Czuję taki głód kinowy
Paweł Małaszyński dla aktorstwa porzucił studia prawnicze. Dzięki tej decyzji mogliśmy oglądać go w „Białej sukience”, „Magdzie M.”, „Oficerze”, a wkrótce także „Oficerach” oraz „Tajemnicy twierdzy szyfrów”. Jego drugą pasją jest muzyka. Małaszyński śpiewa i pisze teksty w zespole Cochise. O swojej pracy na planie nowego serialu, pasji, jaką dla niego jest muzyka, pracy w teatrze i o ulubionym sposobie na spędzenie wolnego czasu, aktor opowiada w rozmowie z Emilią Chmielińską.
Zdjęcia do serialu "Oficerowie" - kontynuacji "Oficera", w którym wciela się pan w postać bezwzględnego przestępcy Granda - powoli zmierzają ku końcowi. Czy widzowie mogą liczyć na jakąś metamorfozę pana bohatera w tym serialu?
Paweł Małaszyński: Grand w "Oficerach" kompletnie się nie zmienił, więc widzowie którzy pamiętają go z "Oficera" nie powinni być zawiedzeni. W tej części mój bohater jakiś czas siedzi w więzieniu, ale odsiadka tylko pogłębiła jego wściekłość i nienawiść do Kruszona, czyli Borysa Szyca. Grand na pewno nie będzie łagodny ani pokorny.
Mam nadzieję, że widzom spodobają się "Oficerowie" i z zaciekawieniem będą śledzić losy nie tylko Granda i Kruszona, ale także innych, nowych bohaterów.
W "Oficerach" pana bohater jest niebezpieczny i bezwzględny? A jaki jest pana bohater w "Twierdzy szyfrów"? Czyżby pojawił się drugi Hans Kloss?
Paweł Małaszyński: Drugi Hans Kloss? Trudno mi powiedzieć, to prasa dała mi taką etykietkę - ja się z tym aż tak bardzo nie utożsamiam. Pewne podobieństwo jest, bo mój bohater Johann Jorg to polski agent w niemieckim mundurze, więc może stąd ten Kloss. Głównym zadaniem Johanna jest przedostanie się do zamku Czocha na Śląsku i przejęcie w swoje ręce maszyny deszyfrującej, która nazywa się "Ryba-miecz". Niestety, w zrealizowaniu tego zadania przeszkadzają mu twardzi przeciwnicy, w których wcielają się Jan Frycz i Borys Szyc.
A kiedy "Twierdzę szyfrów" będą mogli zobaczyć widzowie?
Paweł Małaszyński: Niedawno zakończyliśmy zdjęcia transzy wiosenno-letniej, na plan wracamy dopiero w listopadzie, bo potrzebujemy jeszcze zdjęć zimowych i będziemy kręcić aż do Bożego Narodzenia. Cały serial ma być gotowy pod koniec lutego.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to "Twierdzę szyfrów" widzowie będą mogli zobaczyć już w kwietniu przyszłego roku.
Czy "Twierdza szyfrów" może dostarczyć widzom także ciekawostek historycznych?
Paweł Małaszyński: Oczywiście. Treść serialu oparta jest na faktach. Chociaż mój bohater jest postacią fikcyjną, to i maszyna deszyfrująca i wiele innych zdarzeń, które w serialu zostaną pokazane, są prawdziwe. Jedną z takich ciekawostek historycznych może być np. informacja dotycząca skonstruowania przez Niemców prototypu bomby atomowej - bo to w trakcie serialu odkrywa Johann. Serial na pewno będzie bardzo ciekawy.
Zagrał pan kilka charakterystycznych postaci, poczynając od księdza w "Białej sukience", poprzez Marcina z "M jak Miłość", czy Granda z "Oficera". Która z tych kreacji jest panu najbliższa?
Paweł Małaszyński: Może zacznę od tego, że otrzymując propozycję zagrania jakiejś postaci podejmuję się pracy nad nią wtedy, kiedy ona jest ciekawa. Tak było i z Damianem w "Białej sukience", i z Piotrem Korzeckiem w "Magdzie M.", i z Johannem w "Twierdzy szyfrów", czy wreszcie z Grandem z "Oficerów". To są postaci, do których czuję straszny sentyment i naprawdę mówiąc, uczciwie bardzo się nad moimi bohaterami napracowałem . I chyba dlatego, spośród tych ról nie ma takiej jednej najbardziej dla mniej znaczącej. Wszystkie są dla mnie ważne. Chociaż może w tej chwili taką najbardziej ulubioną przeze mnie postacią jest w jakimś stopniu Grand. Może właśnie dlatego, że nie jest ani łagodny, ani pokorny.
