Zmarł aktor Zbigniew Ruciński
W wieku 64 lat zmarł aktor scen krakowskich Zbigniew Ruciński. - Czuję się, jakby zburzono jakąś zabytkową, cenną kamienicę, jakby coś zostało wyrwane z tkanki tego miasta - powiedział PAP w środę dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego Krzysztof Głuchowski.
- Dyziek - tak go nazywali przyjaciele był postacią wyjątkową. To nie tylko wybitny aktor, jeden z rzadkich przypadków aktorów doskonałych w teatrze, którzy potrafili się wcielać w rozmaite role. Do dzisiaj pamiętam jego niesamowitą rolę w "Braciach Karamazow" Krystiana Lupy, ale też jedną z ostatnich ról u Łukasza Twarkowskiego w "Akropolis" w Starym Teatrze. I oczywiście rolę u nas Tworzyciela w "Starym Testamencie - Reanimacji" Agaty Dudy-Gracz - powiedział dyrektor naczelny i artystyczny Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie Krzysztof Głuchowski.
Jak podkreślił, Ruciński był nie tylko fenomenalnym aktorem, ale też niesamowitym, wyjątkowym człowiekiem. - Dyziek właściwie przez całe życie nie powiedział ani jednego zdania, które nie było rodzajem suspensu czy żartu. Z tego był znany. Zawsze robił to ze śmiertelną powagą i nawet ci, którzy znali go od wielu lat dawali się na to nabrać. To był wyjątkowo dowcipny człowiek - mówił Głuchowski.
- Trudno mi mówić o nim w czasie przeszłym. Trudno uwierzyć, że nie usłyszę już jego śmiechu, jego żartu. W teatrze to jest bardzo trudne, bo to jest taka sztuka, która właściwie nie zna litości, to znaczy aktorzy odchodzą i słuch po nich ginie. I tylko zostajemy my, czyli koledzy, którzy niesiemy w sobie tę +kość pamięci+. My nie zapominamy, dla nas ci koledzy żyją nadal, są z nami, wspominamy ich bardzo często - zaznaczył dyrektor.
Przyznał, że nie spodziewał się, iż artysta odejdzie tak szybko. - Będzie nam go bardzo brakowało. Powiedziałbym, że właściwie czuję się jakby zburzono jakąś zabytkową, cenną kamienicę, jakby coś zostało wyrwane z tkanki tego miasta, z tego teatru. Dyziek grał w ostatniej sztuce w naszym teatrze postać Boga Stworzyciela, starotestamentowego. I jest taka scena, w której Stworzyciel ma już naprawdę dosyć tego świata i tych ludzi i po drabinie odchodzi do nieba na zawsze. I Dyziek właśnie to zrobił - dodał Głuchowski.
Zbigniew Ruciński urodził się 12 lipca 1954 r. w Wałbrzychu. Ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie. W początkach kariery obsadzano go w rolach amantów takich jak Gucio w "Ślubach panieńskich", Amor-Parys w "Akropolis" czy Leartes w "Hamlecie".