Dorota Gawryluk: Większa odpowiedzialność
Na początku maja została nową dyrektor Pionu Informacji i Publicystyki Telewizji Polsat. Widzowie cenią ją przede wszystkim za rzetelność. Co Dorota Gawryluk myśli o fake newsach, krytyce i o byciu osobą publiczną?
Gratuluję awansu. Jak czuje się pani na nowym stanowisku?
Dorota Gawryluk: - To dla mnie pewnego rodzaju kontynuacja, ponieważ wcześniej byłam szefem działu informacji i publicystyki. Ale oczywiście jest to ogromne wyzwanie. Doszło mi sporo pracy i nowych obowiązków. Odpowiedzialność jest też większa, bo dotyczy nie tylko "Wydarzeń", ale także całej stacji Polsat News.
Rozmawiamy po godzinie 20. Czy oglądała pani dzisiaj wieczorne programy informacyjne konkurencyjnych stacji?
- Zwykle oglądam je następnego dnia rano, ponieważ niektóre z nich, jak np. "Fakty", zazębiają się z "Wydarzeniami", które prowadzę. Stacje i programy informacyjne towarzyszą mi cały dzień, od rana do nocy.
W dzisiejszej polityce oraz mediach jest bardzo dużo tzw. fake newsów, czyli fałszywych informacji. Jak w tym gąszczu przeróżnych opinii i doniesień zachować wiarygodność i bezstronność?
- Przepis jest ciągle taki sam, mówi o tym prawo prasowe. Chodzi o zachowanie staranności i rzetelności dziennikarskiej. Oczywiście można podać informację, która na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo atrakcyjna, ale należy pamiętać, żeby przynajmniej podać źródło, z którego ona pochodzi. Jeśli chodzi o Polsat, od lat nasza linia jest niezmienna - staramy się być obiektywni, rzetelni i nieuwikłani w żadne polityczne gry. Nie jesteśmy po to, żeby w nich uczestniczyć, ale żeby je komentować i informować o nich. Myślę, że za to właśnie jesteśmy cenieni przez widzów.
Są publicyści, którzy uznają panią za kontrowersyjną dziennikarkę. Jak to pani skomentuje?
- Też dotarły do mnie takie opinie, ale do dziś nie usłyszałam żadnych merytorycznych zarzutów, jedynie plotki, a one nie są w stanie urazić czy zmienić mojego podejścia do zawodu. Nie martwię się tym, robię swoje, a na podstawie moich programów, które prowadzę od lat, każdy może sobie wyrobić własne zdanie.
Jak reaguje pani na krytykę?
- Nie gniewam się ani nie obrażam. Pracuję w zawodzie, który sprawia, że jestem ciągle oceniana. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Poza tym dziennikarz musi być odporny na stres.
Czym dla pani jest praca? Czy nazwałaby ją pani misją?
- To oczywiście za duże słowo. Znam osoby, które wykonują zdecydowanie bardziej wartościową pracę niż moja, jak na przykład ci, którzy ratują ludzkie życie. Dziennikarze czy też osoby pracujące w telewizji, często są traktowane przez społeczeństwo troszkę lepiej. Wynika to z tego, że telewizja nadwartościowuje. Dodaje powagi, autorytetu. Należy jednak zachować zdrowy rozsądek. Ważne, żeby zachować wiarygodność.
Osoba publiczna jest ciągle na świeczniku. To duża odpowiedzialność...
- I dlatego trzeba zwracać uwagę na to, co się mówi w studiu, jakie wygłasza się poglądy, należy rzetelnie przygotowywać się do programów. To wszystko jest bardzo ważne, ponieważ jesteśmy dla widzów przykładem.
Czy to prawda, że przechodzi do Polsatu Bogdan Rymanowski?
- To bardzo ciekawe! A poważnie mówiąc, uważam, że jest to jeden z najlepszych dziennikarzy i publicystów w Polsce, bardzo go cenię i szanuję.
Marzena Juraczko