałam lat, wszystko ze mną konsultowała. Jest otwartą osobą, można z nią dyskutować. W pewnym momencie uznała, że powinnam skupić się na nauce, ale powiedziałam jej, że granie sprawia mi ogromną radość i udało mi się ją przekonać. Od początku bardzo mnie wspierała, zajmowała się wszelkimi formalnościami, podpisywała umowy, rozmawiała z producentami, bo wiadomo, że z sześciolatką nie można o takich sprawach dyskutować. Z wiekiem te proporcje się zmieniały, zaczęłam załatwiać wszystko sama, a teraz jestem praktycznie samodzielna. Pomaga mi menadżerka, bo mam tyle obowiązków, że nie byłabym w stanie sama wszystkiego ogarnąć. Mogłam też liczyć na wsparcie taty, który między innymi zajmował się od strony informatycznej moją starą stroną internetową.
Pamiętasz swój pierwszy dzień na planie?
- Oczywiście, bardzo dobrze. Było super, w ogóle się nie stresowałam, bo dzieci nie znają takiego uczucia. Zawsze będę miała sentyment do roli w "Tylko mnie kochaj" i do moich drugich rodziców: Agnieszki Grochowskiej i Maćka Zakościelnego (śmiech).
Nadal utrzymujesz bliskie relacje z Maciejem Zakościelnym?
- Gdy byłam młodsza, regularnie pisaliśmy do siebie SMS-y, ale teraz Maciek ma małe dziecko, więc nie chcę mu zawracać głowy.
Czekasz na wyniki matury, a co potem? Zamierzasz zdawać na wydział aktorski?
- Pewnie spróbuję, ale nic na siłę. To nie jest oczywiste, że całe życie będę związana z aktorstwem. Zbyt duża pewność siebie może zgubić, dlatego podchodzę do tego z dystansem i zawsze mam plan B. Od sześciu lat uczę się języka hiszpańskiego, fascynuje mnie kultura iberoamerykańska. Może będę zdawała na iberystykę? Niezależnie od tego, co wybiorę, na studia będę zdawała za rok. Praca na planie nie zabrała mi dzieciństwa, ale pozbawiła możliwości rozwoju w innych dziedzinach. Potrzebuję czasu dla siebie, ale nie będę siedziała bezczynnie. Muszę zastanowić się, czego chcę.
Co więc zamierzasz robić w ciągu najbliższego roku?
- Chcę nadal tańczyć i zacznę uczyć się gry na jakimś instrumencie, prawdopodobnie na pianinie. Planuję zrobić prawo jazdy i może pójdę na warsztaty aktorskie. Mam kilku przyjaciół youtuberów, którzy namawiają mnie, żebym założyła swój kanał na You Tube. Może powrzucam do internetu vlogi z Hiszpanii, bo tam spędzę miesiąc wakacji, ale nie wiem, czy chcę się tym zajmować w dłuższej perspektywie.
A jakie wyzwania zawodowe czekają cię w najbliższym czasie?
- W listopadzie trafią do kin "Listy do M. Czas niespodzianek" z moim udziałem, a poza tym pracuję na planie "M jak miłość". Jesteśmy pogrążeni w żałobie po śmierci Witolda Pyrkosza, ale cały czas powstają kolejne odcinki. W serialu wydarzy się coś bardzo zaskakującego. Po raz pierwszy scenariusz, który dostałam, był opatrzony napisem - ściśle tajne. Nie mogę nic mówić na ten temat, ale to będzie dla widzów duża niespodzianka. Zapraszam fanów tego serialu przed telewizory po wakacjach. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Rozmawiał Kuba Zajkowski
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***