Reklama

"Życie Adeli": Ten film wywołał skandal na festiwalu w Cannes

Dokładnie dziesięć lat temu na festiwalu filmowym w Cannes miał premierę obraz Abdellatifa Kechiche'a "Życie Adeli", który kilka dni później otrzymał Złotą Palmę. Produkcja z rolami Adele Exarchopoulos oraz Lei Seydoux wywołała sporo kontrowersji związanych z granicami przedstawienia na ekranie scen intymnych. "Złota Palma to był krótki moment szczęścia. Potem zostałem upokorzony, pozbawiony honoru, odrzucony" - żalił się reżyser.

Dokładnie dziesięć lat temu na festiwalu filmowym w Cannes miał premierę obraz Abdellatifa Kechiche'a "Życie Adeli", który kilka dni później otrzymał Złotą Palmę. Produkcja z rolami Adele Exarchopoulos oraz Lei Seydoux wywołała sporo kontrowersji związanych z granicami przedstawienia na ekranie scen intymnych. "Złota Palma to był krótki moment szczęścia. Potem zostałem upokorzony, pozbawiony honoru, odrzucony" - żalił się reżyser.
Lea Seydoux i Adele Exarchopoulos na festiwalu w Cannes w 2013 roku / Pascal Le Segretain /Getty Images

Akcja filmu "Życie Adeli" zaczyna się, kiedy tytułowa bohaterka ma 15 lat i jest w liceum. Przeżywa pierwsze zauroczenie, pierwsze romantyczne chwile, miłosne rozczarowanie. Jedna rzecz nie ulega dla niej wątpliwości: dziewczyny chodzą z chłopakami. Jej życie zmienia się jednak na zawsze, gdy pewnego razu spotyka Emmę, młodą kobietę o niebieskich włosach. To właśnie dzięki niej Adela odkryje swoje pragnienia i kobietę w sobie. Na oczach widzów Adela dojrzewa, poszukuje swojej życiowej drogi, gubi ją i znowu odnajduje.

Reklama

"Życie Adeli": Złota Palma od Spielberga

Kiedy przewodniczący canneńskiego jury w 2013 roku Steven Spielberg odczytywał werdykt przyznający "Życiu Adeli" Złotą Palmę, zaznaczył, że tym razem - wyjątkowo - główna nagroda nie podkreśla tylko zasług reżysera, francusko-tunezyjskiego twórcy Abdellatifa Kechiche'a, ale również dwóch młodych francuskich aktorek, które grały główne role.

Kechiche odebrał nagrodę wraz z odtwórczyniami głównych ról: Adele Exarchopoulos oraz Leą Seydoux, które nie kryły łez wzruszenia. Widownia nagrodziła całą trójkę długą owacją.

"Dedykuję tę nagrodę i ten film młodemu duchowi Francji, która mnie nauczyła wiele, jeśli chodzi o to, czym jest wolność. A także młodemu duchowi rewolucji tunezyjskiej, za aspiracje do życia w wolności i do kochania w sposób wolny" - powiedział szczęśliwy reżyser.

Adele Exarchopoulos miała wówczas niespełna 20 lat, a występ w "Życiu Adeli"  był jej pierwszą znaczącą rolą. Lea Seydoux jest 8 lat starsza i miała większe aktorskie doświadczenie - pojawiła się w filmach Woody'ego Allena ("O północy w Paryżu"), Quentina Tarantino ("Bękarty wojny"), czy u boku Toma Cruise'a w "Mission: Impossible - Ghost Protocol". 

Role obu w "Życiu Adeli" są niezwykle naturalne, jakby uszyte specjalnie pod nie. To o takich występach pisze się, że granica między graniem, a byciem sobą na planie zaciera się. To też role odważne obyczajowo, w których aktorki daleko przekraczają granice ekranowej intymności. Powstała mieszanka wybuchowa, która zachwyciła jurorów w Cannes, ale też sprawiła, że film wywołał olbrzymi skandal.

Gwiazdy "Życia Adeli" kontra reżyser filmu

Już sama bliskość obu bohaterek "Życia Adeli" dla wielu może być kontrowersyjna, a przecież film obfituje w niezwykle realistyczne - i pięknie nakręcone - sceny zbliżeń obu dziewczyn. Gorące dyskusje towarzyszyły filmowi Kechiche od pierwszego pokazu w Cannes, ale dopiero po nagrodzie zrobiło się o nim bardzo głośno. Reżyser musiał odpierać zarzuty, że dał na planie upust swoim męskim fantazjom i zabawił się w podglądacza, zamiast pokazać miłość dwóch kobiet.  

Potem głos zabrały same aktorki, które w wywiadach twierdziły, że czuły się wykorzystywane przez Kechiche'a, przeciągającego zdjęcia w nieskończoność i zmuszającego je do nieludzkiego wysiłku - "chciał, żebyśmy dały mu z siebie dosłownie wszystko". Obie przyznały, że więcej nie zamierzają z nim pracować. Krytykowany również przez swoją ekipę reżyser uznał wręcz, że film nie powinien trafić do dystrybucji - w wielu krajach miała na ekrany wejść wersja ocenzurowana. "Złota Palma to był krótki moment szczęścia. Potem zostałem upokorzony, pozbawiony honoru, odrzucony" - twierdził Kechiche.

Promując swój film w Stanach Zjednoczonych Exarchopoulos została zapytana o to, czy sceny erotyczne między nią a partnerująca jej na ekranie Leą Seydoux były "prawdziwe".

"Zdaję sobie sprawę, że wszyscy chcą mi zadać to pytanie: 'Czy naprawdę to robiłyście?' Ale kiedy twój bohater umiera, nie oznacza to, że ty też nie żyjesz. Oczywiście, [realizacja tych scen] była momentami upokarzająca, czułam się jak prostytutka... Reżyser używał aż trzech kamer, no i jeśli musisz przez sześć godzin udawać orgazm... Nie mogę powiedzieć, że mnie to nic nie kosztowało, ale dla mnie o wiele trudniejsze jest ukazanie na ekranie swoich uczuć niż zaprezentowanie ciała" - Exarchopoulos powiedziała w rozmowie z magazynem "GQ".

W wywiadzie dla portalu The Daily Beast aktorki ujawniły zaś, że francusko-tunezyjski reżyser Abdellatif Kechiche wpadał na planie w gniew, niszczył sprzęt filmowy i kazał im posuwać się jak najdalej.

Kobiety przyznały, że był to dla nich horror, a nieudawane sceny o charakterze intymnym musiały powtarzać nawet kilkadziesiąt razy. Ich zdaniem, w USA Kechiche mógłby trafić za swoje postępowanie do więzienia.

Jak pokazać na ekranie seks dwóch kobiet?

Tuż po premierze film Kechiche'a skrytykowała też autorka komiksu, na podstawie którego powstało "Życie Adeli". Julie Maroh określiła sceny erotyczne między dwiema bohaterkami "nieprawdziwymi inieprzekonującymi. Widać, że na planie zabrakło lesbijek i przez to powstał obraz sztuczny i zimny.".

Oświadczenie Maroh wywołało gorącą dyskusję o granicach pokazywania kobiecego ciała w kinie, część krytyczek zarzuciła mu przesadne idealizowanie żeńskiej nagości. Gromy posypały się też na reżysera: "Ten film mówi bardziej o fantazjach Kechiche'a, niż o czymkolwiek innym" - pisała recenzentka "The New York Timesa". Podkreślano również, że mężczyzna nie jest w stanie wiarygodnie pokazać relacji dwóch kobiet.

Sam Kechiche nie odniósł się do stawianych mu zarzutów, ale w jednym z wywiadów przyznał, że oddanie kobiecego piękna było jednym z jego zamierzeń. "Kręcąc [sceny erotyczne] przyświecała mi jedna podstawowa myśl - chcę na ekranie oddać piękno, które widziałem przed swoimi oczami. Próbowaliśmy więc realizować je, jakbyśmy kręcili malarskie płótno, czy rzeźby. Spędziliśmy wiele czasu ustawiając światło tak, by całe to piękno wydobyć. Reszta była kwestią naturalnej choreografii dwóch ciał. Staraliśmy się, by te sceny były estetyczne, a jednocześnie miały odważny charakter. To była ciężka praca" - wyjaśniał Kechiche.

Wielu obserwatorów tego konfliktu stawiało jednak tezę, że atak Maroh był swoistą zemsta za to, że Kechiche nie zaprosił jej do współtworzenia filmu i nie podziękował jej, odbierając w Cannes nagrodę.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Życie Adeli
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy