Reklama

Zmarł aktor Janusz Kłosiński

Zmarł Janusz Kłosiński. Aktor i reżyser filmowy oraz teatralny miał 96 lat.

Zmarł Janusz Kłosiński. Aktor i reżyser filmowy oraz teatralny miał 96 lat.
Janusz Kłosiński (1920-2017) /Piotr Fotek /Reporter

Informację o śmierci artysty potwierdził nam Związek Artystów Scen Polskich.

Janusz Kłosiński urodził się 19 listopada 1920 r. w Łodzi. Po wojnie zaczął pracować w składnicy złomu. W tramwaju przeczytał informację o egzaminach do szkoły aktorskiej. Przystąpił do testów i został przyjęty. W 1948 ukończył PWST w Warszawie z siedzibą w Łodzi. Od 1947 występował w teatrach Łodzi, a w latach 1964-1970 był dyrektorem Teatru Nowego. 

W 1970 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie występował m.in. w Teatrze Narodowym.

Reklama

W swojej długiej karierze zagrał w wielu filmach i serialach. Widzowie zapamiętali go przede wszystkim z roli Stanisława Włodka w "Niespotykanie spokojnym człowieku".

Na kinowym ekranie Kłosińskiego po raz pierwszy oglądaliśmy na początku lat 50. ubiegłego wieku, m.in. w "Celulozie" Jerzego Kawalerowicza, "Wrakach" małżeństwa Petelskich czy familijnym filmie "Król Maciuś I" Wandy Jakubowskiej.

Jest znany z roli Czernousowa w serialu "Czterej pancerni i pies", zbójnika Kuśmidera w "Janosiku", i dyrektora Wardowskiego w "Czterdziestolatku". Grał też w filmach "Niespotykanie spokojny człowiek" czy "O dwóch takich co ukradli księżyc" oraz familijnym serialu "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa (jako Wieńczysław Nieszczególny, złodziej tornistrów).

Kinowa widownia może go również kojarzyć z takich dzieł, jak: "Rękopis znaleziony w Saragossie" (Don Diego Salero, mąż Frasquetty), "Ziemia obiecana" (Grosgluck) oraz "Lalka" (mecenas księcia).

Od 50 lat kreował postać Józefa Jabłońskiego w powieści radiowej "W Jezioranach".

Za rolę w "Czterech pancernych i psie" otrzymał w 1967 roku Nagrodę Ministra Obrony Narodowej. Ma również na koncie odznaczenie Zasłużony Działacz Kultury (1977) oraz Medal 40-lecia (1984).

Kłosiński był jednym z niewielu aktorów, którzy poparli wprowadzenie stanu wojennego. Na prośbę wiceministra kultury zgodził się wtedy przemówić w telewizji.  "Powiedziałem na antenie, że dosyć już strajków i rozkładu państwa uznanego przez wszystkie kraje świata. Wprowadzenie stanu wojennego uznałem za położeniu kresu tej nieuzasadnionej rozróbie" - aktor wspominał w rozmowie z "Angorą".

Po tym wydarzeniu środowisko filmowe odwróciło się jednak od Kłosińskiego, skazując go na zawodowy ostracyzm. Pod koniec lat 80. aktor zdecydował się na przejście na emeryturę.

"Odszedłem i była to moja decyzja. Nie obraziłem się na nikogo. Po prostu taka była moja wola" - tłumaczył "Angorze".

W 2000 roku wystąpił jeszcze w jednym odcinku serialu "Dom". Po raz ostatni na kinowym ekranie oglądaliśmy go w 2007 roku w filmie Wojciecha Wiszniewskiego "Wszystko będzie dobrze", w którym wcielił się w postać księdza.

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy