"Zielona granica": Słowa Agnieszki Holland wzruszyły Ewę Farnę
W odcinku programu Kuby Wojewódzkiego, który został wyemitowany 26 września 2023 roku, gościły Agnieszka Holland i Ewa Farna. Reżyserka opowiadała o kulisach "Zielonej granicy", swojego najnowszego filmu. Jej wypowiedź wywołała szczere wzruszenie u piosenkarki.
Reżyserka odniosła się do nastrojów panujących wokół jej filmu. Od czasu jego premiery na początku września podczas 80. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji "Zielona granica" jest ofiarą ataków przedstawicieli prawej strony politycznej, w tym osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Większość z nich ostentacyjnie przyznaje, że nie widziała filmu.
Holland przyznała, że nie pamięta, czy której z jej poprzednich dzieł spotkała się z taką uwagą. "W momencie, kiedy ludzie, którzy nie mają w sobie miłości, a wręcz przeciwnie, napełnieni są nienawiścią i na tym budują nie tylko swoją tożsamość, ale też karierę polityczną i ludzką, wytaczają wszystkie możliwe działa przeciwko twórcy, organizują niespotykaną kampanię nienawiści..." - mówiła reżyserka. Zaznaczyła także, że jest tutaj też inny problem — politycy nie widzieli jej filmu.
Twórczyni nominowanego do Oscara "W ciemności" zapewniała także, że wszystkie wydarzenia przedstawione w "Zielonej granicy" wydarzenia są oparte na faktach. Także najbardziej brutalne z nich, czyli przerzucanie ciężarnej kobiety przez druty. Na jej słowa zareagowała Farna, która zaczęła ocierać łzy.
Film Agnieszki Holland film miał swoją premierę 5 września podczas festiwalu filmowego w Wenecji i został uhonorowany Nagrodą Specjalną Jury oraz sześcioma innymi nagrodami pozaregulaminowymi.
Odbierając nagrodę, reżyserka wyznała, że "Zielona granica" była bardzo trudnym filmem.
"To była walka, a jednocześnie nasz obowiązek. Czuliśmy, że musimy go zrobić. Od 2014 roku, kiedy rozpoczął się kryzys uchodźczy, blisko 60 tys. osób zginęło, próbując przedostać się do Europy. Teraz kiedy siedzimy w tej sali, sytuacja przedstawiona w naszym filmie wciąż trwa. Ludzie ukrywają się w lesie, pozbawieni godności, praw człowieka, bezpieczeństwa. Niektórzy z nich stracą życie w Europie. Nie dlatego, że nie mamy środków, aby im pomóc, ale dlatego, że nie chcemy tego zrobić. Ale także tutaj, w Europie i w Polsce są ludzie, którzy pomagają i wierzą, że ich najważniejszym obowiązkiem jest troska o człowieczeństwo. Dlatego dedykujemy tę nagrodę aktywistom, członkom lokalnej społeczności, którzy pomagają, Grupie Granica, Podlaskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Humanitarnemu oraz wszystkim innym aktywistom i ich pomocnikom" - powiedziała Holland, stając na scenie w Wenecji.
"Dzieło ważne, jeden z mocniejszych filmów Agnieszki Holland. Film, który przetrwa" - pisał dla Interii Łukasz Maciejewski.
"O ten film biją się już wszystkie ważne międzynarodowe festiwale. Od Toronto po Nowy Jork. Nie, nie chodzi wcale o to, że świat szydzi z nienawiści do Polski, albo tak bardzo kocha Holland. Temat to za mało. Liczy się scenariusz, zdjęcia, reżyseria, aktorstwo, muzyka. I fakt, że to dzieło ważne, jeden z mocniejszych filmów Agnieszki Holland, film, który przetrwa, ponieważ ma wydźwięk uniwersalny, niezależnie od skali agresji, nieprawdziwych informacji, mowy nienawiści towarzyszących premierze. To minie, wszystko minie, będzie nikczemnym, mało znaczącym śladem, a kino pozostanie. Przetrwa, bo jest wspaniałe. Film o człowieku, człowieczeństwie. O tym, że krzywdy nigdy nie są niezawinione" - zauważył recenzent.