Reklama

Agata Kulesza: Wiem, jak wyglądam

Jej serialowa Maria z "rodzinki.pl" czeka na narodziny swojego pierwszego dziecka. - Nie wiem, co będzie dalej z moją bohaterką - przyznaje Agata Kulesza. W rozmowie z "Tele Tygodniem" aktorka opowiada o roli w filmie "Niewinne" i kolejnych zawodowych planach.

Jej serialowa Maria z "rodzinki.pl" czeka na narodziny swojego pierwszego dziecka. - Nie wiem, co będzie dalej z moją bohaterką - przyznaje Agata Kulesza. W rozmowie z "Tele Tygodniem" aktorka opowiada o roli w filmie "Niewinne" i kolejnych zawodowych planach.
Agata Kulesza na festiwalu w Gdyni 2015 /AKPA

Na premierę czeka thriller "True Crimes", w którym Agata Kulesza wystąpiła m.in. u boku Jima Carreya. Z kolei w niedzielę, 3 kwietnia, aktorka będzie bohaterką premierowego odcinka nowego talk-show "Szkoła filmowa". Program Kingi Burzyńskiej zobaczymy na antenie TVN Fabuła.

Czy stała pani kiedyś przed bramą klasztoru, zastanawiając się, jakie życie mają siostry zakonne, które zdecydowały się na izolację od świata i egzystowanie w zamknięciu?

- Często o tym myślę, zwłaszcza gdy jestem w Krakowie... Czy tym dziewczynom jest z tym wygodnie? Czy są głęboko wierzące? A może jednak nie? U jednych łaska wiary jest tak wielka, że całe życie będą miały świadomość, że pójście do klasztoru to dobrze podjęta decyzja, inne - być może - borykają się z wątpliwościami, a niektóre zrzucają habit. Choć jestem osobą wierzącą, mnie nie nigdy nie ciągnęło w tę stronę. Nie miałam takiego pomysłu na życie.

Reklama

W kinach możemy zobaczyć teraz "Niewinne" z panią w roli matki przełożonej. Podobno w Watykanie ten film się spodobał. Jak udało się pani, podobnie jak 26 innym filmowym siostrom zakonnym, oddać atmosferę klasztoru?

- Przygotowując się do filmu, miałyśmy możliwość rozmowy z byłą zakonnicą, która nam opowiedziała, jak wygląda takie życie - jaki jest jego rytm, jakim regułom trzeba się poddać. Anne Fontaine, reżyserka filmu, miała pomysł, żeby życie sióstr klauzurowych poobserwować bezpośrednio w klasztorze - pobyć tam choć kilka dni - ale to się, co oczywiste, nie udało.

Ciekawiło panią, jak pani będzie wyglądać w habicie?

- Nie tylko to mnie ciekawiło... Czułyśmy się "umundurowane" - bez szans na danie komunikatu, czy jesteśmy eleganckie czy seksi, czy kolorowe, czy czarno-białe. To było niezwykłe na początku - wszystkie byłyśmy takie same! Wkrótce okazało się, że to wcale nie jest prawda.

Pani Krystyna Sienkiewicz, grając przed laty zakonnicę w warszawskim Teatrze na Woli, powiedziała mi kiedyś, że trzeba mieć wyjątkowo piękną wyrazistą twarz, żeby w kornecie wyglądać dobrze. I gdy patrzę na panią w tym filmie, jestem pewna, że miała rację.

- Ja wiem, jak wyglądam. Tak jak każdego ranka, gdy wstanę z łóżka (śmiech).

Grała pani bez makijażu?

- Był makijaż. W charakteryzacji pogłębiono moje naturalne zmarszczki, nie było jedynie podkładu, czyli wyrównania kolorytu. Lekko na szaro były zrobione moje bruzdy, nieco domalowano mi także brwi, by nie było widać, że są wyregulowane.

Przekładając ten film na język codzienności, pomyślałam, że w życiu, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach, trzeba łamać najświętsze zasady. Nie zawsze wolno im być wiernym do końca.

- Dobry film zawsze budzi refleksje. Wrażliwość widza, jego myślenie o świecie podyktuje mu, co w "Niewinnych" jest najważniejsze. Osobiście uważam, że to film religijny, opowiadający o tym, jak czasami trudno wytrwać w swojej wierze, tym bardziej po traumatycznych zdarzeniach, takich jak gwałt. To także opowieść o tym, jak trudno zmierzyć się z macierzyństwem, kiedy wybrało się życie za murami klasztoru. Film o pierwotnej sile kobiet, a także o odwadze podejmowania pewnych decyzji. O społeczności kobiet, która daje sobie wsparcie.

Po tak mocnych rzeczach jak "Ida", "Moje córki krowy" i "Niewinne", wydawało mi się, że trudno będzie pani czymś jeszcze widzów zaskoczyć. Tymczasem dwa miesiące temu skończyła pani film "True Crimes" u boku Jima Carreya. Zawrót głowy!

- Tak, ale na razie nie wolno mi o tym mówić - takie są zasady umowy z amerykańskim producentem filmu.

Mam jednak nadzieję, że znajdzie pani czas, by pojawiać się "rodzince.pl"?

- Oczywiście. Skończyliśmy właśnie zdjęcia do kolejnej serii serialu. Moja bohaterka Marysia jest w ciąży, jeszcze nie urodziła. Szczerze mówiąc, wiem, co będzie dalej... Ale bardzo lubię tę różnorodność w moim zawodzie. Cieszę się, że nie jestem przypisana jednej roli.

Rozmawiała Bożena Chodyniecka

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Agata Kulesza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy