Julia Kamińska: Aktorka i scenarzystka
- Nie znalazłam w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby zdawać do szkoły teatralnej - przyznaje Julia Kamińska, która mimo braku formalnego wykształcenia radzi sobie znakomicie.
Najpierw była "BrzydUla", która przyniosła ci popularność i sympatię widzów, teraz jest "Singielka"- format podobny, ale rola całkiem inna. Którą uważasz za ciekawszą?
Julia Kamińska: - W przypadku obu ról musiałam krok po kroku dochodzić do tego, jaka jest moja bohaterka. Jednak zdecydowanie trudniej było mi w przypadku Natalii. Mam teraz o wiele większe doświadczenie w pracy, w związku z czym mniej polegam na intuicji i mocniej się przejmuję. Jednocześnie bardziej niż kiedyś bronię swojej wizji. Reżyserzy i producenci widzieli Natalię nieco inaczej niż ja, po pewnym czasie osiągnęliśmy konsensus.
Odpowiada Ci "styl Natalii" - dziewczęcy, trochę i nfantylny (kokardki, kloszowe spódniczki), dobrze się czujesz w takim przesłodzonym wydaniu?
- Kostium ułatwia pracę - wystarczy, że założę opaskę z kokardką i od razu czuję się młodziej, co nie jest bez znaczenia, bo postać Natalii jest ode mnie sporo młodsza. Teraz powoli od tego stylu odchodzimy. Moja bohaterka przechodzi przemianę - jest odważniejsza, dojrzalsza, co znajdzie również odzwierciedlenie w jej wyglądzie.
Jest nie tylko powabna zewnętrznie, ale ma złote serce, jest szczera i oddana, zwłaszcza siostrze (Paulina Chruściel).
- Z pewnością, choć relacja Natalii i Elki jest mocno wyidealizowana, one nigdy się nie kłócą. Ja sama mam brata, więc wiem, jak to jest. Wspieramy się i bardzo kochamy, ale różnice zdań się zdarzają, bo nie jesteśmy bohaterami serialu, tylko prawdziwymi ludźmi.
A co z miłością? Jedna miała wychodzić za mąż, druga do tego czasu znaleźć drugą połówkę. Tymczasem ślubu chyba nie będzie...
- To się dopiero okaże (uśmiech).
To znaczy, że Natalia odzyska Roberta (Kamil Kula)? Bo przecież pojęła, że wypuściła z rąk skarb i że go bardzo kocha!?
- Ja już to wiem, ale nie mogę niczego zdradzić.
Inną twoją serialową bohaterkę, doktor Zuzannę, oglądamy w "Na dobre i na złe". Co u niej słychać?
- Zuza coraz lepiej radzi sobie z traumatycznymi przejściami, jakich doświadczyła. Bardzo pomaga jej w tym Przemek (MarcinRogacewicz). Zaczyna być gotowa na bliskość, jednak nie jest dla niej oczywiste, że osobą, z którą się zwiąże, będzie właśnie on. Zuza jest nieprzewidywalna, kompletnie inna niż Natalia - pewna siebie, wyzwolona, czasem agresywna. To bardzo pouczające, pracować w tym samym czasie nad dwiema tak różnymi postaciami.
Poza aktorstwem zajmujesz się pisaniem scenariuszy.
- Robię to od pewnego czasu i zamierzam robić w przyszłości. Jestem członkinią zespołu scenariuszowego serialu "Pierwsza miłość", pracowałam przy pierwszych odcinkach "Singielki", a obecnie przy innym projekcie, którego emisja jest dopiero w planach. Jako scenarzystka pracy mam coraz więcej.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj.