Reklama

"W Ameryce jest inaczej"

Nina Kaczorowski urodziła się w Polsce, ale wychowywała się New Jersey, w USA. Do szóstego roku życia mówiła tylko po polsku. Jest córką polskich emigrantów, którzy w domu kultywowali polskie tradycje. Po pierwszych sukcesach jako modelka, szybko otrzymała rolę w filmie "Once Upon A Time In China 6", w którym wystąpiła u boku Jeta Li. Od tego czasu zagrała epizodyczne role w takich produkcjach, jak "Raport mniejszości", "Pearl Harbor", "James Dean", "Wygrane marzenia", "Kocurek" czy "Prosty plan".

Reklama

Ostatnim sukcesem aktorki jest udział w przebojowej komedii "Austin Powers i złoty członek ", na planie którego spotkała się z takimi gwiazdami, jak Mike Myers, Michael Caine, Michael York, Danny DeVito i Beyonce Knowles.

Przy okazji pobytu Niny Kaczorowski w Polsce, związanej z premierą filmu "Austin Powers i złoty członek ", z aktorką rozmawiała Anna Kempys.

Kiedy ostatnio byłaś w Polsce?

Nina Kaczorowski: Trzy lata temu. Całe życie mieszkam w Stanach, ale co jakiś czas staram się przyjeżdżać do Polski. Mam tutaj rodzinę. W Kalifornii nie mam teraz nikogo, z kim mogłabym rozmawiać po polsku. Jak przyjeżdżam do Polski, to od razu zaczyna mi lepiej iść, choć czasami zapominam jakiegoś słowa i wynikają z tego zabawne sytuacje.

Jak znalazłaś się na planie filmu "Austin Powers i złoty członek"? Jaką grasz rolę?

Mój agent powiedział mi o castingu. Poszłam, zagrałam małą scenkę i już po kilku dniach okazało się, że wybrano właśnie mnie. Byłam szczęśliwa, że mi się udało, bo było dużo kandydatek do tej roli. Ponieważ w kontrakcie mam zaznaczone, że nie mogę zdradzać szczegółów pracy na planie, powiem tylko tyle, że gram zdecydowanie niegrzeczną, czerwonowłosą dziewczynkę... To nie jest "good girl", to jest "bad girl"!

Jak układała się praca na planie z gwiazdorami tego filmu? Wystąpiłaś obok tak znanych aktorów, jak Michael Caine, Mike Myers czy Michael York.

Wszyscy są cudowni. Miałam z nimi kilka wspólnych scen, więc mogłam przyjrzeć się jak pracują, przekonać się, jacy to profesjonaliści. Praca na planie była wyjątkowa. Było naprawdę super.

Czy skończyłaś szkołę aktorską?

Nie skończyłam jakiejś jednej konkretnej szkoły aktorskiej. Miałam różnych nauczycieli, którzy wprowadzali mnie w tajniki zawodu. To nie była jedna szkoła, chodziłam na warsztaty i na indywidualne lekcje. Dużo się tam nauczyłam.

Czy można w Hollywood poradzić sobie bez agenta?

Można zająć się wszystkim samemu, ale przychodzi taki moment, że agent jest jednak potrzebny. Potrzebujesz go, kiedy trzeba podpisać kontrakt i sprawdzić, czy wszystko jest tam OK. Agent ma obowiązek o to dbać, aktor powinien mieć czas i wolną głowę, żeby skupić się na roli.

Nie kusiła cię zmiana nazwiska, żeby nie brzmiało tak po polsku? Wielu aktorów tak robi.

Nie, choć początkowo ludzie w agencji chcieli, bym zmieniła nazwisko. Rozmawialiśmy o tym, ale ostatecznie nie zmieniłam i wbrew pozorom nie stało się to przeszkodą. Cieszę się, że tak zrobiłam, bo teraz w agencjach już wiedzą, jak napisać moje nazwisko, wiedzą, jak je wymówić. Nie stanowi to już problemu.

Podobno nie możesz zdradzać swojej daty urodzenia?

W Ameryce jest inaczej niż w Europie. Ludzie patrzą na ciebie i na to, jak wyglądasz. Jest OK, jeśli młodo wyglądasz. Kiedy jednak dowiadują się, ile naprawdę masz lat i okazuje się, że masz ich więcej, niż by się wydawało, to niektórych ról już ci potem nie proponują. Takie są zasady. Dlatego lepiej być "młodszą".

Czy w Hollywood trudno kobiecie-aktorce wywalczyć sobie pozycję, zdobyć dobrą rolę?

W ogóle więcej ciekawych ról jest dla mężczyzn. Myślę, że kobiety mają o tyle trudniej, że dobrych ról jest dla nich naprawdę niewiele. Oczywiście pojawiają się różne ciekawe propozycje, ale trzeba o nie bardzo zabiegać, trzeba o nie walczyć.

Czym kierujesz się przy wyborze roli?

Najważniejsze dla mnie jest zawsze to, jaka to rola, jakie możliwości mi stwarza. Oczywiście ważny jest także reżyser oraz to z kim miałabym zagrać.

U jakiego twórcy chciałabyś zagrać?

Jest ich kilku. Myślę, że wspaniale byłoby móc zrobić film z Romanem Polańskim. Quentin Tarantino też jest takim twórcą, z którym chciałabym pracować. Nie wiem, kogo by jeszcze wymienić...

A spośród aktorów, którego byś wybrała?

Zdecydowanie numer jeden to Sean Connery. Jest wciąż taki seksy... Potem Ben Affleck, który też jest niezły.

W swoich poprzednich filmach grałaś z takimi gwiazdami, jak Bridget Fonda, Jet Li, Billy Bob Thornton, Bill Paxton. Jak wspominasz prace z tymi aktorami?

