Eric Goldberg: Animacji czar
Eric Goldberg, amerykański reżyser i animator przekonuje, że "dobrze stworzona bajka powinna tak samo wzruszać i bawić dzieci, jak i dorosłych". Współtwórca "Pocahontas" dodaje również, że kreatywni ludzie powinni jak najdłużej zatrzymywać w sobie dzieciństwo.
Jaka jest pańska ulubiona bajka? I czy z bajek w ogóle można wyrosnąć? Czy jest jakiś wiek, kiedy "nie wypada" ich już oglądać?
Eric Goldberg: - Lubię wszystkie klasyczne bajki, i - co raczej nie zdziwi - najbardziej chyba bajki Disneya (śmiech). Uważam, że świetną historią jest np. "Pinokio" czy "Mała syrenka". Jeśli miałbym wybrać jedną, byłaby to zapewne "Alicja w krainie czarów", którą po prostu uwielbiam i która zawsze robi na mnie ogromne wrażenie - jest po prostu pełna szaleństwa!
- Historie zawarte w bajkach ubogacają świat dzieci i zostają w ich świadomości przez długi, długi czas. Oczywiście mają też w sobie wiele treści dla dorosłych, o których z biegiem lat ludzie mogą zapominać. Tworząc filmy w studiu Disneya, robimy je dla wszystkich, dla całych rodzin. Nigdy nie traktowałem animacji jako czegoś wyłącznie dla małych dzieci. Uważam, że filmy animowane są tak uniwersalne, że potrafią przemówić do każdego, bez względu na wiek. Dobrze stworzona bajka powinna tak samo wzruszać i bawić dzieci, jak i dorosłych.
Jest pan ojcem wyobraźni milionów dzieci na całym świcie. Czy dzieciństwo można zatrzymać na dłużej? Czy bajki mogą w tym pomóc?
- Najbardziej kreatywni ludzie muszą zatrzymywać w sobie dzieciństwo. Muszą być wolni i pozwalać wyobraźni stale się rozwijać. Kreatywność nie współgra z typowo dorosłym życiem (śmiech). Biorąc pod uwagę mnie i moich kolegów, muszę powiedzieć, że jako dorośli ludzie wykorzystujemy każdą najmniejszą cząstkę dzieciństwa, jaka w nas została. Pilnujemy tego, bo w tej małej cząstce jest szczera radość, bezpośredniość i otwartość. Te cechy, jeśli ktoś o nich w życiu nie zapomni, mogą być przez długie lata strażnikiem dzieciństwa w dorosłości.
Postaci z bajek są wieczne, a jak wygląda moment ich narodzin? Ich życie liczy się od pierwszego szkicu, animowanego ruchu czy słowa?
- Postaci z filmów Disneya mają naprawdę bardzo wielu rodziców (śmiech). Nad stworzeniem jednej postaci pracują różni artyści, którzy dopracowują każdy szczegół danego bohatera, począwszy od jego wyglądu. Trudno powiedzieć, kiedy mają miejsce prawdziwe narodziny bohatera. To bardzo złożony proces, który nie ogranicza się wyłącznie do momentu, kiedy rysownik postawi pierwszą kropkę czy linię na kartce. W studiu są także osoby odpowiedzialne np. tylko za charakter danej postaci, za jej sferę emocjonalną czy głos. Mimo że osobiście tworzyłem np. wygląd Dżinna z Alladyna nie mogę powiedzieć, że jego ojcem nie był również Robin Williams, który użyczył mu głosu.
Jak zatem wygląda proces tworzenia danej postaci? Czy każdą z nich tworzy się na podstawie tego samego schematu?
- Kiedy po pierwszych szkicach bohater trafia do animatora, ten nadaje mu specyficzny charakter, sposób poruszania się. Kiedy ogląda się film animowany, większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że przy tworzeniu postaci trzeba pamiętać np. o jej wieku, sytuacji życiowej, miejscu i statusie w społeczeństwie.
- Nie można animować bohatera, jeśli nie ma się pełnej świadomości tego, kim ta osoba jest, a kim powinna być. Jeśli chcemy tworzyć np. kroczącą po morzu Pocahontas, musimy pamiętać, że jej sposób chodzenia będzie zupełnie inny od stylu Kaczora Donalda (śmiech). To dwie totalnie inne osoby - Pocahontas to przecież żyjąca w zgodzie z naturą, uduchowiona młoda dziewczyna, a Donald to postać z kreskówki, który zawsze chodzi swoją własną drogą i wyznaje filozofię szczęścia. Wszystko opiera się w gruncie rzeczy właśnie na osobowości bohatera. Tworząc Dżinna mogłem sobie wymyślić, że np. codziennie na śniadanie będzie jadał tosty. Ale nawet Dżinnowi w czasach Alladyna trudno byłoby wytłumaczyć, czym jest nasz obecny toster (śmiech).
