"Druga szansa": Małgorzata Kożuchowska o życiowej próbie
Jak to jest mieć luksusowe życie i nagle stracić wszystko? Monika, bohaterka nowego serialu "Druga szansa", dobrze to wie. Teraz musi się nauczyć, jak się po tym podnieść. O serialu opowiada Małgorzata Kożuchowska, która w nim główną rolę. Serial emitowany jest w poniedziałki wieczorem w TVN.
Monika Borecka jest rozchwytywaną agentką gwiazd. Jak się pani odnajduje w tej roli?
- Ucieszyłam się, że powstał pomysł, aby pokazać od kulis świat show-biznesu. Tym bardziej że jest to projekt rodzimy, nie zagraniczny format przeszczepiony na nasz grunt. Dlatego też dobrze pokazuje tutejsze warunki, realia, mechanizmy, bliskie nam problemy. Zresztą nie tylko te związane z przemysłem rozrywkowym. Serial przenosi nas w różne obszary życia. Można określić go mianem wielowątkowego. Jest w nim trochę sensacji i obyczajów, ale też sytuacji zabawnych, pokazanych z dystansem i przymrużeniem oka. Jednym słowem myślę, że będzie co oglądać. A jeśli chodzi o moją bohaterkę, Monikę, to polubiłam ją od pierwszego wejrzenia. Jest mądra, ambitna, profesjonalna i - co okaże się jej największym atutem - bardzo silna. Mam nadzieję, że widzom również przypadnie do gustu ta postać, jak i cały serial. Przyznaję, że czekam z niecierpliwością i ogromną tremą na premierę w telewizji.
Mamy tu grę słów - drugą szansę w tytule, a dla pani szansę na spojrzenie z drugiej strony w przestrzeń medialną. Na co dzień to pani pozostaje pod opieką agenta...
- A konkretnie dwóch agentek, Marty i Gabrysi, wspaniałych dziewczyn, na których mogłam się wzorować, budując tę postać (uśmiech). Każdy aktor wie, że dobry agent to połowa sukcesu. A Monika Borecka była w tym fachu mistrzynią. Mówię była - bo już za chwilę nadejdzie katastrofa i będzie musiała wycofać się z branży. Jej luksusowe, spokojne życie zamieni się w koszmar. Przyjdzie jej wkroczyć w nowe, nieznane obszary.
"Przyjaciół poznaje się w biedzie" - głosi stare powiedzenie. Czy pani bohaterka doświadczy tej prawdy na sobie?
- Jak najbardziej. Z pomocą przyjdzie jej niezawodna siostra, Lidka (Maja Ostaszewska). Choć dzieli je niewielka różnica wieku, to sposób na życie mają całkiem inny. Lidka jest skupiona na domu i wychowywaniu dwójki dzieci. Nie interesuje jej "wielki świat" ani plotki z portali internetowych. Zresztą o kłopotach siostry dowiaduje się jako jedna z ostatnich, od niej samej. Nie zważa jednak na to, co mówią ludzie. Najważniejsze, że są rodziną, co oznacza, że zawsze powinny się wspierać. Jako przyjaciółka sprawdzi się też Ola, grana przez Monikę Mariotti taka "prawa ręka" mojej bohaterki. Są też inni bliscy, przede wszystkim jej narzeczony, Jakub (Rafał Królikowski), bliska sercu Sara (Magdalena Boczarska), słynna piosenkarka. Dla nich również zaistniała sytuacja będzie czasem próby przyjaźni i miłości. Czy wyjdą z niej zwycięsko?
Jak się pani pracuje na tym planie? Zdarzają się wpadki, nieprzewidziane sytuacje?
- W sześciu pierwszych odcinkach, które dotąd nakręciliśmy, szczęśliwie nic takiego się nie wydarzyło. Może dlatego, że pracowaliśmy w ogromnym skupieniu - było mało czasu, mnóstwo materiału. Zawsze jest tak na początku, że gra się z wielką ostrożnością i maksymalną koncentracją, żeby zbudować styl, konwencję całości. Potem jest już nieco łatwiej. Poza tym, szczerze mówiąc, jestem słaba w opowiadaniu tego typu anegdotek - jakoś omijają mnie dziwne przypadki i niespodzianki, o których się czasem słyszy przy okazji powstawania filmów czy seriali.
Warto zauważyć, że obsada "Drugiej szansy" jest naprawdę gwiazdorska - czy ma to dla pani znaczenie?
- Oczywiście! Jedno z pierwszych pytań, jakie zawsze zadaję wchodząc w nową rzecz, poza tym o czym jest i jaka ma być w niej moja rola, dotyczy tego, z kim będę grać. To niezwykle ważne - i nie chodzi tu o splendor głośnych nazwisk, tzw. celebryctwo - proszę mi wierzyć, daleka jestem od tego. Po prostu aktorzy popularni i lubiani są zazwyczaj świetni w tym, co robią i wielką przyjemnością jest z nimi pracować. Aczkolwiek warto wspomnieć, że nie tylko znana marka gwarantuje dobry poziom. Jest wielu naprawdę utalentowanych aktorów, o których się nie słyszy, są też tacy, którzy nie są profesjonalnymi aktorami, ale mają "to coś". Na przykład moi serialowi synowie z "rodzinki.pl". Nieraz się z Tomkiem Karolakiem dziwimy, że "grają jak z nut"!
Wspomniała pani "rodzinkę. pl" - pojawiły się doniesienia, że w związku z nowym serialem przestanie pani w niej grać...?
- Śpieszę je zdementować, to nieprawda! Dzięki uprzejmości obu produkcji świetnie udało się pogodzić terminy. Obecnie kończymy kręcić wiosenną transzę przygód rodziny Boskich. Jak widać, nie zawsze warto wierzyć w plotki, a zainteresowanych odsyłam z pytaniami na mój fanpage. Tam znajdą najświeższe informacje i, co istotne, prawdziwe, bo pochodzą ode mnie.
Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