Cleo: Zaczynałam od zera
Ćwicząc, daje z siebie wszystko! Nie przeszkadzają jej nawet psiaki Jana Klimenta. Cleo, której głos dobrze znamy, czaruje również w tańcu.
Skończyła pani architekturę krajobrazu, a dzisiaj widać jak na dłoni, że jest pani także architektem swojego życia.
Cleo: - W życie - tak jak w projekty architektoniczne - warto wprowadzić pewną harmonię i ja tak właśnie robię. Staram się je tak układać, w taki sposób gonić za marzeniami, by być szczęśliwą.
Przyglądałem się pani podczas prób i muszę przyznać, że tańczy pani znakomicie!
- Dziękuję. Jestem wobec siebie krytyczna, widzę, ile błędów popełniam, ale jednocześnie dostrzegam, jakie postępy poczyniłam w stosunku do tego, co było na początku. Zaczynałam od zera, a teraz - powoli - staję się z siebie zadowolona.
U pani cały czas coś się dzieje. Skąd siła na to wszystko?
- Znajduję ją, bo kocham to, co robię. Miłość, pasja trzymają mnie w stanie gotowości. Gdyby ich nie było, nie dałabym rady. Ja przecież tak naprawdę nie mam wolnego. Niedawno uświadomiłam sobie, że odpoczywam tylko we śnie (śmiech)! Treningi, koncerty, praca nad autorskim albumem wypełniają mój dzień.
Wyraźnie pani schudła.
- A nie głodzę się ani nic z tych rzeczy. To wysiłek sprawił, że straciłam na wadze. Podczas intensywnego treningu zdrowe odżywianie się jest szalenie ważne. Obowiązuje tu złota zasada: jesteś tym, co jesz, twoje pożywienie staje się cegiełkami, które budują zdrowe, wytrzymałe ciało. I ja o to dbam.
Stawką jest wygrana czy przygoda?
- Przygoda. I coś jeszcze - spełnienie marzenia z dzieciństwa. Kiedy byłam mała, warunki mieliśmy takie, a nie inne, a że lekcje tańca sporo kosztowały, nie mogłam sobie na nie pozwolić. Teraz, kiedy wreszcie tańczę, nie myślę o wygranej, lecz o tym, że spełnia się mój sen. Jest tyle plusów... Poznaję ludzi, no i świetnie się bawię!
Wylansowała pani z Donatanem przebój "My Słowianie". Tu spotyka się pani z kimś, z kim śmiało moglibyście tak o sobie powiedzieć.
- Ha, ha, faktycznie. "My Słowianie" w polsko-czeskim wydaniu! Proszę mi wierzyć, bardzo się cieszę, że trafiłam na Janka Klimenta. Nie dość, że jest wspaniałym choreografem i instruktorem, to jeszcze dogadujemy się na płaszczyźnie przyjacielskiej.
Pani tańczy jak marzenie, ma też fantastyczną barwę głosu...
- Soulową. Wychowałam się na muzyce soul, gospel, ba! - przez sześć lat śpiewałam w chórze gospelowym i taką barwę sobie wypracowałam. Od dziecka jestem zresztą po uszy zakochana w soulowych diwach: moje mistrzynie to Aretha Franklin, Chaka Khan, Patti La Belle. Wspaniałe głosy, których teraz już nie spotyka się tak często. Ale mam nadzieję, że czasy świetności muzyki gospel jeszcze wrócą.
Tęskni pani za nimi?
- Bardzo. Diwa wychodziła na scenę w przepięknej sukni i śpiewała. Nie musiała pokazywać nawet najmniejszego skrawka ciała, po prostu czarowała głosem. Za oknem szaro, człowiek nie ma ochoty wstać z łóżka.
Co pani pomaga mimo szarugi "ruszyć z kopyta"?
- Włączam pozytywną muzykę, piję gorącą wodę z cytryną, która stawia na nogi szybciej niż kawa, a potem... Staram się uśmiechnąć do siebie na dzień dobry i cieszyć każdą chwilą.
Maciej Misiorny