Wszyscy zawsze byli świetni i cieszę się, że mogłam z nimi pracować. Może to banalne, ale tak to czuję. Spotkanie na planie z takimi osobami zawsze robi wrażenie i wiele daje. Można się od nich wiele nauczyć.

Z którego swojego filmu jesteś najbardziej zadowolona?

Teraz, kiedy o tym myślę, to nie wiem... W tej chwili najważniejszy jest dla mnie mój najnowszy film, "Austin Powers i złoty członek", i bardzo wiele zależy od tego, jak zostanie przyjęty.

Polscy twórcy cieszą się dobrą opinią w Hollywood, szczególnie operatorzy. O kim mówi się najwięcej?

Zdecydowanie o Januszu Kamińskim. Jest bardzo popularny, bo często pracuje ze Stevenem Spielbergiem, a już samo to otwiera wiele drzwi.

A o kim mówi się teraz w Hollywood, że jest "na topie"?

Steven Spielberg zawsze będzie na topie! Przed premierą "Spider-Mana" mówiło się też tak o Tobym Maguirze. Jak byłam mała, zawsze czytałam komiksy. Uwielbiałam "Spider-Mana" i strasznie chciałabym zagrać bohaterkę komiksu.

W ostatnich latach było sporo filmów, w których pojawiły się świetne role kobiece: "Tomb Raider - Lara Croft", "Dziennik Bridget Jones", "Erin Brockovich". Który z tych filmów jest ci najbliższy, w którym ty chciałabyś zagrać?

W każdym z tych filmów było coś innego. Wspaniale byłoby zagrać we wszystkich... Gdybym musiała wybierać, chyba zdecydowałabym się jednak na "Dziennik Bridget Jones". To był fantastyczny film i dawał aktorce pole do popisu.

Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś, że chcesz być aktorką?

Od dziecka marzyłam o tym, aby być aktorką. Nigdy nie brałam pod uwagę niczego innego. Kiedy miałam pięć lat, robiłam w domu kino. Lubiłam się przebierać, występować.

W Internecie często można zobaczyć Cię na zdjęciach z różnych premier. Jak ważne jest to, żeby się tam pokazywać?

Lepiej jest czasami się pokazać i przypominać o swoim istnieniu. Nie wszystkie premiery są ważne, ale zdarzają się takie, na których po prostu trzeba być, bo tam są wtedy wszyscy. To dobre miejsce dla aktora, dla nawiązywania kontaktów.

Masz swojego stylistę, ulubionych projektantów mody?

Mam kilku zaprzyjaźnionych designerów. Kiedy idę na jakąś większą imprezę, na przykład ważną premierę, zdarza się, że coś mi pożyczą, doradzą, podsuną. Nie zawsze tak jest, czasami ubieram się zupełnie sama. Najbardziej lubię dżinsy i T-shirty, ale wiadomo, że nie zawsze mogę się tak ubrać. Jeśli chodzi o projektantów, to wydaje mi się, że u każdego można znaleźć coś ciekawego. Lubię wszystkich. Gdybym jednak mogła wybrać, czyją sukienkę założyć, wybrałabym Versace.

Masz swoją stronę w Internecie. Jest na niej dużo twoich zdjęć, na których świetnie wyglądasz. Czy pracujesz jako modelka?

Czasami pracuję jako modelka, ale nie za dużo, bo to nie jest to, co mnie najbardziej interesuje. Jeśli ktoś mnie zaprasza, bym wzięła udział w pokazie mody, to raczej nie odmawiam. Gram też czasami w reklamach. A co do utrzymywania formy - codziennie ćwiczę. Wstaję i idę na siłownię, pływam albo biegam.

Na twojej stronie jest też informacja, że można do ciebie napisać. Odpowiadasz na maile? Masz na to czas?

Zawsze odpowiadam. Każdy fan może liczyć na odpowiedź. Czekam na maile z Polski!

Zdradź zatem coś o sobie fanom w Polsce – jakiej muzyki słuchasz, gdzie mieszkasz, co lubisz robić?

Słucham wszystkiego, od jazzu do techno przez rock. Lubię malować, gram w piłkę, w ogóle lubię sport. Mieszkam w Kalifornii, blisko Hollywood. To niezwykłe miejsce - gdzie się nie pójdzie, można zobaczyć kogoś znanego. Ostatnio byłam na kawie, blisko mojego domu, i spotkałam Bena Afflecka.

Co byłoby dla ciebie oznaką sukcesu - pieniądze, popularność, tlumy fanów?

Najważniejsze jest to, żeby móc robić to, co się kocha. Oczywiście sukces jest ważny, ale nie można myśleć tylko o tym.

Z czym ci się kojarzy Polska?

Wszyscy kuzyni, ciotki, babcia, cała rodzina, którą tutaj mam. Najwięcej spośród nich mieszka w okolicy Ciechanowa, część w Łodzi. Rodzice nauczyli mnie mówić po polsku. Kiedy byłam mała, w domu ja i moi bracia rozmawialiśmy tylko po polsku. Szybko nauczyliśmy się angielskiego, ale w domu mówiliśmy tylko po polsku. Taka była zasada. Moi rodzice teraz mieszkają w Teksasie i nie mam wielu możliwości, by w Stanach rozmawiać po polsku.

Twoje najbliższe plany?

Mam parę zaplanowanych spotkań, ale w Hollywood jest tak, że nie mówi się za wiele, żeby nie zapeszyć.

Czego ci życzyć?

Sukcesów i szczęśliwego życia.

Tego wszystkiego ci życzę i do zobaczenia ponownie w Polsce. Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy