Daria Ładocha: Marzę o kolejnych wyzwaniach
Przede wszystkim jest promotorką zdrowego odżywiania i popularną blogerką kulinarną. Najpierw uczyła Polaków zdrowego gotowania, potem wygrała program "Agent – Gwiazdy". Teraz prowadzi show "Ameryka Express 2". Daria Ładocha jest gwiazdą TVN-u i idzie jak burza!
- Rola osoby, która przeprowadzała zawodników przez meandry ich słabości i siły, była przygodą życia - wyznaje Daria Ładocha, mówiąc o byciu gospodynią produkcji TVN "Ameryka Express 2" (w tej roli zastąpiła Agnieszkę Woźniak-Starak).
Czy podróż do Ameryki Południowej była dla ciebie przygodą życia?
Daria Ładocha: - Absolutnie! Odwiedziliśmy malownicze miejsca, ludzie są tam życzliwi, a jedzenie smakowite. Widok erupcji wulkanu nad jeziorem Atitlán to jak oglądanie i słuchanie Krystyny Czubówny w sercu dzikiej przyrody. (uśmiech)
Czego nauczyłaś się o sobie, jako człowieku i dziennikarce?
- Że jestem osobą empatyczną. Gdy uczestnikom doskwierały kłopoty, odczuwałam to na własnej skórze. Być może dlatego, że sama kiedyś brałam udział w podobnym programie. W "Ameryka Express" raz zwyciężały dziewczyny, raz chłopaki, ale potrafiłam być obiektywna i kibicowałam wszystkim.
Które momenty okazały się najbardziej dramatyczne?
- Uczestnicy bardzo mocno się ścigali. Czasem musieliśmy ich powstrzymywać. Intrygujące było to, że Różal, który ma wytatuowaną twarz, musiał łapać stopa w kraju, w którym taka twarz oznacza najwyższą formę przestępczości.
Prowadzenie tego programu to duży zawodowy sukces. Największy w twojej karierze?
- Podobne wyzwanie miałam sześć lat temu, gdy zaczynałam pracę w "Dzień dobry TVN". (...) Rozwijam się, stawiam sobie cele, realizuję je, a potem marzę o nowych wyzwaniach.
Widzowie pokochali cię i zaufali Ci jako ekspertce kulinarnej. Pozostaniesz nią?
- Z kuchni nie zamierzam rezygnować, bo to moja miłość i pasja. Co czwartek będę pojawiać się w "Dzień dobry TVN". Kocham ten program. Nadal chcę też uczyć ludzi gotować podczas moich warsztatów. Będę eksplorowała nowe miejsca na kulinarnej mapie świata. (...)
Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej