Zmarł operator Jan Laskowski
Jan Laskowski, wybitny autor zdjęć filmowych, który współpracował z reżyserami tej rangi, co Jerzy Kawalerowicz, Tadeusz Konwicki, Janusz Morgenstern czy Jerzy Skolimowski, zmarł 8 grudnia w Warszawie. Miał 86 lat.
Laskowski nowoczesnym, a przy tym poetyckim stylem fotografii filmowej niewątpliwie przyczynił się do sukcesów arcydzieł słynnej polskiej Nowej Fali z końca lat 50. i pierwszej połowy lat 60. XX wieku: "Ostatniego dnia lata", "Pociągu", "Do widzenia, do jutra..." czy "Bariery".
"(...) Moja siła opierała się głównie na geniuszu Janka Laskowskiego (...). Wiedziałem, że z nim pokonam każdą przeszkodę (...)." - tak w książce Katarzyny Bielas i Jacka Szczerby "Tadeusz Konwicki. Pamiętam, że było gorąco" (Kraków 2001) jej bohater wspominał realizację filmu "Ostatni dzień lata" (1958), od którego zaczęła się polska Nowa Fala.
Jan Laskowski był operatorem i współreżyserem tego pięknego studium psychologicznego. Jego siostra Irena i Jan Machulski grali główne role, a brat Jerzy był kierownikiem produkcji. To Laskowski przekonał Konwickiego, że mając dobry scenariusz, można z nieliczną obsadą nakręcić ciekawy film. A potem zrobił skromnymi środkami rewelacyjne zdjęcia.
Jan Laskowski urodził się w wileńskich Piotrowicach 10 lutego 1928 r. Po wojnie mieszkał w Łodzi, gdzie łączył pracę zarobkową z nauką. - Kiedyś, idąc do pracy, kupiłem aparat fotograficzny i zacząłem robić zdjęcia. W drodze do szkoły zobaczyłem plakat filmu "Dzwonnik z Notre Dame" i połknąłem bakcyla kina.
Na drzwiach Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej przeczytałem ogłoszenie o zapisach studentów. "Dlaczego chcesz tu studiować?", spytał mnie Antoni Bohdziewicz. "Bo chcę robić takie filmy, jak "Dzwonnik z Notre Dame". "Dobrze, jesteś przyjęty". Tak wyglądał mój egzamin wstępny - opowiadał Jan Laskowski.
Po dyplomie (1955) był operatorem kamery w "Człowieku na torze" Andrzeja Munka (1956). W "Cieniu" Kawalerowicza (1956) figurował już pod szyldem współpraca operatorska, podobnie jak w "Pożegnaniach" Wojciecha Jerzego Hasa (1958). W tym samym roku debiutował "Ostatnim dniem lata" jako autor zdjęć.
Przylgnął do polskiej Nowej Fali. Paweł Edelman: Znakomite czarno-białe zdjęcia Laskowskiego w "Ostatnim dniu lata", czy "Do widzenia do jutra..." (1960) i "Jowicie" (1967) Morgensterna były dla nas, studentów Szkoły Filmowej, niedościgłym wzorem. Majstersztyk Laskowskiego - "Pociąg", w reżyserii podziwianego przezeń Kawalerowicza (1959, 10 lat później obaj filmowcy spotkali się na planie "Gry") - został doceniony w Wenecji za walory techniczne i widowiskowe. Ulubionemu filmowi, "Do widzenia, do jutra...", Laskowski zawdzięcza nagrodę w Melbourne. "Dziurze w ziemi" Andrzeja Kondratiuka (1970) - trofeum w Łagowie.
- Nie uważam tego, co robiłem w filmie, za sztukę. Szukałem rozwiązań praktycznych, pozwalających zbliżyć się obiektywem do prawdy, która jest dla mnie w kinie najważniejsza - przyznawał skromnie Laskowski. W imię tej prawdy stosował realistyczne, miękkie oświetlenie. Po wygaśnięciu polskiej Nowej Fali był jeszcze długo autorem zdjęć, przeważnie barwnych, m.in. do komedii Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" (1972) i "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (1978), komedii muzycznej Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody "Hallo Szpicbródka czyli ostatni występ króla kasiarzy" (1978) oraz serialu Jana Batorego "Karino" (1974).
Jan Laskowski pozostaje, jak mówi o nim prof. Marek Hendrykowski, niedoścignionym mistrzem liryczno-dramatycznej fotografii filmowej w kinematografii polskiej, ale na koncie ma też liczne scenariusze, wyreżyserowany samodzielnie film fabularny "Mężczyźni na wyspie" (1962), szereg filmów dokumentalnych (najważniejszy: "Zbyszek", 1969, o Zbigniewie Cybulskim), a nawet animowanych. - Lubiłem tworzyć każdy rodzaj kina - mówił Jan Laskowski.
Jan Laskowski był wieloletnim członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz laureatem Nagrody Stowarzyszenia Filmowców Polskich za całokształt osiągnięć artystycznych.
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!