Reklama

Złota Palma dla "Parasite" Joon-Ho Bonga

Zakończył się 72. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Główną nagrodę, Złotą Palmę, otrzymał Joon-Ho Bong za "Parasite". Wśród nagrodzonych znaleźli się artyści typowani przez analityków, nie obyło się jednak bez niespodzianek. Podczas ceremonii nie zabrakło także polityki.

Zakończył się 72. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Główną nagrodę, Złotą Palmę, otrzymał Joon-Ho Bong za "Parasite". Wśród nagrodzonych znaleźli się artyści typowani przez analityków, nie obyło się jednak bez niespodzianek. Podczas ceremonii nie zabrakło także polityki.
Joon-Ho Bong /VALERY HACHE /East News

W pierwszej kolejności wyróżniono filmy krótkometrażowe. Nagrodę specjalną przyznano "Monstruo Dios" w reżyserii Augustina San Martin.

Natomiast Złotą Palmę za film krótkometrażowy otrzymał Vasilis Kekatos za "The Distance Between Us and the Sky". Wyraźnie wzruszony reżyser podziękował swojej ekipie i aktorom.

Złotą Kamerę  dla najlepszego debiutu wręczono Cesarowi Diazowi za "Neustras Madres". Reżyser zadedykował swą nagrodę ofiarom ludobójstw oraz kobietom, które przeżyły takie tragedie.

Reklama

Następnie na scenę wkroczyli członkowie jury konkursu głównego. Przewodniczący im reżyser Alejandro González Iñárritu przyznał, że selekcja była niesamowita. On i inni członkowie jury do swojego zadania podchodzili nie jako recenzenci, a jako miłośnicy kina, Dlatego tak trudno było przyznać tylko kilka nagród. Przypomniał także, że są one tylko odzwierciedleniem opinii dziewięciu osób.

W pierwszej kolejności wręczono nagrodę specjalną jury. Otrzymał ją Elia Suleiman za "It Must Be Heaven". Izraelski reżyser podziękował krótko wszystkim, którzy wspierali powstanie jego filmu.

Kolejna była nagroda za scenariusz. Otrzymała ją Céline Sciamma za "Portrait of a Lady on Fire". Reżyserka była jedną z faworytek do otrzymania Złotej Palmy. Odbierając nagrodę przyznała, że film był dla niej bardzo osobisty. Przed jego realizacją rozważała także rezygnację z pisania scenariuszy.

Za najlepszą aktorkę uznano Emily Beecham za rolę w "Little Joe". Jest to niewątpliwie zaskoczenie. Analitycy typowali aktorki z "Portrait of a Lady on Fire". Natomiast "Little Joe" był jednym z gorzej ocenianych filmów festiwalu.

Nagrodę za reżyserię otrzymali bracia Jean-PierreLuc Dardenna za "Le jeune Ahmed". Kolejne zaskoczenie i wyróżnienie dla filmu, który został nieprzychylnie oceniony przez krytyków.

Nagrodę Jury, czyli trzecie co do ważności wyróżnienie przyznawane w Cannes, wręczył kontrowersyjny dokumentalista Michael Moore. Reżyser nie byłby sobą, gdyby nie nawiązał do prezydentury Donalda Trumpa. "Sztuka jest tym, co ratuje od władzy autokratów i idiotów" - mówił, jak zawsze nie przebierając w słowach.

Wyróżnienie otrzymały dwa filmy: "Les Misérables" w reżyserii Ladja Ly oraz  "Bacurau" Klebera Mendonçy Filho i Juliana Dornellesa. Tutaj zaskoczeń brak, oba filmy pojawiały się na szczycie przewidywań krytyków. 

Ly dziękował władzom festiwalu za dopuszczenie jego filmu do konkursu głównego. Swoją nagrodę zadedykował wszystkim, którzy żyją w biedzie.

Filho wspomniał, że przyjeżdża na festiwal od 20 lat - zaczynał jako krytyk. Dlatego wciąż nie może uwierzyć, że stoi teraz na scenie z nagrodą w ręce. Dornelles zadedykował nagrodę Brazylijczykom pracującym w kulturze i nauce, zaapelował także o szacunek i wsparcie dla nich.

Za najlepszego aktora uznano Antonia Banderasa za jego rolę w "Bólu i blasku" Pedra Almodovara. Znów bez zaskoczeń. Banderas był faworytem i wydawało się, że tylko Leonardo DiCaprio i Brad Pitt mogli mu zagrozić.

Banderas przeprosił, że nie może mówić po francusku. Następnie skupił się na Almodovarze, w którego alter ego wcielił się w filmie. Podziękował mu i zadedykował swoją nagrodę. 

Grand Prix, czyli drugą najważniejszą nagrodę festiwalu, wręczył Sylvester Stallone. Powędrowała ona do "Atlantique" Mati Diop. Jest to niespodzianka. Diop zdobyła w większości pozytywne recenzje, nikt nie uważał jej jednak za faworytkę w jakiejkolwiek kategorii.

Na samym końcu przyznano Złotą Palmę. Iñárritu zwrócił uwagę, że wielu twórców startujących w konkursie próbowało czegoś nowego. Większość z nich komentowała problemy współczesnego świata. Przewodniczący jury zaznaczył, że decyzja co do Złotej Palmy była jednogłośna.

Otrzymał ją "Parasite" w reżyserii Joon-Ho Bonga. Pochodzący z Korei Południowej reżyser był zupełnie zaskoczony, nie miał nawet przygotowanej przemowy po francusku. 

Można mówić o pewnej niespodziance. "Parasite" otrzymało najwyższe oceny spośród filmów konkursowych. Produkcje z najlepszymi recenzjami rzadko zdobywają jednak Złotą Palmę. Wystarczy wspomnieć, że w zeszłym roku "Płomienie", które miały najwyższą średnią ocen krytyków, nie dostały nic.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Cannes 2019
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy