Zdobywca Oscara krytykuje Hollywood. Dostało się "Barbie" oraz "Szybkim i wściekłym"
Oliver Stone pracuje od dłuższego czasu poza Hollywood. Nie oznacza to jednak, że kontrowersyjny reżyser nie ma zdania o fabryce snów. Ma i to bardzo radykalne. W wywiadzie dla "City AM" twórca "JFK" mówił między innymi o "Barbie", wyborach castingowych Ryana Goslinga oraz zdradził, na jakim sensacyjnym hicie zdarzyło mu się zasnąć.
"Ryan Gosling marnuje swój czas, jeśli kręci ten szajs dla pieniędzy" - mówił Stone, odnosząc się do roli aktora w "Barbie". "Powinien kręcić poważniejsze filmy. Nie powinien być częścią zdziecinnienia Hollywood. Teraz to tylko fantastyka, fantastyka, fantastyka, także w kinie wojennym".
Reżyser "Plutonu" zdradził, że swego czasu lubił serię "Szybcy i wściekli", jednak ostatnie odsłony bardziej przypominają mu filmy Marvela. "Ile kraks samochodowych można oglądać?" - oburzał się.
Stone skrytykował także inną popularną franczyzę. "Podczas lotu samolotem obejrzałem 'Johna Wicka 4', który trwa trzy godziny z hakiem. I zasnąłem tak z 778 razy" - ironizował. "Budziłem się i widziałem, jak zabija jeszcze więcej ludzi. Jakby cały świat zdegradował się do braku logiki".
Stone był swego czasu jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Za "Pluton" i "Urodzonego 4 lipca" otrzymał po Oscarze za reżyserię, a za "Midnight Express" za scenariusz. Jego ostatnie filmy powstają jednak poza głównym nurtem amerykańskiego kina.
Jego filmografię zamyka dokument "Czas na atom", w którym mówi o możliwościach, jakie daje energia jądrowa. Film debiutował podczas festiwalu w Wenecji w 2022 roku, gdzie otrzymał dobre recenzje.