Do którego z bohaterów jest panu bliżej do Granda z Oficerów", czy może do sympatycznego mecenasa Piotra Korzeckiego z "Magdy M" ?
Paweł Małaszyński: Prywatnie nie jest mi blisko ani do jednej, ani do drugiej postaci. Ja się tylko z nimi utożsamiam na planie filmowym. A potem wychodzę z ich skóry i jestem po prostu sobą, czyli Pawłem Małaszyńskim.
Dużo pan gra w serialach - "Oficerowie", Magda M." , "Twierdza Szyfrów". Znajduje Pan jeszcze czas na teatr?
Paweł Małaszyński: Tak, na teatr ciągle znajduję czas i bardzo się z tego cieszę. Teraz akurat jest przerwa wakacyjna, ale jak zacznie się sezon, znowu wrócę na deski teatru Kwadrat w Warszawie. Sezon zaczynamy od "Szalonych nożyczek", a od połowy sierpnia gramy " Ośle lata" . Wiem, że w planach mamy też gościnne występy i z przedstawieniem "Szalone nożyczki” wybieramy się do Szczecina.
Prawdopodobnie jeszcze w sierpniu zagramy gdzieś w warszawskim plenerze. Bardzo serdecznie zapraszam.
A co z muzyką i pana zespołem?
Paweł Małaszyński: W tej materii też zrobiliśmy sobie przerwę wakacyjną. Mam nadzieję, że we wrześniu, październiku znajdziemy więcej czasu na granie. Tym bardziej, że ja skończę już zdjęcia do "Oficerów" i Magdy M.", a wtedy będę miał na głowie tylko teatr. I na pewno wtedy wrócę do Białegostoku, żeby trochę pograć i pokoncertować.
Nie myślał pan kiedyś, by muzyką zająć się na poważnie?
Paweł Małaszyński: Na pewno chciałbym mieć więcej czasu na granie, na to, żeby móc więcej koncertować, zrobić więcej materiału. A czy chciałbym zająć się muzyką na poważnie, wydać płytę, próbować podbić rynek muzyczny? Myślę, że nie. Muzyka i granie w zespole to dla mnie pasja i hobby. Każdy z członków naszego zespołu ma swoją pracę, swój zawód.
Myślę, że granie to dla nas wszystkich taki wentyl bezpieczeństwa . Poza tym granie muzyki to znakomity sposób na odreagowanie.
Jak pan myśli, skąd wynika taka ogromna sympatia, wręcz miłość widzów, do pana bohatera Piotra Korzeckiego?
Paweł Małaszyński: Nie mam pojęcia. Trzeba zapytać o to widzów. Na pewno ten ideał Piotra Korzeckiego stał się dla widzów jakimś wzorem mężczyzny. Jednak, tak jak już nie raz mówiłem, osobiście raczej nie wierzę, że są na świecie tacy faceci . Ale z przyjemnością wcieliłem się w taką postać, bo bardzo trudno zagrać kogoś czystego jak łza.
Proszę zdradzić jedno ze swoich zawodowych marzeń?
Paweł Małaszyński: Ja cały czas czekam na jakąś ciekawą propozycję filmową. I to wszystko w sprawie moich zawodowych marzeń. A ciekawa propozycja? To taka jak wszystkie moje dotychczasowe role serialowe. One miały to coś, co mnie zainteresowało, zaciekawiło, co chciałem zrobić.
Teraz czekam na taką propozycję kinową. Czuję taki głód kinowy i bardzo chciałbym kiedyś zagrać w interesującej fabule.
Jest pan bardzo zapracowany. Znajdzie pan czas na wakacje ?
Paweł Małaszyński: Jestem już "po". Niestety, w tym roku nie mogłem sobie pozwolić na długie wakacje. Miałem kilka dni, żeby wypocząć z rodziną. Spędziliśmy ten krótki czas nad polskim morzem. Jednak szybko musiałem wracać z powrotem do pracy. Mam nadzieję, że następne wakacje będą już zdecydowanie dłuższe.
A kiedy już ma pan wolny czas, to jak pan lubi go spędzać?
Paweł Małaszyński: Zdecydowanie z rodziną, chyba jak większość z nas. Poza tym lubię się spotykać ze swoim zespołem, grać próby . A kiedy tylko mogę, uciekam z Warszawy. Już na plan zdjęciowy przyjeżdżam spakowany, po zdjęciach szybko w samochód razem z żoną i synkiem i w drogę do Białegostoku. Tam najlepiej wypoczywamy.
Dziękuję za rozmowę.