W czym pana zdaniem tkwi magia bajek Disneya? Nie znam osoby, która nie wzruszałaby się na "Królu Lwie" czy nie odliczała nerwowo uderzeń zegara w "Kopciuszku".
- Magia filmów Disneya polega tym, że tworzymy światy, w których każdy chciałby się znaleźć. Tworzymy miejsca, historie i bohaterów, z którymi każdy chciałby spędzić trochę czasu. Bierzemy kartkę i przenosimy się w świat z naszej wyobraźni, kreujemy bohaterów, z którymi sami chcielibyśmy się zaprzyjaźnić. Moim zdaniem w tym właśnie tkwi prawdziwa magia tych filmów. Walt Disney często powtarzał, że realne może być wszystko to, co na pierwszy rzut oka wydaje się nierzeczywiste. My teraz kontynuujemy tę wizję i tworząc coś nierealnego, robimy to w taki sposób, by można było uwierzyć, że gdzieś naprawdę taki świat istnieje.
Czy bajki pobudzają wyobraźnię dzieci czy ją ograniczają - kiedy np. Kopciuszek ma już tylko jedną twarz - blondwłosej dziewczyny w niebieskiej sukni, a podwodny świat wygląda dokładnie tak, jak pokazała go im Ariel?
- Sądzę, że dzieci żyją w świecie, w którym media i rozrywka opanowały już całą rzeczywistość. Myślę jednak, że bajki Disneya pozwalają im tworzyć ich własne magiczne światy z bohaterami, których znają z naszych animacji. Klasyczne bajki cieszą i uczą dzieci na całym świecie od wielu lat, my tylko pomagamy rozbudzić wyobraźnię, tak by działała 24 godziny na dobę. I była wykorzystywana jak najczęściej i jak najdłużej.
Artyści zazwyczaj czerpią inspirację z natury, normalnego życia, a jak to wygląda w pana przypadku? Na co dzień nie spotyka pan chyba dżinnów, strachliwych krokodyli czy innych baśniowych stworów (choć mogę się mylić)?
- (śmiech). Aligator Louis z "Księżniczki i żaby" może być tu świetnym przykładem. Przed jego stworzeniem niezwykle dokładnie wszystko sprawdzałem. Wcześniej niewiele było krokodyli w kreskówkach, żeby choćby zobaczyć jak inni widzieli np. ruchy tej postaci. Po pierwszych próbach koledzy stwierdzili, że Louis wcale nie rusza się jak prawdziwy krokodyl i wróciłem do starych, szkolnych książek i uczyłem się anatomii aligatora, struktury jego mięśni, szkieletu. On ma przecież niewyobrażalnie duże ciało w porównaniu z niewielkimi nogami i rękoma! Do tego wszystkiego musiałem jeszcze przez cały czas pamiętać, że Louis bardzo dobrze gra na trąbce! Patrzyłem więc na muzyków, na to w jaki sposób układają się ich palce podczas gry i to była w gruncie rzeczy niezwykle prawdziwa inspiracja.
- Teraz jestem dumny, że animacja w filmie została stworzona tak, że aligator naprawdę gra na tej trąbce i robi to dokładnie tak, jak wskazują nuty i brzmi muzyka w filmie! Rzeczywistość pozwala więc na stworzenie tła, dodania realności danej postaci, która przecież gdzieś może istnieć naprawdę.
A wierzy pan w szczęśliwe zakończenia? Czy w życiu możliwe są bajkowe "happy endy"?
- Nie wiem, czy wierzę akurat w szczęśliwe zakończenia, ale ze swoją żoną jesteśmy razem już od wielu, wielu lat i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że wierzę w "żyli długo i szczęśliwie".
Eric Goldberg - amerykański reżyser i animator współpracujący z Disney Studio i wytwórnią Warner Bros. Twórca jednego z najbardziej kultowych filmów Disneya - "Pocahontas". Współtwórca wielu innych produkcji animowanych takich, jak "Alladyn" (1992), "Hercules" (1997) i "Księżniczka i żaba" (2009). Laureat przyznawanej przez ASIFA-Hollywood nagrody Winsor McCay za całokształt twórczości.
Rozmawiała Anna Jowsa (PAP Life).