Reklama

Złote myśli Davida Lyncha

"Głowica do wycierania jest moim najbardziej duchowym filmem. Nikt nie rozumie, o co mi chodzi, kiedy to mówię, ale tak jest" - to zdanie z książki Davida Lyncha "W pogoni za wielką rybą" mogłoby stanowić motto twórczości amerykańskiego reżysera.

Podświadomość, intuicja, współczucie, szczęście, medytacja - wokół takich tematów porusza się Lynch w swej książce, której niebezpiecznie blisko do podręcznika Medytacji Transcendentalnej. Czy Lynch zamierza dołączyć do grupy duchowych "guru" współczesności: Paolo Coehlo i Erika-Emmanuela Schmitta?

Miłośnicy twórczości reżysera "Zagubionej autostrady" nie znajdą w książce Lyncha zbyt wielu filmowych ciekawostek. Amerykański reżyser koncentruje się raczej na opisie wpływu, jaki na jego rozwój miał udział w zajęciach Medytacji Transcendentalnej - techniki medytacyjnej, którą Zachód poznał dzięki działalności Maharishi Mahesh Yogiego - tego samego, który próbował w latach 60. "zdobyć" Beatlesów. Lennon i spółka rozczarowali się medytacyjnym guru (efektem czego jest gorzka piosenka "Sexy Sadie"), Lynch dzięki praktykom Maharishiego przejrzał na oczy.

Reklama

"W pogoni za wielką rybą" jest zbiorem złotych myśli, wśród których wiodącą jest ta o "dużej rybie": "Pomysły są jak ryby. Jeśli chcesz złowić małą rybkę, możesz zostać w płytkiej wodzie. Jeśli natomiast chcesz złowić wielką rybę, musisz zapuścić się głębiej". Dalej jest o "oceanach czystej świadomości", "jednolitych polach", "czwartym stanie" oraz "dźwięko-wibracjo-myślach" - wszystko opatrzone stosownymi cytatami z "Bhagawadgity" i "Upaniszad".

Ci, którzy uważali Lyncha za zręcznego hochsztaplera, po lekturze "W pogoni za wielką rybą" utwierdzą się w swoim przekonaniu; adwersarze jego twórczości znajdą tu zaś wykładnię filozofii życiowej reżysera "Mulholland Drive". Nieuprzedzeni odniosą z tej lektury najwięcej korzyści i przyjemności: czy przyznanie się Lyncha do uwielbienia filmów Billy'ego Wildera nie jest co najmniej zaskakujące? Opis reżysersko-kompozytorskiej współpracy z Angelo Badalamentim także daleki jest od przewidywalności: "A oto jak pracujemy. Siadam zwykle obok niego na ławce przed fortepianem. Ja mówię, a Angelo gra. Wygrywa moje słowa".

Jeśli jednak ktoś myśli, że po lekturze tej książki zrozumie twórczość Davida Lyncha, tego trzeba od razu wyprowadzić z błędu. Najlepiej zrobi to zresztą sam autor: "Film ten [chodzi o Głowicę do wycierania] rozwijał się w pewien sposób, a ja nie wiedziałem, co to znaczy. Szukałem klucza pozwalającego odkryć, co wyrażają te sekwencje. Oczywiście część z nich rozumiałem: nie wiedziałem tylko, co je wszystkie łączy. Męczyłem się. Wyciągnąłem więc Biblię i zacząłem czytać. Któregoś dnia przeczytałem jedno zdanie. Zamknąłem Biblię, ponieważ to było to; to było to. I wtedy ujrzałem wszystko jako całość. W stu procentach wypełniało moja wizję. Chyba nigdy nie zdradzę, co to było za zdanie".

Tomasz Bielenia

Jeśli chcesz wygrać w konkursie książkę Davida Lyncha "W pogoni za wielka rybą", kliknij TU.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: David Lynch | David | książki | Lynch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy