Zawsze stara się wnieść coś od siebie
Anna Próchniak, wschodząca gwiazda polskiego kina, po kreacji Irminy w "Bez wstydu", gra jedną z głównych ról w najnowszym filmie Jana Komasy - "Miasto44". "Zawsze staram się wnieść w postać coś od siebie, szukam punktów wspólnych, które łączą mnie z moją bohaterką" - mówi aktorka.
W filmie "Miasto44" grasz Kamę. Kim jest twoja bohaterka?
Anna Próchniak: - Kama jest łączniczką. Była w konspiracji już przed wybuchem powstania. Pochodzi z Woli, z robotniczej rodziny.
Jest podobna do ciebie?
- Zawsze staram się wnieść w postać coś od siebie, szukam punktów wspólnych, które łączą mnie z odgrywaną rolą... Dlatego tak, Kama jest podobna do mnie. Jednak budując rolę zastanawiam się, czego zazdroszczę odgrywanej postaci. W przypadku Kamy jest to bez wątpienia odwaga.
Co łączy Kamę i Stefana?
- Niestety nie mogę zbyt wiele zdradzić... Jedynie tyle, że bohaterowie znają się z dzieciństwa.
Jak wyglądała praca z Zosią, filmową Biedronką, i Józkiem - Stefanem?
- Było i jest w dalszym ciągu super. Myślę, że stworzyliśmy bardzo fajną grupę, i nie mówię tylko o naszej trójce. Przygotowania trwały już od kilku miesięcy, zdjęcia były realizowane w różnych miejscach kraju, m.in. w Wałbrzychu, Łodzi i Świebodzicach. To nas bardzo związało. Gdy zdarzały się trudniejsze momenty, trudniejsze sceny do odegrania - wspieraliśmy się nawzajem.
Jak układała się praca z reżyserem, Janem Komasą?
- Naprawdę dobrze. Janek dawał nam dużą swobodę w budowaniu postaci. Mogliśmy przedstawiać mu własne pomysły, a on chętnie o nich z nami rozmawiał. Był bardzo otwarty na propozycje.
Przed rozpoczęciem zdjęć reżyser zalecał aktorom czytanie różnych książek o tematyce powstańczej, jednak nie tylko. W jaki inny sposób przygotowywaliście się do roli?
- Janek aranżował spotkania z powstańcami, dzięki czemu mogliśmy poznać ludzi, którzy przeżyli powstanie. To niezwykłe spotkać osoby, które mogą opowiedzieć o wojnie na podstawie własnych doświadczeń. Wspólne przeżywanie tych chwil, pozwoliło na lepsze przygotowanie się do roli.
Czym różni się "Miasto44" od innych produkcji o wojnie?
- Nie będzie to typowa lekcja historii, ten film nie jest pomnikiem. Staramy się bardzo, aby rzeczywistość przedstawiona w filmie odnosiła się do tamtych czasów. Duży udział mieli w tym oczywiście scenografowie, kostiumografowie, specjaliści od broni... Staramy się oddać realia lat 40. To nie jest jednak po prostu historyczny film, ale obraz o młodych ludziach, którzy znaleźli się trudnej sytuacji, jaką było bez wątpienia powstanie warszawskie.
Jakie są twoje dalsze plany?
- W tym roku obroniłam dyplom łódzkiej szkoły filmowej. Obecnie jestem związana z Teatrem Powszechnym w Warszawie, gdzie gram w spektaklu 'Marzenie Nataszy' Wojtka Urbańskiego. Są też nowe projekty, jednak na razie skupiam się na pracy w filmie.
Rozmawiały: Gabriela Kocoń, Paulina Sawicka (PAP Life).
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!