Reklama

Zofia Wichłacz: Kim jest "Biedronka"?

Przyszłoroczna maturzystka Zofia Wichłacz, gra jedną z głównych ról w najnowszym filmie Jana Komasy "Miasto44". W rozmowie z PAP Life aktorka zdradza, kim jest jej "Biedronka" oraz jak przygotowywała się do tej roli.

W filmie grasz postać "Biedronki", młodej dziewczyny, która bierze udział w powstaniu. Jak ona jest?

Zofia Wichłacz: - 'Biedronka' mieszka poza Warszawą, gdyż rodzice chcieli ustrzec ją w ten sposób przed wojną. Jest to młoda, osiemnastoletnia dziewczyna, tak samo jak ja. W filmie przejdzie ogromną metamorfozę. Piekło wojny spowoduje, że podejmie decyzje, nad którymi w innych, spokojnych okolicznościach, nawet by się nie zastanawiała. Powodem może się tu okazać zagrożenie życia własnego oraz jej bliskich. To spowoduje, że często będzie musiała działać instynktownie.

Reklama

W jaki sposób twoja bohaterka trafia do powstania?

- Nie mogę zdradzić zbyt wielu szczegółów... Mogę jedynie powiedzieć, że 'Biedronka' zaskakuje samą siebie w podejmowanych przez nią decyzjach, również tych, związanych z udziałem w powstaniu.

Specyfika czasu wojennego wiąże się z koniecznością odpowiedniego przygotowania do roli. Jak ten proces przebiegał u ciebie?

- Chciałam zbliżyć się do tamtego pokolenia, do jego mentalności, do tego, jak myśleli wówczas młodzi ludzie. Takie przygotowania zaczęliśmy od spotkań z reżyserem, obsadą... To pozwoliło nam na nawiązanie relacji, nawet przyjaźni. Następnie zapoznawaliśmy się z lekturami, które polecał nam Janek (Komasa, reżyser - przyp. red.).

Jakie to były lektury?

- Przede wszystkim pamiętniki żołnierzy batalionu 'Zośka' i 'Powstanie '44' Normana Daviesa. Osobiście, dla dobra własnej roli, miałam zapoznać się z biografią Ireny Krzywickiej i Zofii Nałkowskiej. Stały się one inspiracją do stworzenia odgrywanej przeze mnie postaci. Janek upewniał się również, czy każdy z nas ma za sobą wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dokumenty, które pokazywał nam reżyser, były niezwykłe - zawierały wypowiedzi powstańców, ich wspomnienia i wzruszenia...

Na ile w takim razie utożsamiasz się z tą rolą?

- Momentami bardzo mocno. W pewnych sytuacjach zachowanie mojej bohaterki imponuje mi i myślę, że postępowałabym podobnie. Z drugiej jednak strony, niektóre jej działania są na tyle niespodziewane, że wątpię, abym umiała być tak odważna jak ona.

Jak oceniasz współpracę z reżyserem?

- Atmosfera na planie jest genialna. Podczas scen, w których wymagane jest skupienie, Janek bardzo nas wspiera i daje mnóstwo oparcia.

Nie po raz pierwszy występujesz przed kamerą. Za rolę Meli w "Moralności pani Dulskiej" Teatru Telewizji otrzymałaś nawet ogólnokrajowe wyróżnienie. W jaki sposób zaczęła się twoja przygoda z aktorstwem?

- Przypadkowo dowiedziałam się o castingu do Teatru Telewizji. Miałam spore wątpliwości i obawy, jednak zgłosiłam się. O ostatecznym wyborze do roli Meli zadecydował drugi casting. Tak wszystko się zaczęło.

Aktualnie kończysz szkołę średnią. Jakie są twoje dalsze plany, zastanawiasz się nad szkołą aktorską?

- Tak, od września będę w klasie maturalnej i w ciągu nadchodzącego roku zamierzam jednocześnie przygotowywać się do egzaminów.

Rozmawiały: Paulina Sawicka i Gabriela Kocoń (PAP Life).

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PAP | Zofia Wichłacz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy