Reklama

Izabella Krzan: Zawsze chciałam pracować w telewizji

- To było moje marzenie od zawsze. Czasami jest ciężko wytłumaczyć, dlaczego akurat takie marzenia się ma, a nie inne. Zawsze chciałam pracować w telewizji jako prezenterka. Nie chciałam być aktorką czy piosenkarką - zdradza PAP Life prowadząca "Koło fortuny" Izabella Krzan.

- To było moje marzenie od zawsze. Czasami jest ciężko wytłumaczyć, dlaczego akurat takie marzenia się ma, a nie inne. Zawsze chciałam pracować w telewizji jako prezenterka. Nie chciałam być aktorką czy piosenkarką - zdradza PAP Life prowadząca "Koło fortuny" Izabella Krzan.
Izabella Krzan /AKPA

"Koło fortuny" pierwszy raz obróciło się w 1995 r. z kultowym duetem prowadzących - Wojciechem Pijanowskim i Magdą Masny. Program jest jednym z najpopularniejszych teleturniejów w historii światowej telewizji. Od września po raz kolejny w Polsce możemy oglądać go w nowym wydaniu, z nowymi prowadzącymi - Rafałem Brzozowskim i Izabellą Krzan.

Jak odnajduje się pani w roli prowadzącej teleturniej "Koło fortuny"?


Izabella Krzan: - Jest to dla mnie poważny debiut, ale myślę, że odnalazłam się bardzo dobrze w tej roli, a to za sprawą wspaniałej ekipy, a także współpracy z Rafałem Brzozowskim, który jest niesamowicie otwartą osobą. Na planie poczułam się jak w drugiej rodzinie. Idę do pracy z uśmiechem, pomimo że spędzam tam ponad 10 godzin dziennie.

Reklama

Często jest pani porównywana z Magdą Masny?

- Pytań tego typu jest bardzo dużo: jak się odnajduję w roli, czy czuję się jak Magda Masny. Ja mam 22 lata więc te programy z jej udziałem pamiętam jak przez mgłę. Reaktywacja programu wiązała się z wprowadzeniem nowej formuły show i nowych prowadzących, którzy mają też nowe, inne obowiązki. To nie jest tylko ta tablica i odkrywanie literek. A ja jestem Izabellą Krzan i mam nadzieję, że moja rola w programie przypadła telewidzom do gustu.

Pierwsze telewizyjne szlify zdobywała pani w programie "Lajk" i w "Pytaniu na śniadanie", co takiego pociągającego jest w telewizji, że podejmuje się pani kolejnych projektów?

- To było moje marzenie od zawsze. Czasami jest ciężko wytłumaczyć dlaczego akurat takie marzenia się ma, a nie inne. Zawsze chciałam pracować w telewizji jako prezenterka. Nie chciałam być aktorką czy piosenkarką... Chciałam prowadzić telewizyjne show. Między innymi dlatego też wzięłam udział w wyborach Miss Polonia, których wygrana otworzyła mi wiele drzwi i stworzyła nowe możliwości, m.in. pracy w telewizji.


Fascynuje panią praca przed kamerami?

- To jest fajna i przyjemna praca, możemy poruszać wiele ciekawych tematów, poznawać ludzi, a także kształcić się i rozwijać w tym, co robimy.

Czy ma pani swoja oryginalną koronę?

- Tak oczywiście, że ją mam. Jest ze mną przez cały rok, ale już 26 listopada będę przekazywała ją mojej następczyni. Każda kandydatka, która wygrała w swoim życiu w konkursie Miss Polonia tytuł ten otrzymuje dożywotnio. Korona niestety jest przechodnia, jak to w większości konkursów piękności.

Ma pani piękne włosy, czy dba pani o nie w szczególny sposób?


- Bardzo dużo w tej kwestii zawdzięczam swojej mamie i babci, to po prostu geny. Nic specjalnego z nimi nie robię, oczywiście mam swojego fryzjera, ale ja jestem po prostu leniuchem, nie stosuję żadnej specjalnej pielęgnacji. Włosy odziedziczyłam w genach.

A pielęgnacja skóry twarzy i ciała?


- O skórę twarzy dbam szczególnie w lecie, zabezpieczając ją kremami z wysokimi filtrami, aby zbyt mocno się nie opalić. Moja codzienna pielęgnacja wygląda tak, że raz w tygodniu stosuję maseczkę nawilżającą na twarz, a do tego rano i wieczorem nakładam na twarz olej arganowy i to wszystko.

Czy lubi pani bawić się modą?


- Jestem na etapie, że coraz częściej się modą cieszę. Do tej pory ubierałam się zachowawczo, a teraz mam ochotę czasami zaszaleć. Chociaż mam pewne ograniczenia, chociażby wzrost 182 cm. Nie jest mi łatwo kupić buty czy spodnie. Stylizacje dobieram w zależności od sytuacji, nastroju. Ważna w modzie jest dla mnie też wygoda. A jeśli chodzi o eksperymentowanie modą, to każdy musi indywidualnie do tego podejść, bo jeśli wszyscy będą ubierać się tak samo, to nie będzie już tak fajnie i kolorowo na ulicach.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy