Reklama

Barbara Kurdej-Szatan: Nie pamiętam, kiedy świętowałam urodziny

Jej dobra passa trwa od kilku lat. Spełnia się jako prowadząca i aktorka, a do tego jest szczęśliwą mamą. Właśnie ukazał się też na płytach DVD i Blu-ray film z jej udziałem - "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach".

Jej dobra passa trwa od kilku lat. Spełnia się jako prowadząca i aktorka, a do tego jest szczęśliwą mamą. Właśnie ukazał się też na płytach DVD i Blu-ray film z jej udziałem - "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach".
Czy Barbara Kurdej-Szatan zje w tym roku urodzinowy tort? /AKPA

Wkrótce, 22 sierpnia skończy pani 31 lat. Czy zaczęła już pani przygotowywać wielkie przyjęcie urodzinowe?

Barbara Kurdej-Szatan: - Ojej, teraz sobie uświadomiłam, że zawsze wyprawiam przyjęcie córce, ale sama nie pamiętam, kiedy ostatnio świętowałam swoje urodziny. Rok temu, zamiast imprezy, organizowałam wieczór panieński mojej przyjaciółki. Wcześniej, w dniu swoich urodzin śpiewałam przez kilka lat z rzędu, z moim chórem Opole Gospel Choir. W tym roku chyba też się nie uda...

Nie lubi pani zdmuchiwać świeczek na torcie?

- Ależ uwielbiam! W ogóle lubię imprezy, zapraszanie ludzi, ale niedługo jedziemy na wakacje do Włoch, a od połowy sierpnia znów będę w pracy.

Reklama

Tej pracy ma pani bardzo dużo - kilka spektakli, "M jak miłość", a do tego od jesieni będzie pani prowadzić "The Voice of Poland".

- To prawda i bardzo się cieszę! Będę w ostatnich czterech odcinkach na żywo. To dla mnie idealne rozwiązanie, bo to przygoda i nowe wyzwanie, które nie wpłynie na moją stałą pracę, czyli teatr i zdjęcia w serialu i reklamie. Muzyka jest mi bliska i ważna od zawsze, a to program na świetnym poziomie muzycznym, dlatego już jestem ogromnie podekscytowana finałowymi odcinkami i trzymam kciuki za wszystkich, którzy biorą udział we wcześniejszych eliminacjach.

Czy odpowiada pani tak bardzo intensywne życie?

- Tak, jestem do niego przyzwyczajona. Jako dziecko chodziłam na różne zajęcia. Poza lekcjami w szkole uczęszczałam do szkoły muzycznej, należałam do chóru i studia piosenki, chodziłam na angielski. Dla mnie to było normalne, że przez cały dzień coś robię. Nie jestem w szoku, że mam teraz dużo pracy. Ja to lubię. Jednak najbardziej intensywnie zrobiło się w moim życiu, gdy pięć lat temu urodziłam Hanię. Teraz oprócz pracy bardzo się staram, aby jak najwięcej czasu poświęcać właśnie jej.

Co najbardziej lubicie robić, gdy jesteście razem?

- Wygłupiać się, kokosić rano w łóżku i długo nie wstawać! Chętnie też jeździmy na rowerach, spacerujemy i przesiadujemy na wsi u moich rodziców. Tam jest niesamowicie, bo w kilku wsiach pod Mińskiem Mazowieckim mieszka mnóstwo mojej rodziny.

A pani chciałaby mieszkać na wsi?

- Teraz sobie tego nie wyobrażam, bo wychowałam się w Opolu i jestem przyzwyczajona do życia w mieście, gdzie wszędzie mam blisko. Ale niedawno zaczęliśmy budować dom pod Warszawą, więc oswajam się z myślą o przeprowadzce.

U pani bohaterki, Joasi z "M jak miłość", ostatnio również bardzo dużo się dzieje.

- Tak, owszem, za sprawą Jacka [Jan Wieczorkowski - przyp. red.]. Ten dawny przyjaciel Asi i Tomka będzie ją wspierał w trudnych chwilach, zwłaszcza gdy moja bohaterka będzie miała kłopoty rodzinne. A w tym czasie Tomek będzie z Agnieszką i swoją małą córeczką...

To co w tej sytuacji ze ślubem Joanny i Tomka?

- No, nie wiem, bo skoro Tomka nie ma przy Asi w ważnych chwilach, to różnie może się to wszystko ułożyć...

Możemy też panią oglądać na DVD i Blu-ray w komedii "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach".

- Moja rola jest tam niewielka, ale dość charakterystyczna. Gram Andżelę, która bardzo chce zrobić karierę i święcie wierzy w swój talent. Naprawdę jest jednak beznadziejna. Film składa się z kilku różnych, wzruszających i zabawnych historii.

Dużo dobrego dzieje się w pani życiu. Ma pani poczucie, że los jest wyjątkowo łaskawy?

- Na pewno to, co mam, nie bierze się z niczego. Dużo pracuję na to wszystko. Najbardziej kocham teatr, ale lubię też film i serial. I cieszę się na nowe możliwości, bo kolejne wyzwania przede mną. Ludzie czasem myślą, że to wszystko załatwia mi jakaś jedna agencja, ale to nie tak! Na przykład prowadzenie programów zaczęło się od tego, że w teatrze Roma zobaczyła mnie pani Zuzanna Łapicka-Olbrychska, gdy prowadziłam benefis dyrektora Kępczyńskiego. Wtedy dostałam propozycję prowadzenia festiwalu w Opolu. Tam zobaczył mnie ktoś, kto miał dla mnie kolejną propozycję.

Wróćmy do urodzin. Gdyby je pani w tym roku obchodziła, to kto by zorganizował przyjęcie?

- Ja sama, chyba że ktoś zrobiłby mi niespodziankę. A gdybym zdmuchiwała świeczki, to moim marzeniem byłoby... sama nie wiem, bo mam ich tak dużo. Chciałabym, aby nasza podróż po Włoszech była niezapomniana!

Katarzyna Ziemnicka

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Kurdej-Szatan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy