Reklama

Benedict Cumberbatch: Smok z charakterem

Przy okazji premiery drugiej części filmowej superprodukcji "Hobbit: Pustkowie Smauga" na Blu-ray 3D, Blu-ray i DVD brytyjski aktor Benedict Cumberbatch opowiada o kulisach pracy na planie filmu i swojej nietypowej roli.

Niecodziennie aktor dostaje do zagrania rolę smoka.

Benedict Cumberbatch: - Tak, to prawda. Mój tata czytał mi "Hobbita" kiedy byłem mały. Jest aktorem i musiał odgrywać smoka, ale robił to wyłącznie dla mnie. Gdy dowiedziałem się o planowanej produkcji, pomyślałem: "Koniecznie muszę iść na casting do tej właśnie roli". Byłem bardzo szczęśliwy, że moje nagranie dotarło do Petera [Jacksona, reżysera - przyp .red.], który uznał, że jest w nim coś dobrego i spotkał się ze mną. Moje życie wtedy w pewnym sensie mocno ewoluowało. Pojawiły się takie rzeczy, jak rola w serialu "Sherlock". Peter wiedział o tym, ale miałem też naprawdę dużo szczęścia. Wielu utalentowanych aktorów ubiegało się o tę rolę. Byłem szczerze poruszony, gdy ją dostałem.

Reklama

- Poza tym, miałem go faktycznie zagrać, a nie tylko podłożyć głos. Miałem także nagrania ruchu, więc musiałem stać się jego ucieleśnieniem, żeby dać chłopakom z WETA [studio filmowe specjalizujące się w efektach specjalnych] coś, nad czym mogliby pracować, nawet jeśli końcowy efekt, jaki uzyskali, znacznie przewyższył moją wyobraźnię. Wspaniale było to robić, wcielić się w postać Smauga i przenieść w pewien sposób jakość ruchu także na poziom głosu. To było naprawdę super. Poza tym to ogromna frajda siedzieć na sali kinowej i oglądać siebie w roli smoka. To była naprawdę dobra zabawa.

Wracając do tego co mówiłeś, wiemy, że ojciec czytał ci w dzieciństwie książkę "Hobbit, czyli tam i z powrotem". Jak myślisz dlaczego to jest ponadczasowy, uniwersalny klasyk?

- To dobre pytanie. Myślę, że dlatego, że jest tak naładowany metaforyką i parabolą. Poza tym został napisany w czasach wielkiego konfliktu na początku XX wieku, pomiędzy I i II wojną światową. Tolkien napisał książkę, która mogła być w bardzo łatwy sposób odbierana uniwersalnie, empatycznie - nawiązywała kontakt z czytelnikiem. Myślę, że ludzie tak angażują się w ten alternatywny świat, ponieważ podróż Hobbita to nic innego jak droga ewolucji Bilbo Bagginsa z pacyfisty-domatora, przez bezwolnego, niechętnego świadka wydarzeń, aż do ich uczestnika wbrew swej woli. W końcu jest przypadkowym bohaterem, co pozwala mu obudzić skrywaną w sobie odwagę.

- Jest to więc wspaniała opowieść o zwykłej osobie, która robi wielkie rzeczy w bardzo niebezpiecznym świecie. Myślę, że z tego punktu widzenia książka jest bardzo odważna i inspirująca. Nawet moja postać, czyli Smaug - jego wrodzona chciwość, autodestrukcyjna próżność i ego - są czymś, czego nie trzeba daleko szukać. Nie trzeba patrzeć daleko, żeby natknąć się na podobne historie. Kryzys finansowy, sposób w jaki traktujemy pieniądze albo to jak ludzie traktują tych, którzy nie mają pieniędzy. Nadużywamy tej mocy. Myślę, że wiele można nauczyć się od starego Smauga. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Można popełnić błąd widząc w nim jedynie smoka, bo tak naprawdę jest on dużo bardziej złożoną postacią.

- To prawda, posiada wiele ludzkich cech. Tu potrzeba więc aktora, niż tylko jakiegoś syntetyzatora mowy, lub... nie wiem, jak inaczej można by to zrobić. On potrzebował zastrzyku, jakiejś dawki ludzkiej, która nadałaby mu charakter. Można więc w nim doszukiwać się jakiegoś elementu człowieczego, ponieważ - jak już mówiliśmy - ta postać zamienia historię w coś więcej niż tylko fantastyka. Staje się czymś uniwersalnym, co odnosi się także do naszego świata. Jednak oprócz tego jest najbardziej niezwykłym fantastycznym stworem. Zieje ogniem, lata i mieszka we wnętrzu Samotnej Góry strzegąc złota. Samo to jest już bogate w symbolizm. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Smaug traktuje Bilbo w ich wspólnej scenie. On jest bardzo mądry, bystry, ujmujący i spokojny, by za chwilę przeobrazić się we wściekłego, złego i próżnego. To przechodzenie przez różne natężenie nastrojów - ostatecznie psychopatyczne - jest bardzo burzliwe. Odegranie tego było wielką frajdą i był to jeden z głównych powodów, dla których chciałem zagrać tę rolę nie tylko głosem, ale także ruchem. Uważam, że się to opłaciło.


- Z kolei Nekromanta to zupełnie inna forma zła, rodzaj formy zła, które jeszcze nie nadeszło, nie znalazło swojego ucieleśnienia. Jest to zupełnie inna energia, podczas gdy Smaug jest agresywny, aktywny, destrukcyjny i niszczy wszystko na swojej drodze. Jego cała energia materializuje się, na przykład przez ogień, skrzydła czy ruch. W przypadku Nekromanty, wszystko tak jakby było przez niego pochłaniane, jak przez czarną dziurę. On karmi się dobrem i światłem - pochłania je, żeby stworzyć swoją moc. Jak wiemy - zamieni się w Saurona, w Oko Saurona we "Władcy Pierścieni". To zupełnie inna charakterystyka bohatera, postać bardzo eteryczna, duchowa, przerażająca i w pewnym sensie satanistyczna.

Co możesz powiedzieć na temat współpracy z Peterem Jacksonem?

- Uwielbiam tego człowieka. Po prostu go uwielbiam, jest cudowny. Jest bardzo zabawny. Chciałbym móc opowiedzieć o nim coś złego, np. że śmierdzi, jest zrzędą, a na dodatek dupkiem. Ale on jest naprawdę uroczym człowiekiem. Gdy myślisz, że kręcenie filmu to długa droga, jaką musisz przebyć, masz rację. Peter sprawia, że od razu czujesz się jak w domu, przyjmuje cię i pozwala się zasymilować. Jest bardzo cierpliwy jeśli chodzi o metody pracy. Ma niezwykle rozwinięty zmysł współpracy. Chodzi mi o to, że osoba, która stworzyła te wszystkie niezwykłe światy i ma na głowie tyle obowiązków, dzierży władzę jako reżyser z taką lekkością i wdziękiem, że stanowi prawdziwą inspirację dla innych.

- On po prostu krąży po planie boso, w szortach i koszulce z krótkim rękawem i zwraca się do ciebie: "Chcesz spojrzeć w scenariusz, czy próbujemy? Chcesz zrobić jedno ujęcie?". Na co ja odpowiadałem: "Cóż, no tak, może o tym najpierw pogadamy". Na co on odpowiadał: "Ok., jasne. Pogadajmy o tym." Trzeba zrozumieć, że on jest fanem aktorów, z którymi pracuje i tego, co z nimi tworzy. Jest fanem Tolkiena. To ktoś jakby prosto z książki. Czujesz więc, że jesteś w dobrych rękach. Niesamowite, jak wielka jest jego wyobraźnia i zdolność zmiany ról od pracy z aktorem twarzą w twarz, do pracy z efektami specjalnymi lub tworzenia dźwięku, rozmowy o aspektach technicznych czy budżetowych. On porusza się pomiędzy tymi obszarami z olbrzymią gracją i nigdy nie przestaje pracować. Jest naprawdę bardzo opanowany i spokojny, metodyczny, ale też niezniszczalny. On po prostu nigdy się nie zatrzymuje.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy