Zofia Czerwińska zmarła po operacji na żądanie. Lekarze odradzali zabieg
Mówiono o niej, że jest mistrzynią drugiego planu. Często jednak jej kreacje zapadały w pamięć nie mniej niż pierwszoplanowe postaci. Gdyby żyła, Zofia Czerwińska obchodziłaby w niedzielę 90. urodziny. Zmarła w 2019 roku po operacji kręgosłupa przeprowadzonej na jej żądanie, choć lekarze ją jej odradzali. Miała 85 lat. Zgodnie z życzeniem aktorki, na pogrzebie została wykonana piosenka Franka Sinatry "My Way", a urna z prochami była różowa.
Zofia Czerwińska urodziła się 19 marca 1933 roku w Poznaniu. Krakowską PWST skończyła w 1957 roku. Debiutowała rolą barmanki w "Pokoleniu" Andrzeja Wajdy. Występ debiucie przyszłego laureata Oscara zawdzięcza wstawiennictwu... Romana Polańskiego. "On mi tę rolę wykombinował. Wkręcił mnie, bo Romek to był niezły wkrętek, umiał się wcisnąć dosłownie wszędzie. Poznaliśmy się podczas egzaminów do szkoły teatralnej, w 1953 roku. Oboje rocznik 33. Z tym, że ja zdałam, a on nie. Wtedy wkręcił się do Wajdy, który szukał dziewczyny na barmankę do 'Pokolenia'. Wówczas Romek rzucił: - To nie szukajcie, ja wam przywiozę. I zabrał mnie. Tak to wyglądało"- Czerwińska przyznała w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Cztery lata później wystąpiła również w "Popiele i diamencie", również w roli barmanki.
Nie wszyscy wiedzą, ale Czerwińską zobaczyliśmy również w kultowym "Rejsie" . "Miałam w nim jedno ujęcie, choć kontrakt opiewał na 30 dni zdjęciowych! Podobnie jak u kolegów: Wojtek Pokora pojawia się też tylko raz, Jurek Dobrowolski wcale, poza wejściem bez biletu, Jola Lothe gdzieś się przesuwa, podpisana na główną rolę. Jedyny Maklakiewicz się ostał. I Wanda Stanisławska. Resztę wzięli amatorzy, bo takie było widzimisię Marka Piwowskiego. My jednak, w pełnej dyscyplinie, stawialiśmy się co rano, o ustalonej godzinie w charakteryzatorni, a potem na pokładzie, z nadzieją, że tego dnia zagramy. I wracaliśmy jak niepyszni do swych kajut" - opowiadała aktorka.
U Barei zagrała jeszcze w "Misiu". Jej bohaterka mówi do granej przez Stanisława Tyma postaci: "A Irusia będzie teraz całować oczka Misia-Rysia", po czym daje mu w twarz. "[Tym] twierdzi, że nigdy tak nie dostał w mordę, jak od Zosi Czerwińskiej. A przecież to delikatne było, tylko tak zmontowane. Przyjaźnimy się do dziś, mieszka tuż obok, na Powiślu" - wspomina aktorka.
W serialu "Alternatywy 4" przypadła jej w udziale rola żony Balcerka (Witold Pyrkosz). Aktorka mówiła po latach, że wcale nie chciała grać tej postaci. "Nie czułam jej jakoś. Najpierw grałam to w parze z Ludwikiem Pakiem. Niestety był on, najoględniej mówiąc, wciąż niedysponowany. Nie dało się pracować. W dodatku przyszedł stan wojenny, przerwano produkcję. Wróciliśmy na plan po paru miesiącach. Bareja spotkał przypadkiem na kawie na Chełmskiej Witka Pyrkosza. - Co robisz? - pyta. - Nic w tej chwili - mówi Pyrkosz i tak znalazł się u nas w serialu, zastępując Paka. Dobrze się stało, bo Pyrkosz mi tę Balcerkową ustawił" - opowiadała Czerwińska.
"Ponieważ jestem charakterystyczna po kokardy i mam temperament, to mogłam zagrać typula takiego, że aż strach! A on mnie ściągał. Mądry aktor, ten mój serialowy mąż, a prywatnie przemiły kolega"" - dodawała Czerwińska.
Zofię Czerwińską widownia kojarzy również z roli w "Czterdziestolatku". Jak wspomina aktorka reżyser Jerzy Gruza powiedział jej przed rozpoczęciem zdjęć, że "to taki drobiazg, że aż nie wypada proponować". "Chodziło o rolę kreślarki Zosi w baraku na budowie u Karwowskiego. Pomyślałam: sami mężczyźni, ona jedna w tym baraku, musi być ją widać. I nie myliłam się. To moje 'Może herbatki, panie inżynierze' weszło do obiegu i funkcjonuje do dziś. A jak mówi się o '40-latku', to tylko o głównych postaciach, o Maliniaku i o mnie. To miłe" - mówi z satysfakcją Czerwińska.
Mówiono o niej, że jest mistrzynią drugiego planu. Często jednak jej kreacje zapadały w pamięć nie mniej niż pierwszoplanowe postaci. "Często tak mam, że wpadam gdzieś na chwilę, a zostaję na dłużej. Jak przyszłam do 'Plebanii' na dwa dni zdjęciowe, to zostałam na trzy lata. Jako listonoszka, co to miała tylko wejść do księdza proboszcza i powiedzieć: 'Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus'" - pamięta Czerwińska.
W "Świecie według Kiepskich" oglądaliśmy ją w roli sklepowej Zofii Malinowskiej.
"To nie tylko serial komediowy, ale serial o Polsce. Wielu wiernych widzów widzi to i na to czeka. To serial, który w krzywym zwierciadle pokazuje nasze nie najlepsze cechy. W środowisku 'Kiepscy' nie są najwyżej notowani, podkreśla się, że serial jest wulgarny, nie stroni od ciętego języka. Ale jak ci krytycy dostają propozycje występów gościnnych, to ją przyjmują. To hipokryzja! 'Kiepscy' są niezniszczalni!" - aktorka mówiła 'Tele Tygodniowi"
Była aktorką Teatru Telewizji, a jako jedną ze swoich ulubionych wspominała rolę Ciotki Bożeny w spektaklu "Bożena" w reżyserii Andrzeja Barańskiego (1995). W jej dorobku znalazło się ponad 40 ról scenicznych. Była związana z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej (1957-58), Teatrem Wybrzeże w Gdańsku (1958-60), Teatrem im. Stefana Jaracza w Olsztynie (1960-61), Stołeczną Estradą (1976-79) i Teatrem Syrena (od 1979 roku). Przez wiele lat pracowała na estradzie, recytując monologi i występując w skeczach kabaretowych.
Przez lata związana była z Teatrem Syrena w Warszawie.
Łącznie zagrała około 150 ról i epizodów w produkcjach kinowych i telewizyjnych.
Laureatka Kryształowego Granata dla najlepszej aktorki komediowej na VII Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu (2003). W 2008 roku została odznaczona Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis".
Była działaczką społeczną i działaczką na rzecz praw zwierząt.
Choć uchodziła za osobę niezwykle pogodną i otwartą, w jednym z wywiadów przyznała, że to pozory. "To jest maska, taki przybrałam sposób bycia, żeby się uśmiechać, jak ktoś patrzy" - powiedziała.
"Uśmiecham się, żartuję, ale w środku mnie dzieje się wielki dramat" - wyznała kilka lat przed śmiercią dziennikarzowi "Gazety Wrocławskiej".
Zofia Czerwińska nie kryła, że potwornie boi się starości. Pod koniec życia nie wstydziła się nawet swojego wieku. "Nie chodzi o to, że starość przyszła szybko i nagle. Chodzi o to, że jest i że może być już tylko gorzej. To jest wielka rozpacz i nikt mi nie przetłumaczy, że jest inaczej. Ja owszem: chodzę, pracuję, lubię niektórych ludzi, kocham zwierzęta, ale we mnie jest wielki smutek" - stwierdziła w wywiadzie.
Uważała, że nic jej w życiu nie wyszło. "Mam o sobie nie najwyższe mniemanie. O człowieku lepsze niż o aktorce. Chciałabym, kiedy ludzie będą mnie wspominać, żeby nie gadali, że to była taka czy inna aktorka, tylko że to był fajny, porządny człowiek" - mówiła.
Zofia Czerwińska słynęła z dowcipnych powiedzonek, a jednym z jej ulubionych było: "Z mężczyznami jest trochę jak z telefonem - albo pomyłka, albo zajęty". Faktem jest, że nie miała szczęścia w miłości.
"Kiedyś wydawało mi się, że miałam szczęście, bo poznawałam wspaniałych mężczyzn, którzy bardzo do mnie lgnęli. Ale byli to mężczyźni zabawowi. I tak się przez całe to swoje życie wybawiłam, że w końcu zostałam sama" - żaliła się w wywiadzie.
Samotność była dla aktorki równie przerażająca jak starość. "Nigdy nie sądziłam, że przytrafi mi się i samotność, i starość. Nie myślę o umieraniu. Tego się nie boję. Przeraża mnie tylko samotna starość" - wyznała.
Zofia Czerwińska odeszła 13 marca 2019 roku po operacji kręgosłupa przeprowadzonej na jej żądanie, choć lekarze ją jej odradzali. Miała 85 lat. Zgodnie z życzeniem aktorki, na pogrzebie została wykonana piosenka Franka Sinatry "My Way", a urna z prochami była różowa.