Reklama

Była sobie dziewczyna...

- Jej życiowa rola to bycie piękną i pociągającą. Przyzwyczaiła się do tego, że ludzie na nią patrzą. Wciela się też w różne postacie, ponieważ jest niesamowicie znudzona - tak o Daisy Buchanan, którą zagrała w filmie "Wielki Gatsby" Baza Luhrmanna, mówi brytyjska aktorka Carey Mulligan.

Carey Mulligan nie wyróżnia się - jest piękna i czarująca, ale nie w sposób, który przywodzi na myśl gwiazdy kina. To przysłowiowa "dziewczyna z sąsiedztwa"... Ale jeśli się ją pozna, można dostrzec, że ma to "coś", co sprawia, że skupia na sobie uwagę innych.

- Generalnie nie jestem zaczepiana na ulicy. Zresztą, zazwyczaj wyglądam wtedy zupełnie inaczej, niż na ekranie. Mam twarz, którą określa się mianem plastycznej - mówi.

Carey Mulligan poza ekranem wiedzie dość zwyczajne życie, a propozycje okładkowych sesji zwyczajnie ją bawią.

Reklama

- Jestem bardzo niekonwencjonalna, jeśli o to chodzi. Nigdy tak naprawdę nie interesowałam się modą, tymczasem teraz co chwilę biorę udział w sesjach do różnych magazynów, na potrzeby których muszę być bardzo wystrojona. Pamiętam, że kiedyś musiałam założyć kolczyki, które kosztowały kilka milionów dolarów. Przez cały czas trwania sesji pilnował ich ochroniarz, uzbrojony w pistolet! Żartowałam, że wyjdę do toalety i już nie wrócę, ale jego to nie bawiło... Sama myśl, że mam na sobie tyle pieniędzy, była przytłaczająca - opowiada.

Urodzona 28 maja 1985 roku w Londynie Mulligan po raz pierwszy posmakowała aktorstwa, biorąc udział w szkolnej adaptacji popularnego musicalu "Słodka Charity", po której jej zainteresowanie karierą sceniczną wzrosło.

Po jakimś czasie okazało się, że jedna z osób pracujących przy castingu do nowej filmowej wersji "Dumy i uprzedzenia" (2005) poszukuje zupełnie nieznanej, młodej aktorki do roli Kitty Bennet, młodszej siostry głównej bohaterki. Mulligan dostała tę rolę, by zaraz później zaliczyć kolejny dobrze przyjęty występ przed kamerą, tym razem w miniserialu "Samotnia".

Od tego czasu mogliśmy oglądać ją m.in. w filmach "Była sobie dziewczyna", "Najlepszy", "Wrogowie publiczni", "Bracia", "Wall Street: Pieniądz nie śpi" i "Nie opuszczaj mnie".

Publiczność zwróciła na nią uwagę, gdy ogłoszono, że młoda brytyjska aktorka została nominowana do Oscara za rolę w obrazie "Była sobie dziewczyna". Widzowie mogli ją również oglądać w filmach "Drive" (gdzie zagrała u boku Ryana Goslinga) i kontrowersyjnym "Wstydzie" w reżyserii Steve'a McQueena.

Jej najnowsze produkcje, to amerykański komediodramat "Inside Llewyn Davis" braci Coen, który zdobył Grand Prix na zakończonym niedawno 66. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes oraz "Wielki Gatsby" Baza Luhrmanna, w którym 28-letnia aktorka zagrała u boku Leonardo DiCaprio i Tobey'a Maguire'a.

Film "Wielki Gatsby" otwierał tegoroczny festiwal w Cannes. O tym, jak wyglądała praca na planie ekranizacji kultowej powieści F. Scotta Fitzgeralda opowiada Carey Mulligan.

Czy przygotowując się do roli Daisy, musiałaś zapoznać się z dużą ilością informacji na temat życia Fitzgeralda i kobiet, z którymi był związany?

Carey Mulligan: - Pierwszą rzeczą, którą zrobił Baz, było zaopatrzenie nas we wszystkie niezbędne materiały, takie jak książki i nagrania wideo. Mieliśmy do dyspozycji wiele odniesień wizualnych. W moim przypadku Baz chciał, żebym skoncentrowała się na Zeldzie Fitzgerald i Ginevrze King, które były inspiracją dla postaci Daisy. Zapoznałam się więc z dokładnie z ich twórczością. Wiele z tego, co pisały, przypominało mi Daisy. Również sposób, w jaki były opisywane przez innych, był dokładnie taki, jak moje wyobrażenia o tej bohaterce. Moja postać jest więc oparta na postaciach tych kobiet.

Jaka jest relacja pomiędzy Daisy a mężczyznami w jej życiu?

Carey Mulligan: - Myślę, że bardzo łatwo ją zwieść. W książce pada stwierdzenie, że Daisy potrzebuje, aby decydowała o niej jakaś siła czy coś w tym rodzaju. I okazało się, że tą siłą jest Tom Buchanan. Moją bohaterkę w pewnym sensie przyciąga najsilniejszy mężczyzna z otoczenia. Dlatego też wychodzi za Toma, ponieważ on ją po prostu zabiera, a ona poddaje się biegowi wypadków. Kiedy Gatsby znowu pojawia się w jej życiu, staje się on symbolem wszystkiego, co miała, zanim spotkała Toma - jest ucieleśnieniem poezji, uczucia i wolności. To wszystko wydaje się jej bardzo pociągające, ale jest jedynie fantazją. To Tom jest osobą, która ma siłę i która w końcu zatrzymuje ją w rzeczywistym świecie.

Jak opisałabyś Daisy?

Carey Mulligan: - Jej rolą w życiu jest bycie piękną i pociągającą. Przyzwyczaiła się do tego, że ludzie się na nią patrzą, i jest wysoce świadoma swojego wyglądu. Sądzę, że wciela się w różne postacie, ponieważ jest niesamowicie znudzona. Kiedy po raz pierwszy widzi Nicka, zachowuje się trochę niepoważnie, jak mała dziewczynka, i dobrze się bawi. Następnie, kiedy idą sami na spacer, zaczyna mówić o tym, jak bardzo jest wszystkim zmęczona, że wszystko już widziała i zrobiła. To dla niej koniec. Gra rolę osoby, która kompletnie zrezygnowała z życia. Jest niesamowicie zmęczona. I jest to rola, którą gra. Myślę, że Daisy lubi wcielać się w różne osoby, więc trudno jest mieć spójne pojęcie o tym, kim naprawdę jest. Pogubiła się...

Jak ci się pracowało z Leonardem DiCaprio?

Carey Mulligan: - Podczas przesłuchania bardzo zaskoczyło mnie to, że Leonardo DiCaprio grał dwie role. Najpierw siedział obok mnie na sofie jako Gatsby, po czym przemieścił się na drugą stronę pokoju i zagrał Toma, stojąc poza kamerą. To było czarujące i urocze. Był świetny na planie. Jest bardzo wspaniałomyślny - jeszcze nigdy nie widziałam kogoś, kto tak bardzo troszczy się o innych, a nie tylko o siebie. Potrafi znakomicie zagrać, a kiedy kamera to uchwyci i zacznie filmować innego aktora, angażuje się w takim samym stopniu, żeby pomóc tej osobie. Jest to wspaniałe.


Jaki na planie jest reżyser filmu, Baz Luhrmann?

Carey Mulligan: - Baz jest ekscentryczny i błyskotliwy. Wprowadza atmosferę w stylu starego Hollywood, co moim zdaniem świetnie sprawdziło się przy tym filmie. Co tydzień w mojej garderobie pojawiały się świeże kwiaty. Baz przychodził po mnie za kulisy, brał mnie za rękę i prowadził na plan. W całym tym zamieszaniu i przy tych wielkich scenach podchodził do wszystkiego z niesamowitą delikatnością, a jednocześnie kiedy tylko chciał, potrafił doprowadzić wszystkich do szaleństwa.

Czy kostiumy pomogły ci się wcielić w twoją postać?

Carey Mulligan: - Tak, w stu procentach. Stroje bardzo wiele mówią o tej postaci. Właściwie to bardzo pomogły mi nawet same rozmowy o tym, jakie będę nosić ubrania i biżuterię. To było niesamowite.

Przeczytaj recenzję filmu "Wielki Gatsby" na stronach INTERIA.PL!


Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy