"Zielona granica": Mieszkańcy tego miasta nie zobaczą filmu Agnieszki Holland
"Zielona granica" Agnieszki Holland została usunięta z repertuaru kina Oaza w Otwocku - informuje "Gazeta Wyborcza". Według miejscowego radnego Ireneusza Paśniczka mamy do czynienia z polityczną cenzurą.
"W papierowym repertuarze kina pojawiły się zapowiedzi seansów pod koniec września. Kiedy przyszłam do kasy po bilety, okazało się, że film został zdjęty z afisza z powodów wiadomych" - powiedziała "Gazecie Wyborczej" czytelniczka, która poinformowała o sytuacji w kinie Oaza w Otwocku.
"Repertuar kina Oaza często ulega zmianie w związku z tym, że sala kinowa jest współdzielona z salą teatralną. W tym terminie nie odbędą się seanse filmowe z uwagi na zaplanowane przygotowania i próby teatralne" - powiedziała "Wyborczej" Agata Zatyka, wicedyrektorka prowadzącego kino Miejskiego Ośrodka Kultury, Turystyki i Sportu w Otwocku.
O tym, że usunięcie "Zielonej granicy" z repertuaru otwockiego kina to decyzja polityczna, przekonuje radny z Otwocka Ireneusz Paśniczek. sugerując, że jest to decyzja prezydenta miasta Jarosława Margielskiego.
"Kino i ośrodek kultury podlegają bezpośrednio panu prezydentowi. Co więcej: dokładnie w tym samym miejscu Jarosław Margielski podejmował czołowych polityków PiS-u. Ktoś musiał więc zadzwonić do dyrektora domu kultury i zmusić go do zmiany repertuaru. Mamy więc do czynienia z początkami cenzury wprowadzonej przez polityka Prawa i Sprawiedliwości" - Paśniczek mówi "Wyborczej".
Kino Oaza jest jednym kinem w Otwocku.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie w ostatnich dniach wypowiadali się na temat filmu Agnieszki Holland.
"W III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland" - napisał w serwisie X (dawniej Twitter) minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Szef MSWiA Mariusz Kamiński oświadczył zaś, że "Zielona granica" to "Brutalny atak na polską Straż Graniczną, na polski mundur". W podobnym tonie wypowiadał się szef MEiN Przemysław Czarnek, sugerując, że obraz Agnieskzi Holland to "kolejna faza plucia na polski mundur, plucia na polskie służby, plucia na polskie wojsko i wszystkich tych, którzy strzegą 24 godziny na dobę, z narażeniem swojego życia i zdrowia granicy RP".
Reżyserka "Zielonej granicy" przyznała, że spodziewała się takiej reakcji polityków PiS na swój film, który opowiada o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.
"Spodziewaliśmy, że się wściekną. Boją się tego tematu. Wiedzą, że mówimy prawdę (...) Nie spodziewali się, że będziemy o tym głośno mówić i że nasz głos będzie słyszany w tak wielu miejscach" - powiedziała Holland.
Film Agnieszki Holland film miał swoją premierę 5 września podczas festiwalu filmowego w Wenecji i został uhonorowany Nagrodą Specjalną Jury oraz sześcioma innymi nagrodami pozaregulaminowymi.
Odbierając nagrodę reżyserka wyznała, że "Zielona granica" była bardzo trudnym filmem.
"To była walka, a jednocześnie nasz obowiązek. Czuliśmy, że musimy go zrobić. Od 2014 roku, kiedy rozpoczął się kryzys uchodźczy, blisko 60 tys. osób zginęło, próbując przedostać się do Europy. Teraz, kiedy siedzimy w tej sali, sytuacja przedstawiona w naszym filmie wciąż trwa. Ludzie ukrywają się w lesie, pozbawieni godności, praw człowieka, bezpieczeństwa. Niektórzy z nich stracą życie w Europie. Nie dlatego, że nie mamy środków, aby im pomóc, ale dlatego, że nie chcemy tego zrobić. Ale także tutaj, w Europie i w Polsce są ludzie, którzy pomagają i wierzą, że ich najważniejszym obowiązkiem jest troska o człowieczeństwo. Dlatego dedykujemy tę nagrodę aktywistom, członkom lokalnej społeczności, którzy pomagają, Grupie Granica, Podlaskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Humanitarnemu oraz wszystkim innym aktywistom i ich pomocnikom" - powiedziała Holland, stając na scenie w Wenecji.
"Dzieło ważne, jeden z mocniejszych filmów Agnieszki Holland. Film, który przetrwa" - pisał dla Interii Łukasz Maciejewski.
"O ten film biją się już wszystkie ważne międzynarodowe festiwale. Od Toronto po Nowy Jork. Nie, nie chodzi wcale o to, że świat szydzi z nienawiści do Polski, albo tak bardzo kocha Holland. Temat to za mało. Liczy się scenariusz, zdjęcia, reżyseria, aktorstwo, muzyka. I fakt, że to dzieło ważne, jeden z mocniejszych filmów Agnieszki Holland, film, który przetrwa, ponieważ ma wydźwięk uniwersalny, niezależnie od skali agresji, nieprawdziwych informacji, mowy nienawiści towarzyszących premierze. To minie, wszystko minie, będzie nikczemnym, mało znaczącym śladem, a kino pozostanie. Przetrwa, bo jest wspaniałe. Film o człowieku, człowieczeństwie. O tym, że krzywdy nigdy nie są niezawinione" - zauważył recenzent.