Znów zagra w Hollywood
Nasz skarb narodowy obchodzi w tym roku 50-lecie pracy artystycznej, a propozycji zawodowych mu nie brakuje.
Bez wątpienia największa gwiazda polskiego kina. Jest odtwórcą niezapomnianych do dziś ról Kmicica, Makbeta czy Otella.
Potrafi wcielić się absolutnie w każdą postać. Aż 5 filmów z jego dorobku było nominowanych do Oscara.
I kto by pomyślał, że aktor został magistrem dopiero półtora roku temu. List gratulacyjny wysłał mu Andrzej Wajda, który właściwie jest współwinnym tego, że Olbrychski nie zdołał w terminie skończyć szkoły.
To on już na pierwszym roku studiów zaproponował młodzieńcowi rolę w "Popiołach". Od tego momentu, kariera aktora potoczyła się błyskawicznie.
Mimo 50 lat spędzonych na scenie, Olbrychski ani na trochę nie może przyhamować. Niedawno zagrał u boku Angeliny Jolie w filmie "Salt", a już pojawiają się kolejne propozycje z Hollywood.
Ostatnio zrezygnował z filmu z samą Scarlett Johansson, bo jak powiedział: - Żal było odmawiać, ale nie mogę wziąć udziału we wszystkim. Już w jednym filmie hollywoodzkim zagrałem. Zobaczyłem, jak to jest.
Kiedy inni aktorzy biegają na castingi i walczą o każdą rolę, Daniel Olbrychski po prostu je dostaje. "Im An-jay" to kolejny film, w którym zagra i to z Piercem Brosnanem, Jonem Voightem i Liamem Neesonem.
Będzie to historia młodego, zdolnego pływaka, który zdobywa stypendium w USA i tam rozpoczyna studia. Szybko jednak wpada w poważne kłopoty i depresję. Nasza gwiazda ma zagrać ojca głównego bohatera.
Jednocześnie Olbrychski gra w Polsce w serialu kryminalnym "Komisarz Aleks", który zobaczymy wiosną. Jak tu nie być dumnym z takiego talentu?