Reklama

Jak grecki bóg

3 sierpnia na Blu-ray 3D, Blu-ray i DVD zadebiutowała mitologiczna superprodukcja "Gniew tytanów". Wcielający się w rolę Perseusza Sam Worthingtnon uważa, że świat nadal potrzebuje "epickich tematów o przeznaczeniu, zemście i odkupieniu".

Perseusz, bohater, którego grasz w filmie " Gniew tytanów", ma dylemat - chce żyć jak zwykły człowiek i opiekować się synem, ale w tym samym czasie ktoś wzywa go, aby rozwiązał problem.

Sam Worthington: - Myślę, że jego dylemat polega na tym, że stara się odnaleźć swoje miejsce w świecie i dowiedzieć się, jakie są jego obowiązki. Poza tym teraz ma także syna, to duża odpowiedzialność. Ale wtedy jego ojciec Zeus (grany przez Liama Nessona) został porwany. Więc Perseusz musi stać się mężczyzną i wyruszyć w podróż, mimo, że od lat już nie walczył. To był bodziec do jego rozpoczęcia jego podróży. Jeśli mu się nie powiedzie, jego ojciec nie wróci lub to Perseusz nie wróci do swoich bliskich.

Dlaczego twoim zdaniem w Hollywood produkuje się coraz więcej dużych, wysokobudżetowych filmów wyświetlanych szczególnie podczas lata, które odnoszą duży sukces?

Reklama

- Oni robią tego typu filmy od lat, począwszy od "Ben Hura". "Obywatel Kane" jest dużym, masowym filmem. To przebój kinowy. Myślę, że w tego typu produkcjach jest coś, co przenosi widzów do wnętrza filmów. Myślę, że publiczność będąc w kinie, chce się przenieść w inną rzeczywistość i zobaczyć swoje odzwierciedlenie w filmie.

Którym greckim bogiem chciałbyś być?

- Mam z tym pewien problem, bo kiedy wspominasz o greckich bogach, widzę moich przyjaciół z planu filmowego. Kiedy mówisz Ares, nie widzę boga wojny, ale myślę o Edgarze Ramirezie. Jeśli mówisz Zeus, myślę o Liamie Neesonie. Albo Hades, wtedy myślę o Ralphie Fiennesie. Naprawdę to trudna sytuacja. Nie mógłbym być żadnym z bogów, bo oni nimi już są.

Zakładam, że musiałeś mocno trenować, aby przygotować się do tego filmu. Czy tak było?

- Oczywiście. Lubię ten etap przygotowań, bieganie, ćwiczenia i myślę, że publiczność wymaga tego od aktorów szczególnie grających w filmach akcji. Nie ucierpiałem jednak mocno, mój 7-letni bratanek ma więcej siniaków niż ja (śmiech).

Czy masz problem z radzeniem sobie z sukcesem i sławą, która się z tym wiąże?

- Sukces nie zmienia człowieka. Myślę, że pokazuje kim naprawdę jesteśmy. Mnie sukces nie zmienił, wciąż twardo stąpam po ziemi.

Dlaczego wybrałeś aktorstwo? Zacząłeś grać w bardzo młodym wieku, w Australii. Prawda?

- Miałem wtedy 19 lat, więc nie byłem aż taki młody. Wcześniej przez kilka lat zajmowałem się budowaniem domów. Zacząłem grać ze względu na dziewczynę, zresztą pewnie jak większość aktorów. Chciałem jej zaimponować.

"Gniew tytanów" jest pełen efektów specjalnych. Czy trudno było sobie wyobrazić, jaki będzie efekt końcowy, kiedy kręciliście film?

- Nie, nie. Pracowałem blisko z Jonathanem (Liebesmanem - reżyser filmu). Wierzę we współpracę między poszczególnymi ekipami - aktorami, montażystami, chłopakami od efektów specjalnych. Pracowałem z nimi blisko, bo wierzę, że to wzbogaca film. Od samego początku wiedziałem dokładnie w jakim kierunku zmierza film, znałem cały proces jego powstania.

Dlaczego uważasz, że mitologia grecka jest czymś, co ciągle jesteśmy w stanie zrozumieć?

- Uważam, że to dzięki tematom, jakie pokazuje mitologia, czyli epickim tematom o przeznaczeniu, zemście i odkupieniu. One są istotne dla nas nawet teraz. Dlatego właśnie tłumaczone są przez dekady, możemy się do nich odnieść.


Dlaczego grany przez ciebie bohater Perseusz chce żyć prostym życiem?

- Sądzę, że on jest przestraszony od samego początku. Myślę, że przez 10 lat próbował zaprzeczać, że jest półbogiem. On wierzył, że ukrywanie się w wiosce rybackiej i wychowywanie syna, jest dobrą drogą. W trakcie całego filmu nauczył się jednak, że jego obowiązki są znacznie większe, a bycie półbogiem nie jest brzemieniem.

To musi być świetne mieć taką moc, jaką on ma.

- Nie sądzę, żeby on był aż tak silny. Przez 10 lat nie walczył, nie jeździł konno przez ten czas, nie miał broni w ręku. To boli.

W filmie występuje wiele mitologicznych stworzeń. Cyklopi byli niezwykli.

- Publiczność teraz jest bardzo spostrzegawcza, efekty specjalne muszą być bardzo dobrze przygotowane. Jeśli oglądając nie załapiesz tego, o co chodzi, to zniechęca ludzi do filmu.

Czy uważasz, że historia przedstawiona w filmie zgłębia problem arogancji i poniżenia?

- Myślę, że pokazuje koncepcję buntu i przebaczenia, szczególnie w rodzinie Perseusza, gdzie ojciec (Zeus) próbuje nawiązać kontakt z synem. Pokazana jest także rywalizacja między braćmi o względy ojca. Myślę, że to jest to, co przemawia do publiczności. Pokazuje jak zjednoczyć rodzinę i jaka jest istota miłości.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy